Rozdział 18~ Ponowne spotkanie

858 84 11
                                    

Oczami Yumi:

Kiedy się obudziłam, oczy miałam spuchnięte i czerwone od płaczu. Całą noc nie mogłam spać z powodu łez cisnących mi się do oczu, a kiedy w końcu mi się to udało, dręczyły mnie koszmary o wydarzeniach z dnia poprzedniego. Teraz nawet mężczyzna spotkany kilka dni temu nie miał znaczenia, jedyne o czym byłam w stanie myśleć, to rozstanie z Nathanem.

Postanowiłam ogarnąć się i przestać dołować. Chociaż to wcale nie wydaje się takie łatwe. Ubrałam się i zeszłam na dół coś zjeść. Aphrodi chyba jeszcze śpi, więc pójdę i sama sobie coś zrobię. Z braku pomysłów, zrobiłam kanapki i gorącą czekoladę. Jakże oryginalnie.

- A kiedy ja to przygotowuje marudzisz.- usłyszałam głos za plecami.

Odwróciłam się. W drzwiach od kuchni stał Aphrodi. Uśmiechnęłam się słabo, ale najwyraźniej go nie dało się oszukać. Od razu wiedział, że wciąż mnie to dręczy. A ja mimo wszelkich starań nie byłam w stanie zapomnieć o wczorajszych słowach niebieskowłosego.

Blondyn usiadł przy stole, a po chwili ja do niego dołączyłam, stawiając mu przed nosem kubek z pracującą czekoladą i talerz z kanapkami. Wpatrywałam się w swoją porcję, nie bardzo mając ochotę cokolwiek jeść, choć zdrowy rozsądek mówił mi, że powinnam. A burczenie w brzuchu pokazywało, że żołądek się z nim zgadza.

Aphrodi nie spuszczał ze mnie wzroku. Cały czas przypatrywał mi się, jakby szukając jakichś oznak złego samopoczucia. Chociaż jak na mój gust, całe moje istnienie mówiło "życie jest bez sensu".

- Jak się czujesz?- zapytał po chwili.

Podniosłam na niego wzrok. Nie podobało mi się, że przeze mnie się martwi, ale podświadomie potrzebowałam jego troski i pomocy, więc nawet nie próbowałam udawać, że czuje się lepiej.

- Jest okej, na tyle na ile może być...

- Yumi, nie zadręczaj się tym. Nie warto.

Znowu przytaknęłam. Wiem o tym. Wiem o tym, ale mimo to nie mogę tak po prostu zapomnieć o tych wszystkich wspaniałych chwilach, jakie spędziłam z Nathanem. Po prostu nie potrafię...

- Może powinnaś sobie odpuścić dzisiaj szkołę? Rodzice na pewno zrozumieją.

- Nie. Nie zamierzam z tego powodu rezygnować z normalnego życia- wzruszyłam ramionami.- Przecież to tylko chłopak. Będzie mnóstwo kolejnych. Pewnie nawet lepszych.

Co ja bredzę? Od Nathana nie będzie nikogo lepszego. Tylko chłopak? Śmieszne. Dla mnie był naprawdę ważny. Nadal jest, choć sprawia mi to niewyobrażalny ból.

~~~

Gdy skończyliśmy śniadanie, wyszliśmy z domu kierując się do szkoły. Na miejscu byli wszyscy, łącznie z Nathanem. Zerknęłam na niego i z zaskoczeniem stwierdziłam, że wygląda na przybitego. Oczy miał podkrążone i spuchnięte, i ogólnie sprawiał wrażenie smutnego. Zaraz otrząsnęłam się z tych myśli. Co mnie obchodzi czy mu przykro? Mi też jest źle.

Lekcje minęło bardzo szybko i przyszła pora na trening. Rozejrzałam się wokół, na chwilę zatrzymując wzrok na Nathanie. Po chwili jednak odwróciłam spojrzenie, skupiając się na ćwiczeniach.

Trening trwał dalej, przez trzy godziny, a później razem z Silvią i Celią, poszłyśmy na zakupy. Potrzebowałam rozmowy, a wiedziałam, że mogę na nie liczyć.
Szłyśmy właśnie do centrum, rozmawiając o niczym, gdy Silvia nagle spytała:

- Yumi, czemu ty i Nathan się tak dziwnie zachowujecie? Chyba się nie rozstaliście, nie?- uśmiechnęła się lekko, rozbawiona takim niedorzecznym pomysłem.

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now