Rozdział 17~ Skomplikowane uczucia

995 85 58
                                    

Oczami Yumi:

Od rozmowy z dziwnym mężczyzną minęło kilka dni. Nikt oprócz Nathana i Aphrodiego nie miał pojęcia o tym spotkaniu, a ja sama powoli zapominałam o strachu jaki ono we mnie wzbudziło. Ale trochę jednak się bałam.

Nathan, gdziekolwiek chciałam iść, nie odstępował mnie na krok, a jeśli nie mógł gdzieś ze mną pójść, szedł Aphrodi. Dzięki ich trosce, trochę mniej obawiałam się ponownego spotkania, ale jego widmo wciąż mnie prześladowało. Bałam się, że tym razem nie skończy się tylko na rozmowie.

Właśnie wracałam z Nathanem po treningu. Szliśmy obok siebie ulicami miasta, kierując się do jednego z parków na spacer. Nagle poczułam, jak chłopak chwyta mnie za rękę. Uśmiechnęłam się lekko.

- Może poszlibyśmy gdzieś jutro?- zapytał.

Kiwnęłam głową, szczęśliwa z propozycji chłopaka.

Dotarliśmy pod mój dom. Nathan już chciał zawrócić i pójść do siebie, gdy chwyciłam go za nadgarstek.

- Chodź. Możesz zjeść z nami.- powiedziałam, ciągnąc go lekko w stronę drzwi.

Przez chwilę się wahał, ale zaraz się poddał i dał zaprowadzić się do środka. Udaliśmy się do kuchni, gdzie przy stole siedzieli rodzice Aphrodiego.

- Ciociu, wujku, czy Nathan może zostać na obiad?

Ciocia pokiwała głową z uśmiechem.

- Dzień dobry.- powiedział Nathan, kłaniając się lekko.

Uśmiechnęłam się do siebie. Nathan zawsze był taki kulturalny i uprzejmy. Uwielbiam to w nim.

Wzięłam od cioci talerze i poprowadziłam Nathana do mojego pokoju. Siedliśmy koło siebie na ziemi i zaczęliśmy jeść. Po skończonym posiłku mieliśmy dla siebie ledwie chwilkę, bo zaraz do pokoju wparował Aphrodi.

- O, hej Nathan.

Wszedł do pokoju i jak zwykle siadł w moim fotelu. Westchnęłam.

- Nie mógłbyś siedzieć u siebie?- jęknęłam.

- Muszę was pilnować- powiedział patrząc na mnie znacząco.- Nie chciałbym, żeby do czegoś tu doszło.

Zarumieniłam się, Nathan podobnie.

- Spadaj!- warknęłam wstając.

Podniósł się z fotela, pamiętając jak ostatnio uderzył głową o ziemię. Wyszedł z pokoju, jeszcze szybciej niż wszedł.

Ponownie usiadłam koło Nathana. Nagle wpadłam na pomysł.

- Chodź!- powiedziałam ciągnąc go za rękę.

Zaprowadziłam go na balkon i tam zaczęłam wchodzić na dach.

- Yumi co ty robisz?!- krzyknął przerażony.

Byłam już na górze i patrzyłam na niego z uśmiechem.

- Nie panikuj! To nie jest mój pierwszy raz- zapewniłam.- A stamtąd jest najlepszy widok!

- Złaź stamtąd natychmiast!- wrzasnął, wyraźnie przestraszony, jak dla mnie niepodstawnie.

- Nie przesadzaj! Przecież wiem co...

Zachwiałam się. Przez sekundę próbowałam złapać równowagę, ale ostatecznie nie dałam rady. Krzyknęłam i runęłam z dachu. Czekałam tylko na nagły ból i uderzenie głową w zimne kafelki balkonu.

Powoli otworzyłam oczy. Spojrzałam prosto w brązowe oczy pełne troski.

- N-Nathan?- wyjąkałam.

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now