Rozdział 24~ Walentynki

776 73 17
                                    

Oczami Yumi:

Następnego dnia w szkole zauważyłam, że Maya, gdy tylko mnie zobaczy, od razu ucieka. I dobrze. Jakoś mało mam ochotę ją widzieć po jej wczorajszej akcji.

Po skończonych lekcjach i treningu, razem z Nathanem poszliśmy na spacer do parku. Chodziliśmy zielonymi alejkami, rozmawiając ze sobą.

- Yumi?- odezwał się nagle Nathan.

- Tak?

- Jesteś zazdrosna o Maye?

- Nie.- odpowiedziałam szczerze. Przecież nie mam o co. Co nie znaczy, że ta różowowłosa małpa mnie nie wkurza, gdy ciągle się przymila do Nathana. Ale nie czuję się z jej strony zagrożona, widzę jak niebieskowłosy reaguję na próby flirtu tej żmiji.

- A powinnam być?- zapytałam, jednak chcąc się trochę podrażnić z chlopakiem.

- Nie! No co ty! Ja przecież do niej nic...

Roześmiałam się, przerywając mu. Chyba zrozumiał, że to był żart, bo też się uśmiechnął.

- Bardzo zabawne.- powiedział, patrząc na mnie z uśmiechem.

Chodziliśmy tak gadając jeszcze jakąś godzinę, a potem Nathan odprowadził mnie do domu. Przez kolejne dni nic się nie działo. Potem jednak, okazało się, że za dwa dni są walentynki. Na tę wieść byłam dosyć zaskoczona. Nawet nie zauważyłam, kiedy minął cały ten czas, w Raimonie jestem już od jakiś czterech miesięcy.

Gdy nadszedł ten dzień, już na pierwszej lekcji przyszły dziewczyny ze skrzynką, w której było mnóstwo kopert, serduszek i całej masy podobnych rzeczy. Zawodnicy klubu piłkarskiego, w tym ja, dostali masę kartek. W końcu wszyscy w szkole słyszeli o naszym klubie, więc częściej zwracają uwagę na naszą drużynę.

Zerknęłam na Nathana, przed którym na stoliku piętrzyło się mnóstwo różowych, czerwonych, fioletowych i białych kartek. Ja też miałam dość duży stos, w przeciwieństwie do chłopców, moje nie były od dziewczyn. Ale mnie interesowała tylko jedna.

Koperta była ciemnofioletowa, a na niej srebrną czcionką napisane było moje imię. Wiedziałam od kogo jest, nawet nie patrząc na podpis. Nathan cały czas wpatrywał się jak zareaguję, gdy już przeczytam kartkę. Otworzyłam kopertę i wyjęłam z niej jasnobłękitną kartkę. Kolejny znak, że to od Nathana. Na samej górze był ten sam symbol, który mam na wisiorku od niego.

Zaczęłam czytać. Z każdym słowem mój uśmiech był coraz szerszy. Gdy skończyłam, rzuciłam się Nathanowi na szyję.

- Jesteś kochany.- powiedziałam cicho, tak żeby tylko on słyszał, choć przez hałas w klasie pewnie i tak nikt by tego nie usłyszał.

- Wiem.- odpowiedział z uśmiechem, sam biorąc do ręki kartkę ode mnie.

~~~

Lekcje się skończyły, a ja właśnie miałam iść na trening, kiedy poczułam, że ktoś mnie obejmuje w talii. Odwróciłam się, ale nie zobaczyłam Nathana, tylko jakiegoś bruneta z głupim uśmiechem. Odsunęłam się i wtedy skojarzyłam, że brunet chodzi do naszej klasy i nazywa się Hayato.

- Co ty robisz?- zapytałam wściekła.

- Nic.

Podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę, mocno ściskając, bym znów się nie wyrwała.

- Nie dostałaś kartki? Trudno.

Próbowałam się wyrwać, ale nie mogłam. Jakby nie było, jestem dziewczyną a on chłopakiem. Zbliżył się do mnie, jego twarz była tuż przed moją.

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now