Rozdział 72~ Strefa Futbolu

494 50 9
                                    

Oczami Yumi:

Następnego dnia, lekcje mijały normalnie. Martwiło mnie jedynie zachowanie pozostałych zawodników wobec Nathana. Chociaż w sumie, oni nie wiedzą, dlaczego Nathan dołączył do Burzy. Ja też na początku byłam na niego zła i zastanawiałam się, czy na pewno mogę mu zaufać.

Przyszła pora na trening. Każdy z nas wiedział czym będziemy się zajmować. W końcu wszyscy już mamy tatuaże, przyszła pora, by każdy opanował Avatara. Ja i ci, którzy już to osiągnęli, mamy ćwiczyć Uzbrojenie, jeśli już je mamy, a jeśli nie, to je opanować. Oprócz tego zwykły codzienny trening i ewentualne próby Mixi-Maxa.

Właściwie, to wcale nie było powiedziane, że każdemu się to uda. Ale sądzę, że jeśli jakiś zespół ma to osiągnąć, to właśnie nasz.

Dotarliśmy na boisko, gdzie czekała już Hitomiko. Podeszłam do niej, jeszcze zanim rozpoczął się trening.

- Trenerko, mam pytanie.

Kiwnęła głową na znak, że mam mówić.

- Dlaczego, ten Mixi-Max podczas meczu z Burzą był tak męczący, a Aphrodi w ogóle się nie zmęczył przy użyciu swojego? I jak to możliwe, że Aphrodi ma Mixi-Max z Haną, skoro ona nie jest zawodnikiem?

Wszystkich ciekawiła odpowiedź na te pytania, więc przysunęli się bliżej, by usłyszeć słowa Hitomiko.

- Co do drugiego pytania, uważam, że po prostu tak jest. Hana, mimo że nie gra w piłkę, jest niesamowicie szybka i wytrzymała. Najwyraźniej, Mixi-Max niekoniecznie musi być z zawodnikiem. Wystarczy, że te dwie osoby są w pewien sposób połączone, znają się i są dla siebie ważne. Żeby Mixi-Max był kompletny i prawdziwy, to muszą być osoby, które są w stanie razem współpracować. I dlatego, Mixi-Max podczas meczu z Burzą, był dla Nathana i ciebie męczący. Nawet nie wiecie, z kim nastąpiła wymiana umiejętności, a mimo że mogliście z nich korzystać, nie znaliście ich. Już samo utrzymywanie Mixi-Maxu było męczące, bo nic nie łączyło was z drugą osobą. W pewnym sensie zostaliście zmuszeni do Mixi-Maxu, a to nie mogło się obejść bez skutków ubocznych.

To ma sens. Nie mam bladego pojęcia, kim była osoba, z którą miałam wtedy Mixi-Maxa, ale najwyraźniej do siebie nie pasowaliśmy.

- A teraz pora na trening!- powiedziała Hitomiko, a my ruszyliśmy na boisko.

Oczami Nathana:

- Północny Wiatr!- krzyknąłem.

Po raz kolejny tego dnia zdobyłem bramkę moim nowym strzałem. Jednak zauważyłem, że gdy go używam, pozostali patrzą na mnie jakoś dziwnie. Jakby to było coś złego, że używam tego strzału. Pewnie mają mi za złe, przyłączenie się do Burzy.

Nie zamierzam się im tłumaczyć. Co z tego, że miałem powody. Jako moja drużyna i przede wszystkim przyjaciele, powinni mi ufać, nawet jak nie znają powodów moich decyzji. Axel i Jude jak zwykle byli neutralni, Mark był wyraźnie zasmucony całą sytuacją, ale pozostali patrzą na mnie z ukosa, jakbym popełnił niewyobrażalną zbrodnię.

Nagle wpadłem na pomysł. I ja, i Yumi mamy Avatary, a Hitomiko mówiła o różnych kombinacjach. Co prawda nie wspominała o połączeniu dwóch Awatarów, ale to na pewno jest możliwe!

Podbiegłem do czarnowłosej.

- Yumi, spróbujmy kombinacyjnego strzału z użyciem naszych Awatarów.

Chwilę patrzyła na mnie zdziwiona, po czym zaczęła myśleć. Zaraz pokiwała głową z uśmiechem.

- Dobrze, to może się udać.

Ustaliliśmy się naprzeciwko bramki, gotowi do strzału.

- Bóg Wiatru, Ventus!

- Mroczny Anioł, Tenebris!

Nasze Avatary się pojawiły, a my zaczęliśmy biec koło siebie do bramki. Cały czas wymienialiśmy podania, aż w końcu piłka stała się jedynie rozmazaną plamą. Poczułem dziwną energię, bardzo podobną do tego co czuje podczas przywołania Avatara, ale nieco inną. Pewnie to Avatar Yumi. Pozwoliłem mocy z jej Avatara połączyć się z moim, a po chwili zalała mnie fala energii.

- Mroczny Władca Wiatru, Ventebris!- krzyknęliśmy na raz.

Oczami Aphrodiego:

Patrzyłem oniemiały, jak Avatar Yumi i Nathana łączą się w jedno. Gdy zobaczyłem ostateczną formę, wprost zaniemówiłem.

Wojownik przyjął postać wysokiego mężczyzny o bladej skórze w błękitnej zbroi. Na plecach miał czarne pierzaste skrzydła, a na ramionach czarny płaszcz.

Yumi i Nathan jednocześnie kopnęli piłkę, a ta otoczona przez czarny wiatr z łatwością ominęła Marka, równie zdziwionego co ja.

Co to było? Przecież... Ich Avatary się połączyły! To w ogóle jest możliwe?
Razem z resztą podbiegliśmy do mojej kuzynki i jej chłopaka.

- Jak wyście to...?- zapytał Mark.- Przecież...

- Nie wiem.- uśmiechnęła się Yumi.- Tak wyszło.

- To miał być po prostu strzał kombinacyjny, a wyszedł nowy Avatar.- odezwał się Nathan.

Entuzjazm trochę opadł. Muszę przyznać, że jak widziałem zachowanie pozostałych w stosunku do niebieskowłosego, to robiło mi się przykro. Sam też nie do końca rozumiałem czemu dołączył do Burzy i tak bardzo chciał wygrać, ale kiedy ochłonąłem po meczu, uznałem, że na pewno miał ważny powód.

Podeszła do nas Hitomiko.

- Dostałam informacje, że niedługo zaczyna się kolejna edycja Strefy Futbolu. Weźmiemy w niej udział, a oprócz nas, także Burza.

- Przecież oni chcieli jedynie zniszczyć Raimona, po co biorą udział w Strefie Futbolu?- odezwał się Nathan.

- O ile pamiętam, pomagałeś im, więc może ty nam powiedz jakie mają plany.- mruknął któryś z zawodników.

Nathan wyglądał na zaskoczonego zachowaniem drużyny. Wiedział, że są na niego źli, ale najwyraźniej nie miał pojęcia, że aż tak.

- To nie moja wina, że chodziłem tam do szkoły.- powiedział Nathan spokojnie, choć widziałem, że bardzo się stara, by nad sobą panować.

- Ale nie musiałeś z nimi grać... I tak bardzo chcieć zwycięstwa. Byłeś gotów zignorować zdrowie Yumi...- wtrącił Willy.

Teraz Nathan wyglądał na naprawdę wkurzonego. Nie dziwię mu się. Po takim komentarzu, pewnie w tempie ekspresowym uciekł.

Niebieskowłosy odwrócił się i zszedł z boiska.

- Nathan, czekaj!- zawołała Yumi.

Chłopak zignorował to i szedł dalej.

- Jesteście bezmyślni! Totalni idioci! Nathan z nimi grał tylko po to, żeby móc odejść z Zeusa i wrócić do rzekomych przyjaciół, ale chyba nie miał na myśli was!- krzyknęła i podbiegła na chłopakiem.

Staliśmy chwilę w ciszy, a Hitomiko patrzyła na nas wyraźnie zła i rozczarowana. W sumie co się dziwić, po akcji jaką zafundowano Nathanowi.

- Na dzisiaj koniec treningu, możecie iść do domu. Mam nadzieję, że do jutra się opamiętacie.

Po tych słowach wszyscy się rozeszliśmy, a ja poszedłem poszukać Yumi. Gdy ją znalazłem, chodziła po parku, najwyraźniej szukając Nathana.

- Nigdzie go nie ma.- powiedziała, a w oczach zalśniły jej łzy.

- Nie martw się. Jakoś sobie poradzi. Wracajmy do domu.

Pokiwała głową i razem ruszyliśmy do mojego domu.

Yumi KanekoWhere stories live. Discover now