~20~

652 59 73
                                    

Chłopak stał przed lustrem w łazience, nakładając na swoje zielone włosy, pachnący żel. Przejrzał się w odbiciu i z uśmiechem stwierdził, że nie wygląda źle. Na sobie miał pomarańczowo-białą koszule oraz czarne spodnie.

Włosy lekko przyklepał, tworząc przyjemny dla oka widok. W dłoń wziął jeszcze swój ulubiony perfum i popsikał się, wdychając przyjemną woń. Ostatni raz przejrzał się, określając, że jest już gotów.

Wyszedłszy z pomieszczenia, spojrzał na zegar, wskazujący godzinę piętnastą trzydzieści. Stwierdził, że za nim tam dojdzie minie chwilę, więc powoli zaczął się zbierać.

Chwycił telefon oraz klucze, po czym ubrał kurtkę oraz buty i wyszedł z mieszkania. Zamknął drzwi i ruszył w kierunku parku, gdzie byli umówieni.

Szedł powolnym krokiem, kopiąc niewielki kamyczek. Stresował się, nawet bardzo. Niby było to jedynie przyjacielskie spotkanie, jednak co, jeśli nie przypadnie mu do gustu, lub się nie zjawi?

Kojiro pokręcił głową z politowaniem. Dlaczego reagował tak na zwykłe spotkanie, nie potrafił tego wyjaśnić.

Zbliżał się właśnie do lodziarni w której byli umówieni. Wziął głęboki wdech, po czym wszedł do środka. Zajął stolik przy oknie, spoglądając przez szybę. Po chwili wyjął telefon, sprawdzając godzinę. Pięć minut.

Do jego stolika podeszła kelnerka, pytając się, czy coś zamawia. On jednak grzecznie odmówił, mówiąc, że czeka na kogoś. Dziewczyna skinęła głową i odeszła.

Nagle do środka weszła dobrze mu znana różowa czupryna. Zignorował go, patrząc na ekran. Trzy minuty.

Kaoru zauważył Kojiro, do którego podszedł. Szturchnął go w ramię, a na jego usta wpełzł łobuzerski uśmiech.

- Co tutaj robisz? - Spytał długowłosy, wyciągając swój telefon i kładąc go na blacie stolika.

- Umówiłem się z kimś i czekam, nie widać? - Uśmiechnął się najbardziej sztucznie jak tylko potrafił, na co otrzymał prychnięcie.

- Jak raz człowiek ma dobry humor, to tylko mu go zepsuć trzeba. - Burknął, a jego wyraz twarzy zmienił się gwałtownie.

Siedzieli chwilę w ciszy, a Kojiro zdarzył się mocno zirytować. Rozpiął zamek w odzieży, zwracając tym na siebie uwagę chłopaka obok.

- Spóźnia się, a jest już minuta po. - Wziął w dłoń telefon, po czym wszedł w konwersację.

Szybkim ruchem napisał wiadomość i po sprawdzeniu jej, wysłał do internetowego przyjaciela.

Kaoru uniósł brew, słysząc powiadomienie w swoim telefonie. Odblokował go i zamarł, albowiem zobaczył wiadomość od Joe, a w zasadzie od Kojiro. Młodszy w tym czasie, spojrzał na niego, a jego oczy gwałtownie się rozszerzyły.

- To nie możesz być ty! - Wykrzyknęli jednocześnie, a starszy zachwiał się niebezpiecznie na krześle, przez spadł do tyłu.

Nanjo podszedł do niego i pomógł mu wstać, a następnie znowu usiedli, chcąc się nieco uspokoić. Załamani patrzyli na siebie w ciszy, czekając na to co się stanie.

W pewnym momencie podeszła do nich brunetka, pytając się czy wszystko w początku po niespodziewanym spotkaniu Cherry'ego z podłogą. Zapewnili, że jest dobrze, choć co innego twierdziły plecy Kaoru.

Lekko speszeni przeprosili za zamieszanie, po czym opuścili lodziarnie.

Spacerowali przez park, ramię w ramię, nie odzywając się. Cisza, która panowała, była nie przyjemna, wręcz monotonna. Zatrzymali się przy ławce, na której usiedli w jak największej odległości.

- Tego bym się nie spodziewał. - Wyszeptał Kojiro, ze spuszczoną głową.

Miał nadzieję, że spotka kogoś, kto będzie dla niego miły i pomocny, a może kiedyś zostanie jego chłopakiem. W zamian spotkał osobnika z klasy, którego tolerował tylko dla tego, że dzięki niemu dostał najlepszą ocenę w ciągu ostatnich lat.

- Muszę iść. - Powiedział cicho Kojiro, szybkim krokiem oddalając się od Kaoru.

A on? Siedział na ławce i patrzył, jak jedyna osoba, którą uważał za przyjaciela, po spotkaniu z nim, odchodzi. Naprawdę jestem taki okropny? - pomyślał i pozwolił, aby nadciągający deszcz zmoczył jego włosy, które specjalnie na okazję spotkania, pozostawił rozpuszczone.

🌸🍵🌸

Każdy, choć raz w życiu miał złamane serce, czy to z powodu miłości, straty kogoś bliskiego, można to interpretować na tysiące sposobów.

Kojiro uważał, że jego serce złamało się, gdy stracił przyjaciela przez internet.

Pisał z nim dzień w dzień, nie przejmując się, że ktoś coś pomyśli. Nie zamartwiał się, kim był nieznajomy. Do teraz. Uciekł, bo taka była prawda, lecz dlaczego?

Siedział na łóżku, patrząc w okno, za którym na ulicę spadał drobny deszcz. Myślał, jak mógłby naprawić to, co zepsuł. Był tchórzem, że uciekł bez słowa. Przerosła go myśl, że przez ten cały czas pisał z Kaoru i jak musiał się on poczuć, gdy zostawił go na środku parku.

Opowiadał mu o rodzinie, o życiu, przyjaciołach i teraz Cherry to wszystko wie - ta myśl go wykończyła.

Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Przeprosić go? Poprosić o urwanie kontaktu? A może być przyjaciółmi, ale w realu? Nie wiedział.

Pochłonięty w myślach, nie wiedział, kiedy jego powieki stały się tak ciężkie, że niemal samoistnie się zamknęły, zaprowadzając go tym samym do krainy snów.

Between us // MatchaBlossomWhere stories live. Discover now