~24~

667 55 78
                                    

Kojiro ostatni raz przejrzał się w lustrze, po czym skierował się do wyjścia. Humor dziś mu dopisywał, a na jego usta, samoistnie cisnął się uśmiech. Chwycił jeszcze plecak i wyszedł, zamykając mieszkanie.

Po kilkunastu minutach dostrzegł budynek szkoły, wyłaniający się pomiędzy drzewami. Przekroczył bramę i zamarł, widząc Reki'ego, który stał, uśmiechając się w dziwny sposób.

Szybkim krokiem szedł do budynku, ignorując przyjaciela. Przedzierał się pomiędzy uczniami, aż trafił przed salę w której miał mieć lekcje. Lekko zawiedziony przysiadł na parapecie, rozglądając się za Cherry'm.

Gdy już prawie stracił nadzieję, że chłopak się pojawi, ktoś szturchnął go w ramię. Przechylili głowę, a uśmiech na jego twarzy powiększył się.

Tuż obok niego przykucał Kaoru z niepewnym wyrazem twarzy. Ten zuchwały chłopak, który nie raz denerwował zachowaniem Kojiro, był zmieszany.

- Jesteś... - Wyszeptał. - Przepraszam za piątek, tak bardzo mi wstyd.

Przycisnął dłonie do twarzy, wzdychając, jednak zaraz je opuścił patrząc na Sakurayashiki'ego.

Otworzył usta, aby coś powiedzieć, jednak w tym samym momencie rozległ się dzwonek, informujący o początku lekcji.

Uczniowie powoli wchodzili do sali, zajmując swoje stałe miejsca. Tak też chciał zrobić Kojiro, jednak gdy miał zamiar usiąść, czyjaś dłoń zacisnęła się na jego ramieniu. Spojrzał w górę, patrząc pytająco na Kaoru.

Starszy niepewnie skinął głową na swoją ławkę, w której siedział dotychczas sam. Zielonowłosy rozumiejąc, co tamten miał na myśli, przesiadł się do wskazanego miejsca. 

- Było minęło, ale jeszcze raz zostaw mnie jak idiotę w parku, a jaja ci urwę. - Uśmiechnął się i zaczął wypakowywać książkę oraz zeszyty.

Serce Kojiro na chwilę się zatrzymało, a sam dobrze wiedział, że jego towarzysz byłby do tego zdolny, jednak po chwili się rozluźnił, widząc nauczyciela, wchodzącego do sali.

Przez większość lekcji nie odzywali się do siebie, czasem spoglądając na drugiego, lecz nie prowadzili dłuższej rozmowy. Byli skrępowali, nawet bardzo. Pomimo tego, że pisali z sobą niemal codziennie, rozmowa twarzą w twarz jest bardziej niekomfortowa.

W końcu nadeszła wyczekiwana przez wszystkich przerwa obiadowa. Kojiro zaprosił Kaoru do dołączenia, na co on z lekkim zawahaniem się zgodził.

Nałożyli sobie posiłek na tackę i usiedli przy stoliku. Cherry pierwszy raz od kilku dni wziął w dłoń kawałek pieczywa i zjadł go bez żadnych oporów. Joe widząc to, uśmiechnął się, bo jeśli dobrze by się przyjrzeć to Cherry faktycznie nie wyglądał najlepiej.

Jego skóra, choć zawsze blada, tym razem mogła zostać porównywana do śniegu. Pod oczami odznaczały się cienie, co wskazywało na nie przespane noce oraz włosy w lekkim nieładzie.

Nagle przed nimi pojawiły się dwie tace, które zostały położone na blacie. Kaoru spojrzał na przybyłe osoby.

- To jest Langa i Reki, a to Cherry. - Powiedział Kojiro, odwracać wzrok.

Czuł się niezręcznie, bo gdyby nie bursztynooki, nie wiedział, jak potoczyłby się jego los.

- Czyli jednak! Posłuchałeś mnie! Widzisz, Langa, udało się. - Wykrzyknął, zwracając tym uwagę pozostałych uczniów. - Więc to ty jesteś ten sławny Cherry.

- Tak, myślę, że to właśnie ja. - Zaśmiał się pod nosem, czym rozpuścił serce Kojiro.

Rozmowa schodziła z jednego tematu na drugi. Atmosfera była przyjemna, co w miły sposób zadowoliło Kaoru. Tak z biegiem minut, kończył swój posiłek. Chcąc wziąć ostatni kęs, upuścił kawałek na talerz, patrząc na przyjaciół Joe.

Reki wręcz pochłaniał język Langi, molestując mu jednocześnie plecy, a niebieskowłosy oddawał mu się w pełni. Ręka starszego powędrowała w niską, bardzo niską, część pleców, na co Cherry wciągnął gwałtownie powietrze.

Sięgnął niewielką dłonią do ramienia Kojiro. Pociągnął za kawałek koszuli i wskazał na jego przyjaciół, na co tan tylko się zaśmiał.

- Oni tak zawsze, spokojnie. - Wywrócił oczami, delikatnie szturchając jednego z nich, na co przestali się całować, o ile był to zwykły pocałunek. - Moglibyście wstrzymać się przy gościu.

- Tak, wybacz. Później dokończymy, Langa. - Ostatnie zdanie wypowiedział szeptem, jednak i tak każdy je dobrze słyszał.

Niespodziewanie, obok Kaoru pojawiło się dodatkowe krzesło, na którym zasiadł, nie kto inny jak Adam. Uśmiechał się, co było dość niepokojące. Popatrzył na Cherry'ego, przyglądając się przy okazji innym.

- Nie chcę wiedzieć co się wydarzyło... - Powiedział  zmieszany, widząc stan przylepionych do siebie chłopaków. - Ale zgodził się! - Dodał uradowany.

- Ten chłopak? - Dopytał Kaoru, nie patrząc na niego.

- Tak, poszedłem się dzisiaj go spytać i zgodził się. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. - Słowa opuszczały jego usta w niesamowicie szybkim tempie. - No nic, nie będę przeszkadzać.

Mówiąc to odszedł, zostawiając zaciekawioną trójkę i znudzonego różowowłosego. Joe spojrzał na niego pytająco.

- Adam chce zaprosić jakiegoś chłopaka, który mu się podoba, na wycieczkę czy coś takiego. - Wyjaśnił, podkradając Kojiro frytkę.

- Znasz Ainosuke'a?! Co jeszcze przed nami ukrywasz i dlaczego on idzie na randkę z facetem?! - Langa objął młodszego, wpychając mu kawałek drożdżówki do buzi.

- Musisz coś zjeść. - Wymruczał mu do ucha, na co Reki skinął głową i w końcu zaczął jeść.

- Znam, trochę wkurzający, ale nie jest zły. - Wzruszył ramionami.

- Nie lubię typa. - Nanjo zmarszczył brwi.

- Też go nie lubiłem. Myślałem, że to typowy osobnik, który ma pełno lasek i zmienia je co noc, będąc chamskim. A chłopaczyna jest gejem. - Mruknął z uśmiechem, biorąc kolejną frytkę.

- Bierz śmiało, nie krępuj się. - Joe podsunął mu tace, aby nie musiał sięgać przez połowę stołu. - Tego się nie spodziewałem.

- Ja też. - Dodał Reki, kończąc swoją słodką bułkę.

Przerwa była chyba jedną z milszych dla Kaoru, który czuł się dobrze w towarzystwie tych chłopaków. Prawdopodobnie rozmawialiby jeszcze przez długi czas, jednak dzwonek uniemożliwił im plan, gdyż musieli iść pod salę.

Do końca lekcji Joe i Cherry wymienili się kilkoma uwagami odnośnie zajęć, a na przerwach dowiadywali się troszkę więcej o sobie. Jednak, czy była to już przyjaźń?

Tego nie wiedzieli, ale ich życie dopiero się zaczyna, a co przyniesie... Tego nie wie nikt.

Between us // MatchaBlossomDonde viven las historias. Descúbrelo ahora