~30~

714 53 121
                                    

Jeszcze jeden na dzień dzisiejszy, bo dlaczegóż by nie...
( To za te palmy )

_______________________________________

- Wisienko? - Zmieszany Kaoru spojrzał na uśmiechniętego Kojiro.

- Cherry to wiśnia. - Wyjaśnił cicho.

Między nimi znów zapanowała cisza. Joe z lekkim zawahaniem pochylił się nad starszym. Dłonią odgarnął różowe kosmyki, które opadły na jego twarz. Delikatnie złapał policzki starszego, gładząc je kciukiem.

- Mogę? - Spytał szeptem Kojiro, na co Kaoru skinął powoli głową.

Joe nachylił się nad Cherry'm, muskając jego usta. Ucieszył się, gdy pocałunek został oddany. Skąpani w zachodzących promieniach słońca, kosztowali swoich ust. Ręce starszego zaciskały się na pościeli, gdy język młodszego zaczął badać dokładnie jego podniebienie.

Zatracili się w tej przyjemności, która dawali sobie wzajemnie. Choć była to dosłownie chwila, oboje odsunęli się od siebie z zaróżowionymi policzkami i lekkimi uśmiechami. Joe powoli przyjechał dłońmi od policzków do włosów Kaoru, gdzie delikatnie je pociągnął.

Znów wbił się w usta starszego, które sprawiły, że czuł się, jakby był od nich uzależniony, choć smakował ich po raz drugi. Językiem przejechał po wardze chłopaka, delikatnie ją przegryzając.

Kojiro chciał położyć Kaoru na materacu, jednak zamarł, słysząc jęk z pokoju obok. Popatrzyli po sobie, odsuwając się na niewielką odległość.

- Ohhhh L-Langa, tak mi rób, tak mi dobrze.

- Czy to był Reki? - Joe wytrzeszczył oczy, opierając się o ścianę obok.

Starszy przez chwilę układał coś sobie w głowie, po czym sam usiadł obok. Patrzyli tępo w ścianę, stykają się ramionami. W pewnym momencie Kaoru musnął palcami wewnętrzną stronę dłoni Kojiro.

Joe przeniósł spojrzenie na niego, lekko się uśmiechając. Cherry zawahał się przez chwilę, jednak zignorował to, dając się ponieść chwili. Podniósł się, siadając okrakiem na Kojiro, który z mocno bijącym sercem, przyglądał się poczynaniom różowowłosego.

Kaoru usiadł wygodnie, po czym wtulił się w jego ramiona. Lekko zdziwiony Joe, mocniej go do siebie przyciągnął, zatapiając nos w różowych włosach. Trwali tak, dopóki Nanjo nie zaczął ziewać.

- Poczekaj, wisienko. - Szepnął, kładąc się na łóżku, wciąż obejmując drobne ciało. - Dobranoc.

- Tak, dobrej nocy. - Przymknął oczy, wdychając przyjemny zapach.

Zasnęli wtuleni w siebie, nie przejmując się jękami, które wciąż dobiegały z sąsiedniego pokoju.

Następnego dnia, pierwszy obudził się Joe, który nie mógł uwierzyć, jak uroczy potrafi być chłopak, leżący w jego ramionach. Spojrzał na zegar, wskazujący godzinę ósmą. Mają dwie godziny na przygotowanie się oraz zjedzenie. Delikatnie odsunął od siebie pochłoniętego w śnie Cherry'ego, po czym podszedł do planu.

Usłyszał mruknięcie, na co się obrócił i zobaczył widok, który zapragnął widzieć częściej. Na łóżku leżał zakryty kołdrą Kaoru, wpatrując się w niego. Jego włosy były lekko poplątane, co dodawało mu uroku.

- Dzień dobry, księżniczko. - Uśmiechnął się, podchodząc i siadając na materacu. - Jak się spało?

Dłonią poprawił jego włosy, głaskając je lekko z czułością. Cherry zaśmiał się, czując jak przyjemne ciepło rozchodzi mu się po ciele.

- Dobrze.

Kojiro wstał, wyciągając ubrania na dzisiejszy dzień. Na bokserki nałożył ciemne jeansy, podkreślające jego pośladki, co robię mógł stwierdzić Kaoru, przypatrujący się temu. Przez głowę zdjął koszulkę, zakładając inną.

Sakurayashiki również wygrzebał się z łóżka. Podszedłszy do torby, wziął  swój strój. Spojrzał na Kojiro, który nie zwracał na niego większej uwagi. Powoli ściągnął piżamę i założył wybrane ubrania. Gdy się obrócił, zobaczył jak Joe czeka na niego przy łóżku z szczotką.

Rozumiejąc o co chodzi, podszedł do niego, siadając przed nim. Kojiro zaczął przeczesywać różowe pasemka.

- Co do tego wczoraj... - Zaczął młodszy, bawiąc się pojedynczymi kosmykami. - Czy chciałbyś no wiesz, spróbować?

- Kojiro. - Kaoru obrócił się w jego stronę, zabierając swoje włosy. - Lubię cię, naprawdę, ale nie jestem pewien czy to dobry pomysł.

- Dlaczego? Wszystko byłby podobne, tylko, że my byłybyśmy trochę bliżej. Nie mówię, że mamy być od razu jak Reki i Langa, bo oni to już któryś tam etap... Ale proszę, daj mi chociaż szansę. - Wziął jedną z jego dłoni, całując ją. 

- Tak bardzo Ci na mnie zależy? - Mruknął, unosząc jedną brew.

- Nie wyobrażasz sobie jak bardzo. Może na początku faktycznie nie było to nic niezwykłego, ale ostatnio czuję się przy tobie tak... - Zawahał się. - Inaczej.

- Inaczej? Pokaż mi jak się czujesz, bo nie jestem pewny, o co chodzi. - Przybliżył się, językiem trącając płatek ucha przyjaciela, o ile mógł go wciąż tak nazywać.

Joe rozumiejąc aluzje, przyciągnął do siebie głowę starszego, całując go namiętnie w usta. Znów czuł się inaczej. Inaczej niż z innymi kobietami, inaczej niż z jakimiś losowymi chłopakami, bo Cherry się różnił, a ta różnica go przyciągała.

🌸🍵🌸

Stali właśnie przed wypożyczalnią nart, ubierając je. Langa pomagał zapiąć narty Reki'emu, który nie ledwo stał, a co dopiero się schylał.
Kojiro wraz z Kaoru wjeżdżali na wyciągu, uśmiechając się do siebie.

Gdy znaleźli się na samej górze, ostrożnie wysiedli. Stanęli przed zjazdem i na trzy ruszyli. Przed przyjazdem umówili się na wyścig i tak oto ścigali się na sam dół.

Zgrabnie omijali wolniejsze osoby, starając się wyprzedzić swojego przeciwnika, co było dość trudne, bo oboje byli sobie naprawdę równi.

Chwilę później widzieli już koniec, więc w szybkim tempie zakończyli zjazd. Oboje byli niemal identyczni, a sami nie potrafili ocenić kto wygrał, więc spojrzeli na Reki'ego, stojącego i obserwującego ich.

- Wygrał Cherry. - Mruknął, biorąc za rękę swojego chłopaka i ruszając z nim na wyciąg.

- Byłeś dobry. - Powiedział Kaoru, dając mu kuksańca w bok.

- Jeszcze raz. - Oczy Kojiro zabłysły, widząc, że znalazł sobie godnego rywala.

Between us // MatchaBlossomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz