~42~

511 42 89
                                    

Tak, dokończyłam go, więc pojawił się jeszcze dzisiaj!

Nie przejmujcie złej energi z tego rozdziału...
_______________________________________

Kaoru stał w kuchni, czekając, aż jego ojciec wróci z rozprawy. Popijał nerwowo wodę, przesiadując na blacie. W pomieszczeniu słychać było jedynie tykanie zegara oraz niemiarowy oddech chłopaka.

Drzwi do mieszkania otworzyły się i stanęła w nich znajoma postać. Wyglądał trzeźwo, ale często pozory mogą mylić. Zamknął za sobą wejście i na spokojnie rozwiązał ciasny krawat.

Wszedł, odkładając teczkę na stolik, po czym spojrzał pytającym wzrokiem na syna, który wciąż siedział nic nie mówiąc.

- Czego chcesz? Nigdy nie jesteś na dole jak wracam. - Mruknął, myjąc ręce w zlewie.

Cherry jak oparzony ocknął się, odkładając szklankę i zwilżając wargi.
Obejrzał jeszcze dokładnie starszego Sakurayashiki'ego, biorąc głęboki oddech.

- Bo widzisz, ja...

- Nawet mówić nie umiesz, żadnego pożytku z ciebie. - Wyminął go, idąc do salonu.

Kaoru przegryzł wargę, zeskakując na posadzkę. Pobiegł do salonu, gdzie na kanapie leżał rozwalony ojciec, szukający jakiegoś programu.

- Ojcze, chciałem tylko powiedzieć, że się wyprowadzam. - Powiedział, wystukując palcami rytm na swoim biodrze.

Prawnik zmarszczył brwi, myśląc intensywnie. Podniósł się do siadu, odchylając głowę do tyłu i opierając się ciałem o oparcie.

- Kiedy? - Spytał, patrząc na syna.

- W wtorek. - Odpowiedział, poprawiając swoje włosy.

- Podejdź. - Wyłączył telewizor, wskazując na swoje kolana.

Chłopak spojrzał z niepokojem na ojca, ale nic nie komentując podszedł do niego. Zostały trzy dni, tyle musiał jeszcze wytrzymać, znieść. Usiadł na jego kolanach, przekręcając głowę w bok, aby choć trochę ograniczyć kontakt.

- Dawałem ci dach nad głową, a ty tak mi odpłacasz. Oj kochanie, niegrzeczny jesteś. - Pogłaskał jego policzek, na co Kaoru wzdrygnął się.

- Przestań, proszę. - Wyszeptał, czując jak duża dłoń poprawia jego włosy, a następnie sunie w dół.

- Dlaczego? Skoro mnie opuszczasz, przez te ostanie dni musisz sprawdź, że będzie dobre. - Wymruczał do jego ucha. - Nam obu. - Dodał.

Cherry oddalił się gwałtownie, upadając, gdy but mężczyzny przeszkodził mu w ucieczce. Leżał na podłodze, czując jak jego serce bije w niewyobrażalnym tempie. Mężczyzna wstał, stając nad nim, po czym kopnął go w brzuch, dość lekko jak na niego.

- Takie to masz plany? Przez lata zajmowałem się tobą, a teraz proszę, osiemnastka, więc idziesz w świat. - Zaśmiał się, schylając.

Chwycił jego włosy, ciągnąć je do góry. Kaoru pisnął, czując ból, jednak przytknął rękę do ust, gdy zauważył mordercze spojrzenie ojca.

- No kochany, zmykaj po piwo i przynieś mi je. Dam ci spokój, bo nie mam zamiaru zajmować się takim śmieciem jak ty, przynajmniej o jeden kłopot mniej w życiu.

Puścił go, a Cherry opadł na ziemię. W jego oczach zabłyszczały łzy, które starł, nie chcąc, aby dostał więcej, zbędnych komentarzy. Szybko wstał, niemal uciekając z pomieszczenia. Trzy dni, tyle zostało, aby mógł odejść z tego piekła.

Between us // MatchaBlossomWhere stories live. Discover now