~EPILOG~

479 37 49
                                    

Siedem lat później

- Mamo, tato, kiedy przyjedzie wujek Tadashi? - Po pomieszczeniu rozniósł się odgłosy tupotu, a po chwili przed nimi pojawił się mały sobowtór Kojiro.

Zielonowłosy chłopak zaśmiał się, biorąc na ręce swojego synka i układając go na swoich kolanach, pstrykając w nosek. Tuż obok niego siedział Kaoru z uśmiechem na ustach.

Minęło siedem lat, odkąd skończyli liceum. Cherry rozpoczął studia i w ostatnim ich roku zaszedł w ciążę, czego się nie spodziewał. Zakończył edukację, zostając Kaligrafem, a po dwóch miesiącach na świat przyszedł ich synek Kenichi.

Kupili niewielki domek, w okolicach rodzinnego miasta Kojiro, a tuż obok mały lokal, gdzie Joe założył swoją restaurację, o której marzył od podstawówki. Minęły oświadczyny, a na ślub wybrali porę wiosenną, gdy kwiaty wiśni wypuszczały swoje pąki.

- Mamo! - Chłopczyk przesunął się na bok, przytulając Kaoru. - Kiedy przyjadą?

Spojrzał na twarz Cherry'ego, łapiąc swoimi malutkimi rączkami jego policzki i uśmiechając się szeroko. Chłopiec miał już pięć lat i małżeństwo nie wyobrażało sobie życia bez niego.

- Za chwilkę powinni być. - Odpowiedział szczerze Joe, samemu przytulając się do Kaoru.

Kojiro przybliżył się, całując jego policzek, a następnie swojego synka. Chłopczyk pisnął szczęśliwy, zastanawiając się chwilę nas czymś, a następnie pochylając się nad różowowłosym i złożył buziaka na jego ustach. Zaśmiał się szczęśliwy, schodząc ze swojego rodzica oraz uciekając do innego pokoju. Cherry zaśmiał się, kręcąc głową i spoglądając w oczy męża.

- Muszę ci coś pokazać, chodź ze mną na chwilę. - Powiedział Kaoru, wstając.

Joe zmarszczył brwi, jednak nie skomentował tego. Wyciągnął dłoń do niższego, zostając zaprowadzonym po schodach na górne piętro. Starszy zaśmiał się na zdezorientowanie wyższego, gdy wprowadził go do łazienki. Podszedł do szuflady przy umywalce, wyciągając z niej malutki przedmiot.

Podał go Kojiro, a uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nanjo spojrzał na test ciążowy, wstrzymując oddech. Dwie kreski. Jego wzrok spoczął na kochanku, który skinął głową, a z jego oczu zaczęły wypływać łzy.

Podniósł powoli swoją koszulkę, ukazując lekko wypukły brzuszek. Joe przełknął ślinę, samemu zaczynając płakać. Podszedł do starszego, biorąc go w ramiona i okręcając wokół własnej osi. Kaoru zaśmiał się na ten ruch, obejmując jego kark i całując w wilgotne od łez, usta kochanka.

- Będziemy mieć drugiego potworka. - Wyszeptał, wpatrując się w ciemne oczy chłopaka.

Joe jedynie znów połączył ich usta w bardziej agresywny sposób. Podniósł małżonka, sadzając go na blacie przy umywalce. Ułożył swoje ręce na jego bokach, jeżdżąc jedną po jego plecach. Kaoru wplatał swoje palce w zielone kosmyki, pociągając za nie, na co, w odpowiedzi dostał ciche mruknięcie.

Dłoń Kojiro zjechała niżej, układając ją na udzie i głaszcząc je przez materiał spodni. Pocałunkami zjechał niżej, na szyję starszego, pozostawiając na jego obojczyku delikatną malinkę.

- Mamo, nie mogę zapiąć tego guziczka. - Usłyszeli głos małego chłopca, który po chwili pojawił się w wejściu.

Mężczyźni odsunęli się od siebie, a Cherry zeskoczył podchodząc do Kenichi'ego, który miał założone spodnie, jednak nie były one odpięte.

- Mamusia płakała? Tatuś też? Nie bądźcie smutni. - Pociągnął noskiem, gdy Kojiro podszedł do niego i wziął go na ręce. - Jest dobrze, nie płaczcie. -  Malutkim paluszkiem starł łzę z policzka swojego ojca.

- Oi, kochanie. - Kaoru zaśmiał się, przytulając te dwójkę. - Nie jesteśmy smutni, wręcz przeciwnie, słoneczko. - Pogłaskał go po policzku.

- Ale wy płakaliście. - Wyszeptał, wtulając się w dłoń Cherry'ego.

- Z radości. Ludzie płaczą również z radości. - Wyjaśnił Joe, całując jego główkę.

Kaoru uśmiechnął się, gdy całą trójką trwali przytuleni w łazience. No cóż, już czwórką.

- Co powiesz na to, aby mieć małego braciszka albo siostrzyczkę? - Spytał starszy, patrząc na małego sobowtóra Kojiro.

- Małego braciszka? - Oczy dziecka zaświeciły się na te słowa. - Będę starszym bratem?

- Lub siostrzyczkę. - Zaśmiał się zielonowłosy. - Tak, będziesz mieć rodzeństwo.

- A gdzie ono jest? Kupimy je? Chcę, żeby miało włosy jak mama, żeby go czesać. - Pisnął szczęśliwy, dotykając włosów Kaoru.

- Nie, słoneczko. Dzieci się nie kupuje. Ono jest w brzuszku u mamy. - Kojiro wyszczerzy się, nie mogąc utrzymać powagi.

- Ale, że mama je zjadła?! Mamo, nie wolno, wypluj mojego braciszka! - Krzyknął, chcąc się odsunąć od rodzica.

- Nie, kochanie nie. Nie zjadłem go. - Pokręcił głową z rozbawieniem. - Gdy rodzice się kochają bardzo mocno, to w brzuszku jednego z nich rozwija się malutki dzidziuś. Ty też tam kiedyś byłeś.

- Czyli nie zjadłeś go? - Upewnił się. - A kiedy to wyjdzie?

- Nie to, tylko twoje rodzeństwo. - Mruknął Kojiro. - A urodzi się za... No właśnie, kiedy?

Spojrzał na Kaoru, marszcząc brwi. Który to miesiąc, skoro brzuch jest widoczny?

- Za pięć miesięcy, kotku. Na wiosnę będziesz miał rodzeństwo. - Uśmiechnął się rozczulony. - Jestem umówiony na wizytę za tydzień i poznamy płeć.

- To... Wspaniale.

Ich rozmowę przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Młodszy zszedł z rąk ojca i pobiegł do wejścia krzycząc wujek Tadashi. Małżeństwo pokręciło głową z uśmiechem, całując się krótko w usta i również ruszając do drzwi.

Weszli na korytarz, przekręcając kluczyk w zamku i zapraszając gości do środka. Mały Kenichi wpadł w ramiona May, uśmiechając się szeroko. Dzieci traktowały się jak rodzeństwo, kochając swoje towarzystwo.

Tuż za nimi stali uśmiechnięci Adam, który przejął firmę za swoich rodziców oraz Tadashi. Przekroczyli próg, witając się.

- Spotkałem dzisiaj Reki'ego na mieście i... - Ciemnowłosy zatrzymał się, spoglądając na zapłakanych mężczyzn. - Coś się stało? Znowu historia się powtarza?

A Kaoru i Kojiro spojrzeli po sobie jedynie z tajemniczym uśmiechem, nie wiedząc, czy cała ta historia, od pierwszego spotkania, aż do dnia dzisiejszego będzie w stanie się powtórzyć. Byli jednak pewni, że niektóre momenty w ich życiu zostaną tylko pomiędzy nimi...

Ale cóż, kto by pomyślał, że jedna wiadomość może połączyć losy dwóch przypadkowych osób, sprawiając, że złączą się one w jedno?

KONIEC

KONIEC

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Between us // MatchaBlossomWhere stories live. Discover now