Dziewięć, piękne kłamstwo

14.9K 387 474
                                    

𝐑𝐮𝐛𝐲

Możliwy oprawca przekręcił zamek w drzwiach, odpychając mnie od siebie. Następnie pociągnął za włącznik lampy w postaci sznurka, oświetlając małe pomieszczenie.

Przerażenie, którym emanowałam jeszcze chwilę temu, momentalnie zniknęło, przeradzając się w czysty gniew.

Luke.

– Co ty wyczyniasz? – Podeszłam do drzwi, by je otworzyć, jednak blondyn mi to uniemożliwił, opierając się o nie.– Chcę wyjść, przesuń się.

Chłopak nie zmienił swojej pozycji, wciąż zasłaniając mi jedyne wyjście. Byłam zirytowana jego zachowaniem, lecz po części też zaniepokojona. Ostatnio doskonale pokazał mi, że nie potrafi nad sobą zapanować. A teraz, kiedy byliśmy razem zamknięci w ciasnym składziku, mogłam spodziewać się po nim dosłownie wszystkiego.

– Pomocy! – Krzyknęłam, licząc, że ktoś mnie usłyszy, przychodząc z odsieczą. Nie czułam się przy nim bezpiecznie. Nie teraz.

– Zamknij się.

– To mnie wypuść, pomocy! – Ponowiłam próbę, co zadziałało na Luke'a, jak płachta na byka. Nastolatek nagle odsunął się od drzwi, przywierając mnie do ściany. Boleśnie pociągnął za moje włosy i chwycił za podbródek, chcąc, abym na niego spojrzała.

– Myślałem, że to wszystko dało ci do myślenia. Masz przestać się z nim zadawać.

– Bo co? – Prychnęłam.– Bo mnie pobijesz? – Próbowałam ukryć rosnący we mnie strach pod prześmiewczą postawą. Nie mogłam dać mu za wygraną, pokazując, że mnie przeraża.

Nie mogłam pokazać, że w duchu cała drżę, mając w głowie ojca.

Blondyn nachylił się nad moim uchem, szepcząc:

– Bo mogę powiedzieć rodzicom, co sobie robisz. W końcu blizny nie znikną ci ot, tak.

– Nie – zaprzeczyłam, przerażona tą wizją.– Nie zrobiłbyś tego.

– Chcesz się przekonać? Jeżeli cię gdzieś z nim zobaczę, to poinformuję o wszystkim twoją matkę. Musi wiedzieć, co takiego robi sobie jej córka.

– Nie będziesz mnie szantażował.

– Widać jeszcze mnie nie znasz, Ruby – ostrzegł, dając nieprzyjemny nacisk na moje imię i wyszedł, pozostawiając mnie w osłupieniu.

Zjechałam po ścianie do siadu, dając przyzwolenie, teraz już możliwym, wizją na zawładnięcie moim umysłem. Nieokiełznany obraz dowiadującej się o wszystkim mamie był okropny, lecz o wiele gorszy, był fakt, że kiedy nie dostosuje się do szantażu Luke'a, to to wszystko się urzeczywistni.

Ten człowiek zaczął mnie przerażać. Nie wiedziałam do czego był zdolny, bo jak się okazało wcale go nie znałam. Znałam tylko jego wyidealizowaną wersję. ,,Widać jeszcze mnie nie znasz'', jeśli to miało tak wyglądać, to nie zamierzałam go lepiej poznawać.

Wolałam tego dawnego Luke'a. Za wszelką cenę próbowałam odepchnąć od siebie rację, że był on tylko piękną iluzją. Zwykłym kłamstwem.

Bardzo polubiłam Jake'a przez krótki czas trwania naszej znajomości. Nie chciałam rezygnować z tej relacji, ponieważ Luke miał do niej ewidentny problem. Jednak nie chciałam też na własnej skórze przekonać się, czy doprowadzi do wyjawienia mojej tajemnicy, jeżeli nie będę kurczowo trzymać się jego zasad.

○○○

Nałożyłam na głęboki talerz małą porcję sałatki. Chwilę temu w czwórkę zasiedliśmy do stołu, aby wspólnie zjeść obiad. To niepozorne wydarzenie przysporzyło mi wiele stresu, iż zaledwie siedem godzin temu Luke uświadomił, czego mógłby się dopuścić, by dopiąć swego.

We don't want to be savedΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα