Dwanaście, dom Tones'ów

8.6K 254 302
                                    

#3 maraton

Przebywanie w tamtym miejscu potrafiło być kojące, gdy uciekałem z domu jeździłem właśnie do tego budynku. Ojciec dobrze o tym wiedział, ale moje życie nie obchodziło go na tyle, aby przejmować się tym gdzie wymykam się po nocach.

Po samobójstwie Isabelle wszystko się zmieniło, matka popadła w depresję i nie wychodziła z sypialni, a ojciec się zapracowywał, aby nie myśleć o śmierci jego córki.

Koszmary dotyczące Isy męczyły mnie odkąd ojciec pokazał mi moją winę w jej samobójstwie. Wtedy tak dużo o tym rozmyślałem, że każdy sen dotyczył mojej zmarłej siostry. Od ostatnich czterech lat przestały one być tak częste, lecz tej nocy powróciły.

Nie planowałem zabierać ze sobą Ruby, ale potrzeba towarzystwa przewyższyła moje plany. Zwierzenie się szatynce na temat mojej siostry nie było dla mnie łatwe i obwiniałem się za powiedzenie jej o dokonanej przeze mnie zbrodni.

Chodź największe wyrzuty sumienia, odsuwające te związane z Isabelle na drugie miejsce, sprawiło to, że wykorzystałem Ruby, aby zapomnieć.

Liczyłem, że będzie tak jak kilka lat temu. Pocałuje ją, może nawet ugram coś więcej, a problemy rozpłyną się w powietrzu. Nie słusznie zrobiłem jej nadzieję tylko, dlatego, że chciałem odreagować.

Budząc się nie czułem tego co ostatnio, nie czułem dumy. Dumy, która spowodowana była nie przełożeniem swoich problemów na noc spędzoną u boku nieznajomej kobiety. Kurwa, przecież ja dosłownie wykorzystałem ostatnio zaistniałe pomiędzy nami wydarzenia, aby ulżyć mojej głowie. Starałem się owijać to co zrobiłem w bawełnę jak tylko mogłem. Ponieważ nie chciałem się przyznać do tego co zrobiłem. Nie chciałem uświadomić sobie, że ją wykorzystałem.

Szatynka zaczęła się wiercić, przez cały czas mając swoją głowę na mojej klatce piersiowej. Usłyszałem ciche ziewnięcie, świadczące o tym, że się obudziła. Ziewała praktycznie za każdym razem, gdy to robiła.

Wciąż leżąc chwyciłem za telefon sprawdzając godzinę, finalnie nawet na nią nie zwróciłem uwagi, zauważając na wyświetlaczu mnóstwo nieodebranych połączeń od Tony'ego i Melanie.

Nie zważając na leżącą na mnie dziewczynę, usiadłem na kocu odpisując przyjacielowi.

- Co się dzieję? - Spytała zaspanym głosem.

Podniosłem się z podłogi, ściągając kurtkę i rzucając ją dziewczynie.

- Ubierz się.

Nie czekając aż to zrobi schowałem telefon do kieszeni spodni, wychodząc z mojej kryjówki. Roznoszące się za mną echem kroki, poinformowały mnie, że dziewczyna podąża za mną.

Po chwili przestałem je słyszeć, obejrzałem się za siebie myśląc, że to tylko moje niedosłyszenie, a Ruby przez cały czas idzie za mną. Lecz odwracając się nikogo za sobą nie zauważyłem.

Nie słysząc odpowiedzi na kilkukrotne wołanie, zacząłem biec po schodach. Miałem nadzieję, że zapomniała czegoś z dawnego pokoju Isabelle w przeciwnym razie nie wiedziałbym gdzie mam ją odnaleźć. Budynek co prawda należał do kogoś, jednak większość osób nie interesowało się tabliczką na ogrodzeniu i przechodziło przez płot, zupełnie tak jak ja.

Miejsca takie jak to często były zasiadywanie przez grupki nastolatków szukających zastrzyku adrenaliny, poprzez zobaczenie ducha, czy innego wymyślonego przez ich wyobraźnię stworzenia. Nie raz spotykałem się tu z osobami handlującymi różnego rodzaju używkami, a raz słyszałem z parteru budynku strzał. Tak naprawdę, to mógł znajdować się tutaj dosłownie każdy.

We don't want to be savedWhere stories live. Discover now