Szesnaście, strażniczka pierników

10.8K 288 459
                                    

𝐑𝐮𝐛𝐲

Trzask drzwiami, radosne piski, precyzując: jeden wielki hałas. To właśnie wybudziło mnie z błogiego snu, sygnalizując przyjazd rodziny.

Zanim zeszłam się ze wszystkimi przywitać, przebrałam piżamę na czarne jeansy oraz biały sweter, umyłam zęby i delikatnie pomalowałam, chcąc zrobić dobre wrażenie po latach niewidzenia.

– Dzień dobry – przywitałam się, wchodząc do zapełnionej kuchni.

Nerwowo przełknęłam ślinę, kiedy spojrzenia wszystkich powędrowały ku mojej osobie. Kilku dorosłych przywitało się ze mną, natomiast moje kuzynostwo odburknęło jedynie pod nosem nieme ,,cześć''.

Z bijącym, jak młot sercem, podeszłam do wyspy kuchennej, na której stało jedzenie przygotowane wcześniej przez babcie.

Widząc apetycznie wyglądające potrawy, zaczęłam nabierać je na talerz, nie oszczędzając nakładanego jedzenia, po czym zajęłam miejsce przy stole, siadając na dołożonym przez któregoś z dorosłych krześle.

Nabiłam na widelec przekrojony kawałek pomidorka koktajlowego, wkładając go do ust. Skosztowałam też idealnie doprawionego jajka sadzonego z bekonem oraz kilku okrągłych pankejków.

Po wczorajszej podróży nie miałam apetytu, a na samą myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze, jednak dziś było zupełnie na odwrót. Od samego rana czułam potrzebę zjedzenia konkretnego śniadania.

I choć jadłam od dobrych dziesięciu minut, to nie spróbowałam nawet połowy tego, co miałam na talerzu.

Kroiłam pankejka na mniejsze kawałki, gdy jedna z moich kuzynek usiadła obok mnie. Automatycznie przekierowałam wzrok na nią, szczególną uwagę zwracając na niewielką ilość sałatki w szklanej salaterce.

Złotowłosa dziewczyna spojrzała na mój talerz wypełniony po brzegi jedzeniem, wytrzeszczając oczy w niedowierzaniu.

– Ty to wszystko chcesz zjeść? – Odsunęłam od ust kawałek pankejka, odkładając go wraz z widelcem na talerz.– No wiesz, ja bym tyle nie mogła...

– Charlotte – upomniała ją donośnie jej matka, powodując, że spojrzenia osób przebywających w jadali, powędrowały w naszym kierunku.

Poczułam, jak moje policzki zachodzą czerwienią, kiedy inni, przypominając sobie wcześniejsze słowa dziewczyny, spojrzeli na mój talerz, dostrzegając ogromną porcję śniadania.

– Tak – odpowiedziałam pewnie, posyłając jej fałszywy uśmiech.

Nie mogąc dać jej satysfakcji, pokazując, jak odbiła się na mnie jej uwaga, wręcz wepchnęłam pankejka do buzi.

Podczas gdy dziewczyna jadła skąpą w jakiekolwiek kalorię sałatkę, ja obżerałam się jedzeniem na siłę. Mimo nasilającego się z każdą chwilą uczucia pełności nie przestawałam. Zrobiłam to dopiero, kiedy talerz pozostał całkowicie pusty.

Czułam, że zaraz zwymiotuję. Mój brzuch urósł, zdradzając to, jak bardzo byłam przejedzona.

Zaciskając zęby, odniosłam brudne naczynia do kuchni, wkładając je do zmywarki. I czym prędzej skierowałam się do łazienki, znajdującej się na drugim końcu domu.

Przekręciłam zamek w drzwiach i upewniając się, że na pewno są zamknięte, pospiesznie związałam włosy w luźnego kucyka.

Uklękłam przy toalecie, nachylając się nad nią. Następnie wsadziłam do buzi dwa palce, powodując odruch wymiotny.

Powtarzałam tę czynność, dopóki nie zwróciłam całego śniadania, czując, jak łzy spowodowane usiłowaniem wymiotów, ciurkiem spływają mi po policzkach.

We don't want to be savedWhere stories live. Discover now