Siedemnaście, niezapomijaki

9.8K 274 173
                                    

𝐑𝐮𝐛𝐲

Cała się spięłam. Od ostatniej sytuacji z jego agresywną postawą w roli głównej, minęły cztery miesiące. Z początku przypuszczałam, że nie zdoła zachowywać się normalnie dłużej niż kilka dni, może tygodni. Jednak wytrzymał naprawdę długo.

Tlący się we mnie płomyczek nadziei, że to koniec jego huśtawki nastrojów, bezpowrotnie zgasł, gdy zostałam wepchnięta do kuchni.

– Co się stało? – Wyrwałam rękę z jego uścisku, zwiększając dzielący nas dystans.

– Co dziś jadłaś? – Spytał, opierając się o ścianę, odgradzającą jadalnię z kuchnią.

– Śniadanie.

– Kłamiesz – stwierdził pewnie.– Charlotte wspominała mi o dużej porcji twojego porannego jedzenia, twierdząc, że ona nie potrafiłaby tyle zjeść. Mówiła, że bez problemu zjadłaś to wszystko. Pytanie brzmi, co zrobiłaś z później?

Nogi za pomocą jednego zdania ugięły się pod ciężarem mojego ciała.

– Nie wyglądasz na najedzoną – kontynuował, dobrze wiedząc, że doczeka się odpowiedzi.– Wymiotowałaś, prawda?

Skierowałam wzrok na białe kafelki z ciemnoniebieskimi zdobieniami, nie chcąc przypadkiem nawiązać kontaktu z jego przenikliwym spojrzeniem. Moja reakcja była czystym potwierdzeniem jego teorii, choć nie sądziłam, by jej potrzebował. On już wiedział.

– Pamiętasz, jak ciężko walczyłaś przez dobre cztery miesiące? Chcesz to wszystko zniszczyć przez twoją idiotyczną kuzynkę? – Zaprzeczyłam głową, mnąc w dłoni satynowy materiał sukienki.– Widziałem ile jedzenia, nakładałaś chwilę temu. Nie naśladuj jej – zaakcentował ostatnie zdanie, wypowiadając każde słowo z kilku sekundowym odstępem.– Obiecaj, że jak tam wrócimy, to zjesz tyle pierników, ile będziesz w stanie, dobrze?

Przytaknęłam, czując się, jakby odebrano mi mowę.

– Chcę to usłyszeć.

– Obiecuję – wydukałam.

– W takim razie chodźmy – kącik jego ust nieznacznie drgnął.– Nie odpakowałaś jeszcze prezentu ode mnie.

Podążając za Lukiem, weszłam do pustej jadalni. Zapewne reszta rodziny zdążyła już wygodnie rozsiąść się w salonie, włączając świąteczny film.

Chłopak podszedł do zajmowanego przez niego wcześniej krzesła, zabierając spod mebla prostokątny pakunek. Korzystając z wolnej chwili, również sięgnęłam po prezent.

Podeszliśmy do siebie, wymieniając się pakunkami.

– Ty pierwszy.

Zaciekawiony zawartością skrywaną za czerwonym papierem Luke, bez chwili zawahania roztargał opakowanie.

– Nieee – uśmiechnął się szeroko, zdejmując folię bąbelkową z białego Instaxa.

Niejednokrotnie wracając ze szkoły, zatrzymywaliśmy się u fotografa, by wywołać zdjęcia, które później zawieszał na ścianie. Dlatego stwierdziłam, że najlepszą opcją będzie sprezentowanie mu aparatu, za pomocą którego bez zbędnego zachodu będzie mógł je robić, zarazem drukując.

Przyszła kolej na mnie. Pociągnęłam za różową wstążkę prezentu, następnie delikatnie rozerwałam czarną bibułkę, dostrzegając białą sukienkę z małymi niebieskimi zdobieniami, którymi okazały się niezapominajki.

– Jest tam coś jeszcze – poinformował Luke, zachęcając do dalszego rozpakowywania.

Pozytywnie zaskoczona, wyciągnęłam sukienkę, odsłaniając znajdującą się pod nią książkę.

We don't want to be savedWhere stories live. Discover now