Dziesięć, ,,to''

8.7K 269 285
                                    

#1 maraton

Okropny ból wraz z miesiączką przeminęły. Trwało to co prawda dobre cztery dni, ale nareszcie spałam bez stresu, że zaplamienie materaca ponownie mi się przydarzy.

Siedziałam sama w domu oglądając wiadomości. Na każdym kanale informacyjnym wspominali o mnie trzy razy dziennie. Z samego rana, w południe i pod wieczór.

Ludzie zaczęli wymyślać dziwne teorie na mój temat, które czytałam ze starego telefonu Melanie. Niektórzy myśleli, że zostałam porwana, a inni twierdzili, że chowam się w obawie przed konsekwencjami związanymi ze skrzywdzeniem Luke'a.

Nate powrócił do swojej dawnej postawy polegającej na unikaniu mnie. Spędzał z Tonym całe dni w sklepie, czy na próbach zespołu. Gdy przychodził robił sobie kolację, szedł się myć i kładł spać. Melanie czasem zaczepiała go tekstami na temat jego rutynowego zachowania, ale ten parskał albo wcale nie reagował.

Drzwi mieszkania otworzyły się, a do środka weszła cała zadowolona czwórka. Musiało stać się coś naprawdę niesamowitego, ponieważ nawet brunet się cieszył. Ba! On się uśmiechał!

Noah postawił na stole dwie butelki szampana, wyciągając z półki pięć kieliszków.

- Chyba o jeden za dużo - Tony uśmiechnął się złośliwie zabierając blondynowi kieliszek iz powrotem chowając go do półki.- Alkohol nie jest dla dzieci - pokręcił palcem wskazującym przed jego nosem.- Możesz się napić soczku.

- A Melanie dasz? - Prychnął zakładając ręce na piersi.

- Dam - odpowiedział pewnie.

- A jej? - Wskazał na mnie.

- Właściwie, to ja nie piję alkoholu - oznajmiłam zgodnie z prawdą, nie chcąc być wmieszana w szykującą się sprzeczkę.

Szatyn ostrożnie usunął korek szampana, rozlewając zawartość szklanej butelki do kieliszków. Kiedy odstawił ją na blat Noah wykorzystał okazję zabierając butelkę i upijając łyk jej zawartości.

- Mogłeś chociaż poczekać aż wzniesiemy toast! - Oburzył się zielonooki, na co blondyn w formie odpowiedzi pokazał mu środkowy palec.

- Fakaj się, Tones - powiedział biorąc kolejny łyk.

Melanie przewróciła oczami na zachowanie młodszego kolegi. Blondynka chwyciła wolny kieliszek, nalewając do niego soku z lodówki i prosząc bym stanęła obok nich. Odłożyłam telefon podchodząc do grupki przyjaciół otaczającej kuchenny blat. Dziewczyna podała mi kieliszek, pytając:

- Możecie wreszcie powiedzieć co świętujemy?

Trójka chłopaków posłała sobie znaczące spojrzenia, a ich uśmiechy się poszerzyły.

- Kapela mojej siostry nie pojawi się na weselu, więc poprosiła abyśmy ją zastąpili. Gramy nasz pierwszy koncert!! - Wykrzyknął radośnie, upijając szampana prosto ze szklanej butelki po raz trzeci.

Jego słowa posłużyły reszcie za wcześniej wspomniany toast. Każdy zauważając ruch chłopaka napił się alkoholu ze swojego kieliszka. Nie mając ochoty na sok, upiłam jego niewielką ilość, aby uczcić sukces zespołu chłopaków.

Wieczór zakończył się jedną wielką imprezą alkoholową. Noah, który miał zakaz spożywania alkoholu, dopił szampan w butelce i zabrał się za kolejną. Nieumiejętnie ją otworzył, pozwalając korkowi uderzyć w sufit, a jednej czwartej napoju wlać się na podłogę.

Melanie i Tony popijali wino, wygłupiając podczas oglądania filmu. Szatyn przypomniał sobie o schowanej w jego pokoju marihuanie i tak z imprezy alkoholowej przeszli do narkotykowej. Jedyny wśród nich zdrowy rozsądek zachował Nate, który po wypiciu lampki szampana nie zabrał się za inne używki.

We don't want to be savedWhere stories live. Discover now