Rozdział 4 Kara

31.8K 1.3K 190
                                    


Nim zdążyłam się zorientować leżałam już na łóżku, a nade mną zawisł Nick. Przytrzymując lewą ręką moje nadgarstki nad głową nie mogłam nijak się ruszyć. Prawą ręką natomiast błądził sobie po moim ciele. Po chwili ogarnął włosy z mojej szyi i się nachylił.

-Nie musisz tego robić - próbowałam się uwolnić, ale po raz kolejny poniosłam porażkę

-Muszę cię ukarać. 

-Jeśli ci się nie podoba, spróbuj mnie powstrzymać - uśmiechnął się zwycięsko

Doskonale wie, że nie jestem w stanie go pokonać. Drażni mnie kiedy tak mówi by dać mi do  zrozumienia, że to on jest tutaj panem i władcą, a ja mam się go posłusznie słuchać. Owszem może jestem bezbronna w takich sytuacjach, ale to nie znaczy, że mogą robić ze mną co tylko sobie ubzdurają w tych nienormalnych głowach.

-Nie będziesz się bronić? - rzucił ironicznie.

-Nie pokonam cię, dlatego mogę tylko liczyć, że zrobisz to delikatnie

-Zastanowię się - posłał mi zadziorny uśmieszek

Zbliżył się do mojej szyi. Czułam jego zimny oddech, aż ciarki mi przeszły. Przejechał koniuszkiem języka po szyi po czym poczułam jak przebija moją skórę. Zabolało mnie to, ale myślałam, że będzie gorzej. Chyba posłuchał mojej prośby, ponieważ robił to powoli, a kiedy się wzdrygnęłam pogłaskał mnie po włosach. Czułam jak wysysa moją krew, ale było to do zniesienia. Kiedy skończył złożył pocałunek w miejscu ugryzienia.

-Byłem delikatny, ale teraz coś mniej przyjemnego

-A nie możesz mnie już puścić

-Nie

Zsunął bluzkę z mojego ramienia, przejechał palcem, aby wskazać mi, gdzie zaraz zrobi mi kolejny ślad. I już po sekundzie poczułam ostry ból. Myślałam, że zejdę tam zaraz na jakiś zawał serca. To w porównaniu do szyi okropnie bolało. Czułam każdą kroplę krwi, która zostawała mi odebrana. Nie trwało to długo, ale dla mnie była to wieczność.

-Teraz skończyłem - uwolnił mnie ze swojego uścisku i wstał z łóżka

-Masz wytrzyj się - rzucił mi chusteczkę 

Kiedy wycierałam krew nie zdałam sobie sprawy, że tak jej dużo. Dlatego na sam jej widok, aż zakręciło mi się w głowie. Mężczyzna to zauważył i przyszedł mi z pomocą.

-Nie możesz znieść widoku krwi?

-Od dziecka tak już mam - odwróciłam wzrok

-W takim razie będziemy musieli nad ty popracować - znów ten zadziorny uśmiech

-Nie zgadzam się i specjalnie za drugim razem to zrobiłeś!

-Nie mówiłem, że będę cały czas delikatny - puścił mi oczko

-A z resztą kara nie może być przyjemną. W kuchni zostawię ci napój, który masz wypić. Chyba nie chcesz popaść w anemię, prawda? - przytaknęłam niechętnie, a chłopak opuścił pokój

Wstałam z łóżka i od razu pobiegłam do łazienki by zobaczyć na własne oczy jak to wygląda. Mało nie zemdlałam jak zobaczyłam ślady. Przecież to mi nie zejdzie przez długi czas.Nie wierzę, że pozwoliłam, aby wampir mnie ugryzł, ale niby co ja mogłam. Mimo wszystko nie jestem taka silna by go odepchnąć.

Cóż nie jestem jedną z tych osób, które się nad sobą użalają jeśli coś pójdzie nie po ich myśli. Nigdy nie pozwoliłam, aby porażka mną rządziła. Ugryzł mnie to trudno się mówi. Wcześniej czy później i tak w końcu by to nastąpiło.

Postanowiłam udać się do kuchni i jednak wypić ten napój bo z jednym Nick ma rację. Nie chcę przez niego popaść w anemię. Chociaż wtedy nie mógł b pić mojej krwi, gdyż byłabym osłabiona. Ale nie jednak po na myślę wolę mieć z powrotem swoją energię, ponieważ przy tych wampirach nie można okazywać słabości.

-Widzę, że mój brat osiągnął swój cel - zaśmiał się za moimi plecami Josh, ale ja go ignorowałam

Wzięłam napój i usiadłam przy stole.

-A tak nam groziłaś, że mamy trzymać się od ciebie z daleka - usiadł rozbawiony przy stole

-I dalej będę się tego trzymać - odburknęłam

-Ślady mówią co innego, a to dowodzi, że nie możesz nas powstrzymać 

-Ślady mówisz hm...a może ja chciałam taki tatuaż tylko w innej formie - przewróciłam oczami

-W takim razie może chcesz kolejny - podszedł i położył swoje ręce na moich ramionach

-Nie dziękuję. Jak będę chciała pójdę do Nicka bo wiesz to jemu zostałam obiecana - stałam od stołu i puściłam mu oczko

-Nie pogrywaj ze mną - zgromił mnie spojrzeniem

-Tak, tak jesteś gorszy od Nicka, powtarzasz się wampirku - z uśmiechem i ironią w głosie kiwnęłam mu na do widzenia i wróciłam do pokoju 

Zaczynam mieć ich dość i z każdym dniem coraz bardziej zaczynam myśleć nad planem ich morderstwa. Mam tylko nadzieję, że nie zostałabym zamknięta w więzieniu za zabójstwo dwóch wampirów, ponieważ to już byłaby lekka przesadza. Choć jakby powiedzieć, że to było w obronie własnej, a nie z premedytacją. Hm...to chyba też nie przejdzie bo nie zadowala mnie pół wyroku mniej bo to dalej wyrok.

Jestem w kropce.

W czasie kiedy ja obmyślałam plan idealny usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie zainteresowałam się tym zbytnio, ponieważ to pewnie znów ktoś do moich współlokatorów. 

-Larissa! - rozpoznałam głos Nicka

Czemu mam wrażenie, że zaraz znów mi się oberwie, ale tym razem za coś czego nie zrobiłam.

-Larissa! Lepiej się pośpiesz - teraz rozpoznałam głos Josha

Liczę, że wyjdę z tego cało, a jak nie to takie paranormal activity im zrobię, że mnie popamiętają. Przynajmniej się zemszczę wtedy.

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now