Rozdział 42 Pamiętam cię

12.2K 716 145
                                    


Następnego dnia

Pojechaliśmy w kolejne miejsce, które miało mi pomóc odzyskać pamięć. Tym razem byliśmy na łące po środku lasu.

Swoją drogą zauważyłam, że wszystkie moje wspomnienia jak na razie związane są z lasem. Hm...ciekawe, dlaczego właśnie tak.

-Tutaj cię poznałem - rozejrzałam się do okoła

-Zaczynało się ściemniać, a  ty zgubiłaś się w lesie. Krążyły wtedy pogłoski o potworach, która nocą grasują po tych lasach. Długo mi zajęło przekonanie cię, żebyś dała się odprowadzić, ale gdy ujrzałaś za swoimi plecami dwóch wampirów. Szybko postanowiłaś zmienić zdanie i mi zaufać - zaśmiał się

-Jeśli miałam do wyboru zostać z dwoma wampirami i posłużyć jako przekąska, a udać się jednym wampirem to wybór był prosty - zaśmiałam się

-A potem całą drogę powrotną szłaś za mną bo bałaś się bym wszedł za tobą

-Bo ja wiedziałam czy mnie nie ugryziesz - udałam obrażoną

-A nie bałaś się, że gdzieś cię wyprowadzę? 

-Widocznie musiałam ci zaufać

-Zaufałaś bo poprosiłaś mnie o spotkanie, gdy już cię odprowadziłem. Swoją drogą odważna byłaś, że tak ze mną po nocy się spotykać 

-Po nocy?!

-Przecież wiesz, że mam mały problem ze słońcem, a wtedy nie było okularów przeciwsłonecznych. Głuptas - westchnął ciężko

-Opowiadaj dalej - wyszczerzyłam się speszona

Szliśmy drogą do kolejne miejsca, a Luis w czasie podróży opowiadał mi jak się poznaliśmy.

-Spotkaliśmy się w starym, opuszczonym domu. Kiedyś nazywano go nawiedzonym, ponieważ wierzono, że to kryjówka wampirów. Co było niedorzeczną plotką bo nic takiego nie miało miejsca. Czułem twój strach i przyśpieszone bicie serca, ale za wszelką cenę nie chciałaś przyznać się do tego, że jednak trochę cię przerażam. Ale z czasem przestałaś się mnie bać, a zaczęłaś kochać. Co noc spotykaliśmy się w tym samym miejscu o tej samej godzinie. Pewnej nocy przypadkiem dowiedziała się o tym twoja rodzina. Ojciec podążył za tobą, a gdy wróciłaś do domu. Dano ci wybór. Zerwiesz ze mną kontakt i wjedziesz z rodzinnej wioski albo opuścisz dom. Nie chciałaś tego zrobić. Wybrałaś odejście z domu niż zerwanie ze mną kontaktu. Wtedy zaopiekowałem się do tobą, lecz naszym związkiem wywołaliśmy nie małą burzę. A kiedy rozniosła się plotka ze jesteś w ciąży próbowano nie dopuścić do porodu. Wszyscy pragnęli cię zabić, dlatego tak często uciekaliśmy. Lecz im bliżej porodu było, twój stan coraz bardziej się pogarszał, nie mogliśmy dłużej zmieniać kryjówek. Wtedy postanowiliśmy zostać w domu, który pokazałem ci wczoraj. Nie było pewności czy przeżyjesz poród, a nasz mały synek nie odbierze ci wszystkich sił witalnych, dlatego z pomocą przyszła pewna kobieta. Śmiertelniczka, która zawsze w ukryciu czuwała nad tobą. Nie dowiedzieliśmy się nigdy kim tak naprawdę była, ale to ona ocaliła twoje życie. Valentin był synem wampira i śmiertelniczki. Zatem był dzieckiem zakazanym. Wydano na niego wyrok. Bali się, że będzie zbyt potężny, a skoro już się urodził zabicie matki nic by nie dało. Tamtego dnia, gdy mnie wezwano wampiry przyszły do naszego domu i przeszyły małe serduszko Valentina na twoich oczach. Tobie życie darowano. Byś mogła się obwiniać, że nic nie zrobiłaś, a dalszą cześć historii już znasz - zatrzymaliśmy się

-Tutaj się spotykaliśmy - podeszliśmy bliżej

Weszłam do środka, a Luis podążał za mną. Zatrzymałam się na środku i rozejrzałam dookoła.

-Przypomniałam coś sobie - uśmiechnęłam się sama do siebie

-Po tym jak odeszłam z domu przybiegłam tutaj ukryć się przed spojrzeniami wszystkich ludzi. Wtedy zjawiłeś się tym. Po raz pierwszy pozwoliłeś mi się skryć w twoich objęciach by nikt nie dostrzegł moich łez. Szepnąłeś mi również na ucho, żebym się nie martwiła bo od teraz zostanę z tobą, a ty się wszystkim zajmiesz - odwróciłam się w jego stronę

Podeszłam do Luis'a i go przytuliłam. Chłopak nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony, a więc stał tylko zaskoczony i pozwalał mi się przytulać

-Byłam szczęśliwa kiedy to powiedziałeś - spojrzałam na niego

-Nigdy ci nie podziękowałam, a zawsze byłeś przy mnie. Ukrywałeś moje łzy i rozśmieszałeś, gdy byłam smutna. Nikt nigdy nie dał mi tyle szczęścia co ty. Zawsze zastanawiałam się jak to się stało, że zakochałeś się w takiej szarej dziewczynie jak ja. Nie żałowałam, że zdecydowałam się na taki krok. A kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży i urodził się Valentin. Wiedziałam, że dobrze wybrałam wtedy. Poświęciłam wszystko dla mężczyzny, którego szczerze pokochałam. A mimo wszystko zostawiłam cię w tak przykry sposób. Wybaczysz mi, że cię opuściłam? 

-Wybaczyłem już dawno - uśmiechnął się

Ruszyliśmy w stronę wyjścia, ale wpadł mi do głowy pewien pomysł, który chciałam przetestować.

-Luis! 

Kiedy ten odwrócił się nic nie podejrzewając ja objęłam go za szyję i zmusiłam by ten się schylił, a gdy tak się stało, złączyłam nasze usta w pocałunku. 

Myślałam, że w ten sposób wrócą mi wspomnienia, ale nic z tego. Chyba to nie był dobry pomysł.

-Co ty robisz? - przerwał pocałunek

-Nie tak się do tego zabierasz - mrugnął do mnie obejmując mnie w talii

Jedną ręką objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Drugą rękę położył na moim policzku. A po chwili złączył nasze usta w długim i namiętnym pocałunku. Kiedy się całowaliśmy poczułam coś. A dokładniej uczucie, które przez tyle lat było uśpione. Całowaliśmy się jakbyśmy dopiero się spotkali po dość długim rozstaniu. I w sumie to kłamstwem nie było. 

Dzięki naszemu pocałunkowi, przypomniałam sobie wszystkie nasze potajemne spotkania w tym domu. Przypomniała mi się noc kiedy pierwszy raz się z nim spotkałam. Nie pamiętam jeszcze wszystkiego, ale przypomniałam sobie o mężczyźnie, który był całym moim światem.

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now