Rozdział 32 Przeklęty prezent

13.4K 708 16
                                    


Wyrzuciłam ich z pokoju. Wstałam z łóżka i udałam się szybko do łazienki, aby opatrzeć ślady po ich ugryzieniach. A tam na lustrze zastałam napisaną czymś czarnym na lustrze wiadomość. O ile to można w ogóle nazwać wiadomością, ponieważ był to jakiś dziwny znak i pod nim napisane na czerwono słowo obserwuję. Koło lustra na umywalce leżało małe, białe pudełeczko.Gdy je otworzyłam najpierw rzuciła mi się w oczy kartka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam.

,,Noś go, a ochroni cię przed wampirzymi mocami'' 

W pudełeczku znajdował się pierścionek z białego złota z diamentami oraz rubinowym oczkiem.

Ciekawe z jakiego powodu ten ktoś podrzucił mi taki prezent. Niestety i tak nie mogę go nosić bo bracia zaraz by zauważyli. Dlatego schowałam go z powrotem do pudełka i schowałam w dolnej szufladzie komody.

-Larissa? - do mojego pokoju wszedł Josh

-Tak? - wyszłam z łazienki

-Czy... - chłopak nagle przyklęknął trzymając się za głowę

-Co to za dźwięk? Zaraz mi głowa pęknie! - podbiegłam szybko do niego 

Nagle wpadła mi taka myśl do głowy, że to z winy tego pierścionka szatyn może mieć takie objawy. I powinnam wyprowadzić go z mojego pokoju. Pomogłam mu się podnieść po czym opuściliśmy mój pokój.

-Co to było? Myślałem, że zaraz mi głowa eksploduje - dalej trzymał się za głowę

-Co się stało? - na korytarzu dołączył do nas Nick

-W pokoju Larissy są jakieś dziwne fale dźwiękowe. Mało przez to nie pożegnałem się z tym światem - westchnął

Nick spojrzał na Josha jak na szaleńca, ale mimo wszystko postanowił to sprawdzić. Wszedł do mojego pokoju, a już po chwili uciekł z niego trzymając się za głowę.

-Tego wcześniej nie było. I dlaczego tylko w jednym pomieszczeniu? Co zrobiłaś? - brunet podszedł do mnie

-Dlaczego od razu zakładasz, że to moja wina? A zresztą skąd miałabym wziąć coś takiego co zada wam ból

-Coś takiego? Ty wiesz co powoduje ten dźwięk - Josh również podszedł do mnie bliżej

-Nie - wydukałam pod nosem

-Gadaj! - zostałam lekko popchnięta na ścianę, a oni trzymali ręce na wysokości mojej głowy, więc znalazłam się w małym potrzasku

-A dlaczego to wam sprawia taki wielki ból? - przemknęłam między nimi i wbiegłam do swojego pokoju

-Wampiry mają nie tylko wyostrzony słuch, ale i wrażliwy. Słyszymy wszystko z bardzo daleka, ale płacimy za to ciężką cenę. A coś co jest w twoim pokoju wytwarza tak wysoki dźwięk, że aż zabójczy dla nas

-To tak jakbyśmy przyłożyli sobie do ucha coś bardzo głośnego - dodał szatyn

-Nie ważne jak daleko odejdziemy od twojego pokoju, cały czas słyszymy ten przeklęty dźwięk. Znajdź to i pozbądź się tego, że chyba że naprawdę lubisz na tortury

Torturować ich hm...całkiem kusząca propozycja, ale nie będę taka. Widzę ile bólu im to sprawia. Naprawdę zaskakujące, że ten pierścień ma na nich takie działanie. Po co ktoś zostawił mi coś takiego w dodatku w domu wampirów. Czyżby ta błyskotka miała ułatwić mi ucieczkę z tego miejsca. Bo skoro nie mogę nawet wejść do mojego pokoju, ponieważ zaraz zwijają się z bólu. To jeśli założyłam bym go na palec to na milimetr by nie  mogli do mnie podejść. Mimo wszystko nie planowałam uciekać i nie planuje. Teraz jeszcze bardziej intryguje mnie osoba, która mi pomaga.

Podeszłam do komody i wyjęłam z niej pierścień.

-Myślę, że to przez ten przedmiot? - pokazałam im z daleka pierścionek, którego oczko nagle zaczęło się świecić

-Skąd to masz?! - krzyknęli chórem

-Leżało w łazience na umywalce

-Pozbądź się go natychmiast! - krzyknął Josh

-To przeklęty pierścień, który zaginął ponad 800 lat temu. Należał do jednej z wiedźm, która stworzyła go by móc chronić swoją córkę przed wampirami. Nie wiedziała jednak, że stworzyła tak potężną broń. Czarownicę zabili, a pierścień przepadł - odezwał się Nick

-Skoro przepadł to co on tutaj robi

-Tylko ktoś bardzo potężny mógł wejść w posiadanie tego pierścienia. Musimy uważać. Larisso osoba, która ci pomagała i przyniosła ten pierścień... - brunet nagle przerwał swoją wypowiedź

Josh rzucił  mi kluczyki od samochodu, a następnie podali mi dokładnie instrukcje jak mam się pozbyć tego pierścienia. Dodatkowo cały czas rozmawiała z nimi przez telefon, aby mieli pewność, że na pewno zostanie zniszczony. I czy przypadkiem nie rozmyślę się oraz nie wrócę z nim z powrotem do domu.

Zrobiłam tak jak kazali bracia. Pojechałam do wskazanego przez nich miejsca i pozbyłam się prezentu od nieznajomego. Tylko, że z tą różnicę, że bracia kazali mi go zniszczyć. Natomiast ja go ukryłam. Skoro jest tak potężny jak opisali to może warto było by mieć coś takiego. Nigdy nie wiadomo kiedy taka broń może się przydać. W miejscu, w którym go ukryłam nie powinien nikt go szukać.

Wróciłam do domu.

-Zniszczyłaś? - czekali już na mnie w korytarzu

-Tak - pokiwałam głową

-Świetnie to teraz sobie porozmawiamy - Nick złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu

Usiadłam na kanapie i zaczęło się...

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now