Rozdział 5 Odwiedziny

30.5K 1.2K 237
                                    


Zeszłam niepewnie na dół, gdzie zastałam zdenerwowanego Nicka i rozbawionego Josha, który rozmawiał z młodymi mężczyznami, który złożyli nam wizytę.

-O co chodzi, że mnie wołałeś?

-Znasz ich? - wskazał na blondyna oraz szatyna

-Nie, a powinnam?

-Najwyraźniej bo oni chyba ciebie znają. Skoro mieli to - Nick wręczył mi kartkę

 Na kartce zapisany był mój numer telefonu i rzekoma wiadomość, że chce uciec oraz liczę na ich pomoc. Przecież ja wcale nie planuję uciekać, a co do mężczyzn to przypomniało mi się, że już ich spotkałam raz. Widziałam ich w parku kiedy chciałam na chwilę uciec z domu. Podczas, gdy rozmawiałam z Nickiem na ławce bacznie nam się przyglądali, ale myślałam, że to zwykli ciekawscy przechodnie.

-Byli wtedy w parku, ale ja naprawdę ich nie znam 

-Wierzę ci, przecież byś mnie nie okłamała, ale w takim razie co ma to wszystko znaczyć

-Larisso nie udawaj, chcemy ci pomóc - odezwał się blondyn

-Pomóc w czym? Właściwie to przeszkadzacie tylko - zdenerwowała się

Zaraz to się zakończy tak, że te półgłówki skończą jako posiłek jeśli szybko się ich nie pozbędę. A ja naprawdę nie zamierzam na to patrzeć i potem jeszcze może sprzątać bałagan jaki narobią bracia.

-Widzieliśmy jak rozmawiałaś z tym wampirem, a teraz jesteś tu trzymana - wtrącił się szatyn

-Idioci - westchnęłam

-Pięć lat temu zostałam wybrana, aby spędzić moje życie z tym wampirem. I nie zamierzam odchodzić. Należę do niego, a on należy do mnie. A, że mój wybranek jest wampirem nic wam do tego - mignęłam im specjalnie przed oczami pierścionkiem

-I dlatego, że cię kocha masz te ślady? Chodź z nami

-Mam tego dość. Nick ugryź mnie - podeszłam do mężczyzna

-Gdzie sobie pani życzy? - wyszczerzył się pokazując kły

-W szyję - teraz dostaną naoczny dowód, że jestem tu z własnej woli

Nick stanął za mną, objął mnie w talii po czym przechyliłam głowę w prawo. Odgarnął moje włosy po czym wbił swoje kły. Nie czułam żadnego bólu jedynie lekki dyskomfort. Czyli jak chce to potrafi być delikatny.

Kiedy mężczyzna skończył przyłożył mi chusteczkę do krwawiącej rany.

  -Teraz już rozumiecie? - rzuciłam sarkastycznie 

-Rozumiemy - opuścili dom

-Nieźle przedstawienie. Jestem twoim wybrankiem? 

-Chyba musiałabym stracić rozum, a nigdy w życiu. Po prostu nie chciałam by skończyli jako wasz obiad

-Eh...ludzie i te wasze sentymenty - westchnął i poszedł - każdy rozszedł się w swoją stronę

Już mieliśmy wrócić do swoich zajęć, ale okazało się, że to nie koniec niespodzianek.

-Nick to chyba nie koniec odwiedzin! - krzyknął Josh

-Larissa, wracaj tu natychmiast! - krzyknął Nick

Ja to mam szczęście i niech mi ktoś teraz spróbuje zaprzeczyć.

Okazało się, że tym razem zbliża się do domu mężczyzna, którego obraziłam podczas spotkania. Dlaczego tylko mnie się trzymają takie przygody. Nie można by tego przemilczeć i tyle. To nie trzeba to jeszcze bardziej roztrząsać. 

-Stój za mną, nie odzywaj się i rób to co ci powiem. Nie masz wyjścia, ale musisz mi zaufać. A potem cię dosłownie, gdzieś zamknę byś nie narobiła mi więcej kłopotów pasuje ci - rzucił mi złośliwe spojrzenie

-Dobra zrozumiałam, przepraszam

-Nie rób nic tylko stój za mną. Musisz mi zaufać

Josh otworzył drzwi mężczyźnie, a ten wszedł do środka z dwójką swoich towarzyszy, a może raczej powinnam powiedzieć goryli bo inne stwierdzenie nie pasuje.

-Co cię do nas sprowadza Richard? - Nick podał mu rękę

-Przyszedłem po nią - wskazał na mnie, a ja zaczęłam się modlić w myślach oby wszystko dobrze się skończyło

-W takim razie muszę cię rozczarować, ale nie oddam ci jej

-Jaki śmiesz mi się przeciwstawiać - mężczyzna zdenerwował się

-Powiem to inaczej. Spróbuj ją ruszyć choćby jednym palcem albo któryś z twoich wampirów, a obiecuję ci, że osobiście zakończę twoją nieśmiertelność. I to ty się nie zapominaj bo chyba nie chcesz bym wyjawił wszystkie twoje brudy, a mam ich całkiem sporo, więc jak będzie  Richard?

-Zatem żądam przeprosin

-Moja wybranka dopiero wkracza w świat wampirów. Jest tutaj nowa i nie wie jak to funkcjonuje, dlatego może cię przeprosić. Jednakże jest zaręczona z mężczyzną, który doskonale zna ten świat. Jest w nim ważną postacią, dlatego zabraniam jej przepraszać. A jak już ktoś ma kogoś prosić o wybaczenie to ty ją. Myślisz, że nie wiem jak ją nagabywałeś w kuchni. Ładnie tak dobierać się do zajętych kobiet? - podszedł do niego bliżej i coś mu jeszcze szepnął

-Przepraszam panienko. Wybaczysz mi moje złe maniery? - kiwnęłam głową, a on wyszedł przerażony w pośpiechu

-Widzisz, dlaczego nie zaczyna się z silniejszymi - wtrącił się Josh

Chyba nie chcę wiedzieć co musiał mu szepnąć.

-Aż takim draniem nie jest, że pozwoliłbym cię skrzywdzić - Nick puścił mi oczko

-Tylko ja mogę cię karać - a po chwili szepnął do ucha, a ja aż się wzdrygnęłam

Po tym incydencie rozeszliśmy się już do swoich pokoi, a ja ujrzałam kolejną twarz Nicka. Nie spodziewałabym się, że może stanąć w mojej obronie. Zaskoczył mnie. Jeszcze jego ostatnie zdanie, że nie pozwolił by mnie skrzywdzić. Muszę przyznać, że jest on intrygującą osobą. Im dłużej z nimi mieszkam tym bardziej ich poznaję. Ciekawe czego jeszcze się dowiem. Nie podoba mi się jedynie, że jestem przedstawiana jako wybranka Nicka bądź jego narzeczona. Ale cóż wszystko na to wskazuję w dodatku jeszcze ten pierścionek, którym jasno udowodnił, że należę do niego. 

Nie będę zaprzątać sobie głowy takimi drobiazgami, bo przecież i tak tutaj zostaję na bardzo długo, więc z czasem wszystko się wyjaśni oraz może kiedyś uda mi się poznać prawdziwą twarz Nicka.

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now