Rozdział 15 Wolność

20.1K 956 132
                                    


Wróciliśmy do domu koło godziny 01.30 w nocy. Pod domem spotkaliśmy jeszcze Josha, któryś skądś wracał.

-Pozbyłeś się? - Nick podszedł do brata

-Tak. Tylko będziesz musiał sobie samochód wyczyścić - odparł obojętnym głosem

-Ty go będziesz czyścić, a właściwie co z nim zrobiłeś? - spojrzał podejrzanie na Josha

-Nie przesadzaj to tylko auto, a ty masz ich dużo - szatyn szybko się zmył

Nick niechętnie ruszył w stronę garażu. Dłuższą chwilę zastanawiał się czy otworzyć go i wejść. Ale w końcu wszedł do środka. Ja zostałam na dworze i może dobrze. Bo usłyszałam tylko przekleństwo, a potem wściekłego mężczyznę. Weszliśmy do domu i wtedy zaczęła się kłótnia.

-Josh chodź tutaj natychmiast albo zaraz cię zabiję! - krzyknął wściekły

Szatyn zjawił się w salonie, a jego mina ewidentnie mówiła, że coś przeskrobał.

-I co się tak gorączkujesz? Masz jeszcze 3 albo kupisz sobie nowe - rozsiadł się na kanapie

-Tak masz rację. Mogę kupić nowe, ale co to jest na tym aucie?!

-Krew - rzekł niedbale

-Dziękuję za informację. Nigdy bym się nie domyślił. A dlaczego praktycznie całe auto w niej jest oraz z jakiego powodu maska jest wgnieciona?

-Myślisz, że po ciemku coś widać w lesie?! Najwyraźniej w coś wjechałem, zapewne jakieś zwierzę

-Obyś miał rację bo jak na zwierze szkody są zbyt duże - zabił go spojrzeniem i poszedł na górę

-Umyjesz to auto i się go pozbędziesz. Natychmiast! - krzyknął z oddali

Josh niechętnie podniósł się z kanapy i pomaszerował grzecznie do garażu. Ja natomiast zmęczona dzisiejszym dniem, wróciłam do swojego pokoju wziąć szybką kąpiel i położyć się spać.

Następnego dnia podczas śniadania zostałam mile zaskoczona. Nigdy nie spodziewałabym się takiego gestu po Nicku.

-Dzień dobry - posłał mi zadziorny uśmieszek

-Mam dla ciebie dobrą wiadomość

-Zamieniam się w słuch - zbliżyłam się do mężczyzny

-Chcesz dzisiaj, gdzieś wyjść?

-Pewnie

-Ale sama - nie kłamał miał naprawdę świetną wiadomość dla mnie

Na początku myślałam, że chce mi zaproponować wspólne wyjście. Oczywiście zawsze chętnie spędzę z nim czas, ale że mogę wyjść sama, szok. Rzecz jasna dostałam również wytyczne. Bo skoro już spróbował mi zaufać to nie mogę tego zepsuć. Od dzisiaj mogłam wychodzić sama z domu, kiedy tylko dusza tego zapragnęła, ale nie mogę odwiedzić rodziców. Gdyż jasno umowa mówi, że złamałabym jej warunki. Z dniem zabrania z domu przez mężczyznę, któremu zostałam obiecana. Straciłam rodzinę i dom. Teraz są to dla mnie obcy ludzie, a dom jest obcym miejscem. Przykro mi strasznie z tego powodu, ponieważ ci ludzie wychowywali mnie przez 19 lat, a teraz mam udawać, że ich nie znam. Głównie to był jeden z ważniejszych warunków. Gdyż pozostałe też mam przestrzegać, ale nie są tak istotne. Mam nie rozmawiać z innymi wampirami bo nie wiadomo kogo mogę spotkać, a jeśli wiedzą, że jestem obiecaną Nicka. Może pojawić się drobny problem z poważnymi komplikacjami dla mnie. Jeśli spotkam przyjaciół nie muszę ich unikać, lecz nie mogę wyznać prawdy o moim aktualnym życiu i kim tak naprawdę jest Nick. Warunki skomplikowane nie są, a ja zyskałam zaufanie. Pewnie nie było to dla niego łatwą decyzją. Jednakże jest pełna podziwu to zawsze krok w przód. 

-Kup sobie co tylko będziesz chciała - podał mi swoją kartę

-Nie mogę tak przecież

-Przeze mnie nie możesz iść do pracy, dlatego nie marudź tylko bierz. A jeśli się boisz, że przez ciebie zbankrutuję to jest to niemożliwe. Chyba, że potrafisz wydać 2 miliony w jeden dzień - zaśmiał się

-Ile? - powiedziałam zdziwiona

-Na pozostałych kartach jest więcej - ponownie się zaśmiał widząc moją winę

-Przy okazji kup sobie nowy telefon bo ten ci trochę Josh zepsuł - po jego długich namawianiach zgodziłam się i wzięłam kartę

Rzecz jasna nic za darmo. W zamian cwaniak stwierdził, że muszę coś mu dać. W tym przypadku moją krew. Objął mnie jedną ręką w talii po czym przyciągnął mnie bliżej siebie. Druga ręka powędrowała na moją szyję i po chwili poczułam delikatne ukłucie. Po kilku chwilach Nick wypuścił mnie ze swych objęć. Dodatkowo zmusił mnie do wypicia swojej krwi. Na samą myśl było mi już niedobrze. Nie cierpię tego smaku. Ale to był kolejny warunek mojego wyjścia. Przecież nie mogę się pokazać na ulicy ze śladami po ugryzieniach. Na tą sytuację naszedł akurat wściekły Josh, który dopiero wrócił do domu. A obecnie mamy godzinie 11.00 trochę zajęło mu pozbycie się auta. Dlatego trochę powyzywał i zmył się do swojego pokoju. Natomiast ja z Nickiem opuściłam dom, ponieważ obiecał, że w drodze do firmy podrzuci mnie do centrum. Niestety nie da rady po mnie przyjechać, więc mam dzwonić do Josha on się zjawi. Co prawda był przeciwny temu pomysłowi, ale stwierdził, że jeszcze gorszym pomysłem byłoby pozwolić mi wracać samej wieczorem. Szczególnie od kiedy zostałam wybranką Nicka.

Mężczyzna wysadził mnie tak, gdzie chciałam, a ja przy okazji wpadłam na moje dawne przyjaciółki. Oczywiście zaraz zaczęły się pytania co to za przystojniak? Dlaczego się nie odzywałam? Czemu wyprowadziłam się z domu? A kiedy odpowiedziałam, że to mój chłopak, z którym teraz mieszkam, a raczej narzeczony bo przecież mam pierścionek. Zostałam zalana kolejną falą pytań typu czemu ukrywałam to przed nimi i nigdy się nie chwaliłam itp. Po namyśle stwierdzam, że to chyba nie było najlepsze kłamstwo. Dobrze, że po 2 godzinach znudziło im się. Kupiłam sobie nowy telefon bo przecież by mi nie odpuścił. Więc teraz w każdej chwili mogę się z dziewczynami skontaktować i jeszcze kiedyś spotkać. Cieszę się, że chociaż tych znajomości nie muszę urywać. 

Było już późno, a więc pożegnałyśmy się. Napisałam wcześniej Joshowi smsa, o której ma przyjechać, ale w umówionym miejscu go nie było. Zadzwoniłam zatem do chłopaka i dowiedziałam się, że stoi w korku na światłach niedaleko centrum oraz bym poczekała 5 minut bo zaraz będzie.

Niestety nie doczekałam się.

-Twój chłopak jest nam coś winien - zrobiło mi się ciemno przed oczami

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now