Rozdział 20 Pamiętam cię

18.6K 885 62
                                    


Wciąż liczę, że to tylko zły sen i kiedy się obudzę wszystko wróci do normy oraz będzie jak dawniej. Czyli bez Jane bo w przeciwnym razie nie wróżę dobrego zakończenia tej przygody. 

Była późna noc kiedy obudziłam się z powodu krzyków dochodzących z korytarza. Nie wiedziałam co się dzieje, a więc zaciekawiona poszłam sprawdzić. Choć bardziej chciałam się chyba upewnić czy Jane nie wywinęła żadnego numeru. I jak myślicie co zastałam na korytarzu a może raczej kogo. Przecież oczywistym jest, że musiała być tam obecna ta dziewczyna, a razem z nią Josh, który ewidentnie próbował powstrzymać się przed jej zabójstwem.

-Co się stało? - wyszłam z pokoju

-To wariatka stała nade mną z tym - pokazał nam dziwne narzędzie

-Co to jest? A może raczej powinienem spytać w jakim celu chciałaś to wykorzystać - dołączył do nas Nick

-A może ja tylko chciałam mu pokazać, że jest coś takiego posiadam. Nie pomyślałaś o tym, dlaczego zaraz osądzać mnie o najgorsze. Wy nadal uważacie że chce zabić Josha?

-Powiem to inaczej. Oddasz mi to i więcej nie będziesz kręcić się przy Joshu bo ja doskonale wiem do czego ty dążysz. Być może tą dwójkę udało ci się oszukać, ale ja cię przejrzałem. Dlatego uważaj lepiej na mnie oraz od Larissy też trzymaj się z daleka. Mam nadzieję, że zrozumiałaś bo nie lubię się powtarzać - wtrącił się Nick

-Myślisz, że jesteś sprytny. Ale w rzeczywistości tak nie jest. I nie widzę powodu, dla którego mam ci coś oddawać - skierowała się do swojego pokoju

Brunet złapał ją za rękę by po chwili popchnąć ją na ścianę, do której została przygwożdżona, a mężczyzna położył swoją dłoń na jej szyi i z każdą sekundą coraz bardziej zaciskał swój uścisk. Dziewczynie powoli brakowało tchu, ale nie chciała się do tego przyznać i walczyła za wszelką cenę. Jednak w końcu spragniona tlenem poddała się. Oddała niechętnie narzędzie i wymamrotał pod nosem, że zrozumiałam i nie będzie tak robić. Lecz powiedziała to takim tonem, że bardziej chciała dać nam do zrozumienia jak wielki błąd popełniliśmy, a raczej popełnił Nick interweniując.

Wiedziałam, że będą z nią kłopoty, ale nie wiedziałam że nastąpią tak szybko. Z drugiej strony co ja się dziwię, przecież po to tutaj przyjechała. Od początku nie zamierzała odpuścić szatynowi. Ja nie oddałam swoich lat po to, aby ona mogła się teraz na nim mścić. W zamian za to miała dać nam spokój. Natomiast teraz kiedy wtrącił się w jej plan brunet ona nie odpuści tak łatwo i teraz będzie chciała jeszcze mocniej ich skrzywdzić. Zresztą wydaje mi się, że Nick doskonale wie czym jest i do czego służy narzędzie, które miała przy sobie dziewczyna.

Po za tym wspomniał że ją przejrzał.

Z jednym się zgadzam, nic nie umknie uwadze Nicka.

Zastanawia mnie co dalej wyniknie z tej całej sytuacji. Jednakże ja na razie wracam spać bo jestem padnięta, a znając życie jutro nie uda mi się pospać zbyt długo. Bo w tym domu wariatów ciężko o chwilę ciszy. 

PERSPEKTYWA NICKA

-I co skrzywdzisz mnie teraz? - odezwała się kiedy wszedłem do jej pokoju

Zamknąłem drzwi na klucz, który zabrałem ze sobą i ruszyłem w jej kierunku.

-Możesz mnie puścić? Bo i tak się ciebie nie boję

-Udowodnię ci, że zaczniesz - puściłem jej oczko

Jane leżała na łóżku, a ja jedną ręką trzymałem jej nadgarstki, a w drugiej dzierżyłem narzędzie, którym chciała skrzywdzić mojego brata. Zadziwia mnie myślenie tej dziewczyny. Może była martwa 150 lat, ale chyba nie myślała, że nie wiem do czego służy ten nóż. Skoro dokładnie ponad wiek temu to ja jej go dałem. Nie pamięta mnie, ale to tylko lepiej.

-Co powiesz na bliznę w tym miejscu? - przejechałem ostrzem po policzku

-Wiesz co rozmyśliłem się. Chyba wolę tutaj - przejechałem po szyi

Ostrzegłem ją wcześniej, że nie ma prawa krzyknąć bo w przeciwnym razie zrobię jej coś dużo gorszego niż teraz.

Zrobiłem jej jeszcze kilka śladów. A kiedy zauważyłem, że siły powoli ją opuszczają. Zadałem jej ostateczne cięcie, po którym na bardzo długo nie zapamięta. 

Nie miała już siły, a więc nie było sensu jej dalej trzymać. Dlatego zakryłem jej usta i na obojczyku wyciąłem jej taki sam znak jaki zrobiła kiedyś Joshowi i planowała go teraz odnowić.  Tak długo jak mam nóż, a ona znak. Mogę zrobić z nią co mi się żywnie podoba.

 Wstałem z łóżka, posłałem jej zwycięski uśmiech i skierowałem się do wyjścia. Ale zanim opuściłem pokój błysnąłem jej czerwonymi oczami. Rozpoznała mnie. Widziałem jej przerażenie i chęć ucieczki, ale nic z tego. Jej ciało nie regeneruje się tak jak wampira, lecz jak człowieka. Więc rany długo będą jej dokuczać.

-Pamiętam. Pamiętam potwora, który mi to zrobił - wydukała z przerażeniem 

-Czyżby dotarło do ciebie, że osądziłaś nie tego? - zaśmiałem się

-Początkowo miałem ci darować bo twoja nie wiedza była całkiem zabawna. Ale skoro sama przyszłaś do mojego domu i podajesz mi się jak na tacy, dlaczego tego nie wykorzystać? Tym razem zrobię to dokładniej niż 150 lat temu i dopilnuję byś umarła raz na zawsze. Szkoda tylko lat Larissy, które zmarnuję, ale nie martw się wynagrodzę jej to - uśmiechnąłem się pokazując przy tym swoje kły

Otworzyłem drzwi.

-Zapomniałbym, buzia na kłódkę albo sam cię uciszę. Jasne?!

-Tak - wymamrotała pod nosem, a ja opuściłem pokój

Na korytarzu wpadłem na dziewczyna, która posłała mi podejrzliwe spojrzenie. A po chwili zniknęła za drzwiami swojego pokoju.

Nikt nie mówił, że jestem dobrą osobą. Ja też nigdy się do tego nie przyznawałem. Lecz bez powodu nigdy nie działam. 

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now