Rozdział 11 Nienawidzę Was

22.8K 1K 137
                                    


Jestem już bezpieczna, ale słowa Josha nie dają mi spokoju. Zastanawia mnie, dlaczego Nick zgodził się na tą zamianę i jeszcze powiedział, że przynajmniej u nich nie zginę. Czyżby on naprawdę próbował uratować obcą mu dziewczyną. Przecież ludzie nic dla niego nie znaczą. Ten mężczyzna jest dla mnie zagadką. 

Myślałam, że oni naprawdę są braćmi, a dowiedziałam się czego innego. W dodatku Josh uważa, że to Nick jest od niego gorszy. Nie wiem, któremu mam wierzyć jeśli nic o nich nie wiem. Znam tylko ich imiona i to na tyle. A może to z jednej strony i dobrze bo jeszcze bym się czegoś dowiedziała.

Do pokoju wrócił Nick.

-Nie wróciłeś na spotkanie? - nie wiedziałam jak zacząć z nim rozmowę

-Nie i wyjeżdzamy

-Chodź sprawię, że rany znikną - podszedł do mnie bliżej

-Nie chcę - odsunęłam się

-Czego się boisz?

-Nie potrzebuję... - przerwałam zdanie bo zdałam sobie sprawę jak bezsensownie to zabrzmi

-Nie potrzebujesz pomocy od wampira tak? - w jego oczach malowała się złość

-To nie tak - starałam się wydukać coś sensownego

-A jak? Gdyby nie my już dawno byś zginęła. Więc może okaż choć trochę wdzięczności!

-Dziękuję ci bardzo za przygarnięcie mnie z łaski czy może raczej bo taki miałeś kaprys - nie powinnam tego mówić. Tylko bardziej go wkurzyłam

-Josh ci powiedział. Wiedziałem, że nie umie trzymać buzi na kłódkę. Myślisz, że jesteś cwana, ale jesteś w błędzie. Naprawdę nie wiem na kogo się porywasz - złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Złapał mój podbródek i siłą zmusił bym spojrzała mu w oczy

Jego tęczówki były w kolorze intensywnej czerwieni, a na co dzień takich nie ma. Wiedziałam już jaki błąd popełniłam. O jedno zdanie za dużo padło. Jeszcze przeze mnie dostanie się jego bratu.

-Nigdy nie chciałem cię ratować. Dla mnie możesz zginąć, jeden problem z głowy mniej. Dam ci wybór. Jak chcesz zginąć? - wzmocnił swój uścisk, a ja naprawdę się teraz przeraziłam

Wiedziałam, że nikt nie może mi pomóc. Jestem zdana jedynie na niego, ale nie myślałam nigdy, że zostanę zabita przez wampira i jeszcze dostanę wybór jak  chce pożegnać się ze światem. Dlatego tak bardzo nienawidzę tych potworów. Ich żadne życie nie obchodzi. Nick nie różni się niczym od tych wampirów, które mnie zaczepiały i prześladowały w przeszłości. 

W obecnej sytuacji zastał nas Josh. Niespodziewanie wszedł do pokoju. Liczyłam, że może wtedy mnie puści, ale dlaczego miałoby się tak stać. W końcu są tacy sami.

-Nick co ty robisz?! - chłopak szybko do nas podbiegł

-Nie wtrącaj się. Ona należy do mnie i zrobię z nią co mi się żywnie podoba, a ty bracie na drugi raz nie opowiadaj wszystkich o naszej przeszłości - zgromił do spojrzeniem

Ręka coraz bardziej mnie bolała, ale nie zanosiło się na to by mnie uwolnił ze swego uścisku.

-Ranisz ją

-Tak bardzo ci na niej zależy to może ją sobie weź! - chłopak nic się nie odezwał

Nick zabronił mu się wtrącać. Powiedział, że to sprawa między nami i jak będzie chciał to mnie zabiję, a Joshowi nic do tego. Wampir puścił moją rękę, ale za to dostałam siarczysty cios w policzek, aż straciłam na chwilę równowagę i upadłam. Bolało piekielnie, nie mogłam nawet dotknąć tego miejsca. Ból był zbyt dużo. Mimowolnie uroniłam kilka łez. A on jeszcze nachylił się nade mną i szepnął mi do ucha, że od teraz na własnej skórze poznam co to znaczy prawdziwe piekło.

-Masz 5 minut. Czekam w samochodzie - trzasnął drzwiami i wyszedł 

Josh podbiegł do mnie.

-Zostaw mnie. Nie dotykaj! - chciał mi pomóc wstać, ale odrzuciłam jego pomoc

-Przepraszam, nie mogłem nic zrobić

-Wyjdź stąd! Nie chce cię oglądać. Nienawidzę was dwóch!

-Przez następne kilka dni lepiej słuchaj Nicka i nie protestuj - opuścił pokój

Wstałam i poszła od razu do łazienki obmyć twarz. Spojrzałam do lustra, wyglądało to okropnie. Krew minimalnie już leciała, ale pozostał czerwony ślad. Nie chciałabym by ktoś to zobaczył, a więc spróbowałam choć trochę ukryć to pod włosami. Zabrałam swój bagaż i skierowałam się do wyjścia. Nie chciałam z nimi wracać, ale nie mam żadnego innego wyjścia. Na korytarzu spotkałam jeszcze Bridget, która posłała mi współczujące spojrzenie. Wyszłam z hotelu i udałam się na parking, gdzie czekali już na mnie w samochodzie bracia. Josh wysiadł, aby schować moją walizkę do bagażnika i otworzyć mi drzwi, ale nawet na niego nie spojrzałam.

Wsiadłam niechętnie i odjechaliśmy. Przez całą drogę do domu nikt się nie odzywał. Wszyscy siedzieli w ciszy. Co jakiś czas dostrzegłam, że Josh po cichu na mnie zerka. Nie wiem może chciał się upewnić czy wszystko ze mną dobrze, ale jak ma być dobrze. Nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim i co czeka mnie po przekroczeniu progu domu. 

Właśnie chyba poznałam prawdziwe oblicze Nicka. Jak to możliwe, że ktoś taki jak on kochał kiedyś śmiertelniczkę. Skoro mnie traktuje jak coś najgorszego, a rzekomo tak miał mnie chronić. Owszem chroni, żeby ktoś inny nie wyrządził mi krzywdy, ale już on sam może mnie ranić. Bo przecież należę do niego. Sam powiedział, że może zrobić ze mną co tylko chce i nikt nie może go przed tym powstrzymać.

Nienawidzę wampirów. 

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now