Rozdział 16 Kim jesteś?

19.2K 955 70
                                    


Obudziłam się w ciemnym i ponurym miejscu. Leżałam na czymś zimnym, a wiatr smagał moje ciało. Wtedy dopiero domyśliłam się, że znajduję się w lesie. Miała związane ręce. Nie ukrywam, że troszkę mi to utrudnia, ale mam już wprawę w pozbywaniu się więzów. Zanim zjawił się Nick, zostałam porwana 2 razy przez wampiry, lecz zawsze udało mi się odnaleźć drogę do domu. Więc dlaczego teraz miałoby być inaczej. W porównaniu do innych dziewczyn ja się nie boję. Nie panikuję zaraz i błagam, by mnie wypuścili. Przecież to, że będziesz prosić, nic nie da. Trzeba ich przechytrzyć, a potem sprytnie się wymknąć.

Jednakże nurtuje mnie, dlaczego ktoś mnie porywa i przywozi do lasu, a jeszcze wcześniej mówi, że mój chłopak jest im coś winien. I gdzie są porywacze. Tak po prostu mnie zostawili. Znaczy się dla mnie bardzo dobrze, bo ucieknę, ale to wszystko jakieś podejrzane.

Starałam się rozwiązać więzy i jestem na bardzo dobrej drodze do ich pozbycia się, ale musiałam wykrakać i właśnie zjawili się porywacze.

-Ocknęłaś się. To bardzo dobrze, bo już myśleliśmy, że za dużą dawkę ci podaliśmy

-Dlaczego jesteśmy w lesie i czego właściwie chcecie ode mnie?

-Twój chłopak jest nam coś winien i musi za to zapłacić - jeden z nich nachylił się nade mną

-Widzisz mamy go na oku od jakieś czasu, ale zawsze jest z nim ten drugi i nie możemy zaatakować. Lecz kiedy dowiedzieliśmy się, że wczoraj zabił naszą przyjaciółkę, postanowiliśmy działać i porwać jego dziewczynę

Mówią o Joshu, ale dlaczego myślą, że jestem jego dziewczyną. W każdym bądź razie nie zamierzam wyprowadzać ich z błędu oraz muszę ostrzec Josha.

-Bardzo ułatwił nam zadanie kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteś śmiertelniczką, bo łatwiej będzie cię zabić - mężczyzna wyciągnął nóż

-Chcesz mi powiedzieć, że mścicie się tak za człowieka?

-Zwariowałaś? Ludzie nas nie interesują. Ona była wampirem - odezwał się drugi z mężczyzn.

Teraz wszystko jasne, dlaczego auto Nicka było w tak opłakanym stanie. Czyżby Josh naprawdę ją zabił? Przecież powiedział, że w coś wjechał, a wątpię, żeby wampira zabiło takie uderzenie.

-Naprawdę myślicie, że jak mnie zabijecie ktoś się tym przejmie? - już prawie się uwolniłam.

-Jesteś jego dziewczyną, więc tak - zaśmiałam się.

-On mnie nie kocha i nie obchodzi go moje życie. Sam próbował mnie zabić, dlatego jesteście głupcami, myśląc, że tak go zwabicie. Nie uda wam się to, ale proszę, zabijcie mnie. Tylko że ja się wtedy obudzę i będę musiała się zemścić - uśmiechnęłam się zwycięsko, a przy okazji pozbyłam się liny, którą były związane moje ręce

Mężczyźni zdziwieni moimi słowami odeszli na bok omówić jak to możliwe, że w moim organizmie płynie krew wampira. Gdyby teraz mnie zabili, mogłabym przemienić się w wampira, więc to dla nich zbyt ryzykowne. Zależało im, aby Josh stracił bliską osobę i poczuł, jaki to ból. Lecz niestety źle trafili, bo to nie ja jestem jego najbliższą osobą, tylko Nick. Dla nich jestem tylko zwykłą, ludzką dziewczyną, przez którą mają kłopoty. Może Nick mi tego nie powie, ale wiem, że jestem dla niego problemem.

Moi porywacze to typowe półgłówki. Nie dość, że zostawili mnie samą, to jeszcze nie zabrali mi telefonu. Przecież oni nawet jakby chcieli to, by mnie nie zabili, bo zapewne bym się im nie udało. Więc czy ja się właściwie przejmowałam.

Uciekłam pod ich nieobecność. Wyjęłam szybko telefon, by zadzwonić do chłopaków. Kiedy spojrzałam na ekran, miałam 15 nieodebranych połączeń od Josha. A jedno połączenie było sprzed minuty. Oddzwoniłam szybko.

-Gdzie ty się do cholery podziewasz?! - odebrał zdenerwowany.

-W lesie - odpowiedziałam krótko.

-Co ty robisz w lesie? - spytał zaskoczony.

-Porwali mnie, szukają cię, ale uciekłam - odrzekłam z naturalnością w głosie, jakby to było coś zupełnie normalnego.

-Gdzie teraz jesteś? W jakim miejscu się znajdujesz? - byłam zasypywana pytaniami.

-Obok dużego kamienia jestem, ale mam wrażenie, że ktoś mnie cały czas obserwuje

-Uciekaj stamtąd! Tam miałem ten wypadek, biegnij prosto przy powalonym drzewie, skręć w lewo i cały czas prosto do drogi ja zaraz tam będę.

Rozłączyłam się, usłyszałam za swoimi plecami trzask łamiących się gałęzi. Odwróciłam się szybko, ale nic nie było. Jednakże poczułam nieprzyjemny chłód i coś mi mignęło w krzakach za mną. Wołałam się nie przekonywać co to bądź kto i nie czekając ani minuty dłużej ruszyłam przed siebie.

Biegłam ile sił w nogach. Na szczęście kiedy minęłam już powalone drzewo, coraz wyraźniej słyszałam auta, czyli ulica już blisko. Kiedy zobaczyłam zatrzymujące się światła, wiedziałam już, że to Josh. Wybiegłam z lasu, a on wysiadł z samochodu w razie czego, jakby coś mnie napadło.

-Josh co jest? - stał jak zamurowany i wpatrywał się w ciemny las.

-Do samochodu już! - wsiedliśmy szybko i odjechaliśmy.

Wtedy to dostrzegłam na skraju lasu stała czarna postać. Nie goniła nas. Nie przekroczyła nawet granicy lasu.

-Nic ci nie jest? Gdyby coś ci się stało przeze mnie, nie wybaczyłbym sobie tego.

-W tym rzecz - spojrzał na mnie pytająco.

-Nie może wam na mnie zależeć. Im wszystkim właśnie o to chodzi. Jestem słabym ogniwem, porwali mnie, bo chcieli zranić cię i prawie im się udało - zamilkł

-Nie mów o tym Nickowi - odezwaliśmy się w tym samym czasie.

Zgodziliśmy się zachować to w tajemnicy. Obojgu zależało nam, aby brunet o niczym się nie dowiedział. Ponieważ tak będzie najbezpieczniej.

Wyjeżdżaliśmy już z lasu, gdy znów ujrzałam tę postać.

-Josh, znowu ta postać. Czy to coś znaczy?

-Tak, kłopoty - odpowiedział spokojnie i przyśpieszył.

Skradziona wolnośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz