Rozdział 7 Pierwsze zadanie

24.8K 1.1K 125
                                    


-Nie próbuj nic kombinować i nie wyłączaj telefonu chcemy cię dokładnie słyszeć

-Myślę, że już zrozumiała Josh

-A ty jesteś dla niej zbyt pobłażliwy Nick

-To ja już pójdę - nie słuchali mnie, a więc po prostu wysiadłam i ruszyłam w stronę sklepu

Nie ufają mi, a w szczególności Josh zapewne myśli, że spróbuję uciec, ale przecież ja nic takiego nie zamierzam. 

Telefon schowałam do kieszeni kurtki. Podeszłam do drzwi, lecz były zamknięte. Zapukałam, ale nic to nie dało dalej cisza. Zajrzałam przez okno i dostrzegłam skuloną postać chowającą się za  ladą. Starałam się ją przekonać, aby otworzyła. Jednakże była uparta i nie chciała ustąpić. Wtedy pomyślałam o tylnym wejściu. 

-Pośpiesz się albo interweniujemy - usłyszałam głos Josha dochodzący z telefonu

-Jak chcesz popsuć sprawę to chodź, ale daj mi trochę czasu

-Nie mamy czasu!

-Nick zrób coś z nim - wiedziałam, że mnie usłyszy, gdyż szatyn włączył wcześniej na głośnomówiący, dlatego miałam nadzieję, że brunet uciszy swojego brata

-Josh zamknij się! A ty Larisso naprawdę się pośpiesz 

Schowałam telefon z powrotem do kieszeni i weszłam do środka przez otwarte tylne drzwi. Starałam się zachowywać jak najciszej, aby jej nie wystraszyć. Podeszłam do lady, ale nie było jej tam. Odwróciłam się i w tym momencie wyskoczyła na mnie z nożem. Przez chwilę szamotałyśmy się na ziemi do momentu, aż udało mi się wyrwać z jej rąk ostre narzędzie. Nie udało jej się mnie skrzywdzić, jedynie mnie drasnęła w polik.

W tym samym czasie w samochodzie

-Za bardzo jej ufasz Nick!

-Też jej nie ufam, ale nie zwiąże jej i nie posadzę w jednym miejscu. Mimo wszystko jest osobą żyjącą 

-To tylko człowiek w dodatku zaraz zginie - usłyszeliśmy dziwne hałasy

-Nie mamy wyjścia musimy liczyć, że przeżyje

-Bracie, a powiedz mi co tak naprawdę planujesz z nią zrobić? Bo jej poprzedniczki marnie skończyły

-Marnie skończyły bo mi się wtrąciłeś jak zawsze - Josh zamilkł

 -Ale jeśli o to chodzi to nie wiem co z nią jeszcze zrobię. Na razie jest idealną zabawką do umilenia mojego czasu 

-Oraz całkiem smaczną przekąską - dodał szatyn po czym wybuchnął śmiechem

-Nick wykorzystajmy ją do naszych spraw jeśli dobrze się spiszę

Wracamy do sklepu

-Jesteś Marie prawda? Ja jestem Larissa nie jestem twoim wrogiem. Przyszłam tylko porozmawiać - usiadłyśmy na podłodze

-Nie należysz do tych wampirów? - spytała przestraszona

-Nie, zobacz rana mi się nie goi - wskazałam na swój policzek

-Racja, przepraszam za to, dlaczego przyszłaś?

-Słyszałam, że zostałaś oddana wampirowi i uciekłaś od niego

-Chcesz mnie namówić bym wróciła! Nie ma mowy, nie zgadzam się. To potwór, zobacz te ślady. On mnie tylko traktuje jak worek z krwią. W dodatku znęca się nade mną fizycznie i psychicznie. Wolę by mnie zabili niż mam tam wrócić. Nie wiesz jak to jest! Jak własna rodzina traktuję cię jak towar i twoim kosztem sama ucieka! - zaczęła panikować

-Nawet nie wiesz jak cię rozumiem, ale nie mogę ci tego powiedzieć - pomyślałam

Starałam się uspokoić dziewczynę, ale była zbyt roztrzęsiona. Muszę szybko coś wymyślić bo jak nie to zaraz zjawią się tutaj Nick i Josh, a wtedy już nie pomogę. Tylko co ja mam zrobić. Przecież ta dziewczyna nie może tam wrócić. 

Wyłączyłam na chwilę mikrofon by nie mogli usłyszeć mojej rozmowy, ale mam dosłownie chwilę.

-Ile masz lat?

-17

-Uciekaj, a ja spróbuję coś wymyślić. Włączę teraz telefon, a ty udawaj, że się zgodziłaś wrócić - włączyłam mikrofon

Nagle poczułam mocny uścisk na moim ramieniu i silne szarpnięcie w tył. Od razu się podniosłam, a kiedy spojrzałam kto był tego sprawcą zbladłam. Nick stał za mną i mnie trzymał.

-Mówiłem bracie by jej nie ufać. Zbyt słucha się swoich uczuć. A co robimy z tą? - Josh złapał Marie

-Wracasz do swojego pana czy mamy cię zabić? 

-Nick - chciałam coś powiedzieć, ale zakrył mi usta

-Z tobą porozmawiam potem - wzmocnił uścisk 

Nastolatka już wiedziała, że ją oszukałam i tak naprawdę jestem z tymi wampirami. Prosiła, że nie chce tam wracać, ale bracia byli nieugięci, dlatego dziewczyna wybrała śmierć. Josh tak po prostu jak gdyby nigdy nic podszedł do mnie i skręcił jej kark. W tym momencie ujrzałam ich prawdziwe oblicze. Brunet nie zamierzał mnie puścić. Zostałam zaciągnięta do samochodu i siłą wrzucona na tylne siedzenia. 

-Co z nią zrobisz? 

-Nie wiem Josh. Może skorzystam z twojego pomysłu i gdzieś ją przywiążę albo... - przerwałam mu

-Albo od razu mnie zabijesz! Tak jak ją! Jesteście potworami - czułam do nich wstręt i obrzydzenie

-Tak. Ty myślisz, że gdzie jesteś na wakacjach? Wycieczce krajoznawczej? Dziewczyno zostałaś oddana wampirowi. Twoja rodzina nawet się nie zawahała na chwilę. Od razu przystali na ofertę. Twój ojciec nieudacznik wcale się twoim losem nie przejął. Po prostu popełnił kolejną zrobię i z lekkim sercem cię oddał. Tutaj nie ma szczęśliwe zakończenia. Obudź się to nie bajka. Zostałaś wybranką wampira i albo się do tego przyzwyczaisz albo ci w tym mogę. Nie obchodzą mnie twoje uczucia ich też się pozbędę. Zmuszę cię byś była taka jak ja chcę, a jak się nie dostosujesz urządzę ci prawdziwe piekło! - wykrzyczał Nick w moją stronę

Zamilkłam nie chciałam już go więcej denerwować. Wiedziałam już, że są zdolni do wszystkiego. Wyglądałam przez okno i płakałam w ciszy.

Opuściliśmy miasto.

Skradziona wolnośćDove le storie prendono vita. Scoprilo ora