Rozdział 47 Dwa oblicza

11.8K 644 89
                                    


Może powinnam wyjawić od razu wszystko bracią. Sama nie wiem co jest najlepsze. Nie chcę ich zranić, ani przestraszyć. A może dobrym pomysłem byłoby, gdyby Luis się tu zjawił i wtedy wszystko byśmy im wyjaśnili.

Zabrałam telefon z szafki i wybrałam numer Luis'a.

Odebrał, ale strasznie zdyszany.

-Mała wiesz, że ja dla ciebie wszystko, ale teraz jestem trochę zajęty - wydukał z przerwami

-Oddzwonię - rozłączył się

W tle słyszałam odgłosy walki. Czy mam przez to rozumieć, że on się bił i rozmawiał ze mną. W takim razie ja nie chcę wiedzieć co robi w wolnych chwilach.

Podpytam Nicka albo Josha o Luis'a. Oni muszą coś wiedzieć. A jak nie będę chcieli nic mi powiedzieć to zawrzemy mały układ prawda za prawdę.

Zeszłam do salonu i krzyknęłam głośno, aby do mnie przyszli. Zareagowali na moje wołanie, ale zjawili się niechętnie. Josh miał minę jakby zaraz miał zabić, a Nick mu w tym pomóc.

-Nie jesteśmy twoimi psami, że wołasz nas kiedy ci się podoba - warknął na mnie młodszy z braci

-Daj spokój Josh. Czego od nas chcesz? - głos zabrał brunet

-Macie być prawo na mnie wściekli, ale to nie moja wina. Myślicie, że planowałam tak pokrzyżować sobie życie?

-Nasz czas jest cenny - Josh przewrócił oczami

On definitywnie coś do mnie ma. Ale chyba nie dowiem się, czemu jest dla mnie taki oziębły.

-Chciałam was spytać co wiecie o Luis'ie?

-Sama go zapytaj - Nick ruszył w stronę wyjścia

-Jak się nie boisz - dodał po chwili i z dziwnym uśmieszkiem opuścił dom

-Chcesz znać prawdę? Chętnie ci jej udzielę - Josh uśmiechnął się podstępnie, złapała mnie za rękę i zaciągnął do piwnicy pod domem

-Wiesz co to za miejsce? - zapytał znienacka

-Piwnica? 

-Luis zabił tutaj naszego przyjaciela, zabił też z zimną krwią nic niewinną kobietę, a wszystko dlatego, że taki dostał rozkaz

-Nie kłamaliśmy, kiedy mówiliśmy, że jest płatnym zabójcą. Morduje za pieniądze, a najlepsze jest, że odpowiada mu ta praca. Chodzą plotki, że Luis jest pierwszym wampirem jaki stąpał po ziemi, dlatego nawet nie wiadomo dokładnie ile on ma lat. W każdym bądź razie bardzo dużo. Dla niego nie ma różnicy kogo zabije, ponieważ robi to bez mrugnięcia okiem. Ten facet jest niebezpieczny i powinnaś się trzymać od niego z dala - popchnął mnie delikatnie na ścianę i oparł swoje ręce na wysokości mojej głowy

-Dlaczego interesuje cię Luis? Naprawdę tak bardzo lubisz narażać się na niebezpieczeństwo? - zbliżył swoją twarz do mojej i przekręcił lekko głowę w prawo

-A nie naraziłam się już na niebezpieczeństwo jak was spotkałam?

-Wiesz co, interesuje mnie to. Interesuj się dalej Luis'em, a zobaczysz jak źle się to zakończy. Ten typ nie wybacza, zabija z zimną krwią wampiry jak śmiertelników. Nie ma osoby, której by się nie pozbył. Mam pod sobą wszystkich, a myślisz, że jak się ich pozbywa jak nie chcą go słuchać? Albo zgadnij jak zmusza ich do słuchania siebie? Nas nazywałaś potworami, a prawda jest taka, że to on jest potworem. Nawet nie wiadomo czy kiedykolwiek posiadał duszę. Dam ci radę ze względu na mojego brata. Chcesz dać się skrzywdzić, zabić. Ok, ale trzymaj się z dala od Nicka. Nie proś nas o pomoc jeśli Luis coś ci zrobi bo i tak się nie zjawimy. Pamiętaj by nie mówić przy nim niczego o jego pracy bo to wrażliwy temat i dobrze dobieraj słowa podczas rozmowy z nim. Jeden błąd i po tobie - zaśmiał się i odszedł

-Josh! - chciałam go zatrzymać, a więc złapałam go za rękę

Nie spodobało mu się to, wyrwał swoją rękę i złapał mnie mocno za nadgarstek. Przyciągnął do siebie, drugą ręką złapała za podbródek i zmusił bym spojrzała mu w oczu. 

-Zapamiętaj sobie jedno. Sam cię zabiję, jeśli zbliżysz się do mojego brata. Nie potrzeba w jego życiu kolejnej niewartościowej dziewuchy - wzmocnił swój uścisk

-Nie igraj ze mną bo poznasz moje prawdziwe oblicze - popchnął mnie, a ja upadłam na ziemię 

-Co się z tobą stało?! Nie byłeś taki! Masz do mnie pretensje, a ja nawet nie wiem o co?!

Szatyn szybko znalazł się obok mnie. Złapał mnie za szyję i jednym ruchem podniósł po czym rzucił mną o ścianę. Jego złote oczy zmieniły swój kolor. Teraz stały się czerwone, a w jego spojrzeniu dostrzec można było nienawiść. Uklęknął nade mną i trzymając za gardło nachylił się by szepnąć mi do ucha dość straszne zdanie. 

-Mogę zrobić ci gorsze rzeczy, a nawet zabić i nikt się o tym nie dowie bo każdy uwielbia uroczego i zawsze życzliwego Josha

-Zamknij za sobą jak będziesz wychodzić - zaśmiał się i opuścił pomieszczenie

Podniosłam się, doprowadziłam jako tako do normy i opuściłam piwnicę. Niepewnie weszłam do domu. Szczerze liczyłam, że Nick już może wrócił bo nie uśmiecha mi się przebywać sama z Joshem. Na szczęście mężczyzna wrócił już. Kiedy weszłam do środka zastałam ich dwójkę pochłoniętą rozmową. Chłopak, który groził mi w piwnicy zniknął, a wrócił zawsze optymistyczny Josh, którego poznałam na początku mojej znajomości z Nickiem.

-Larissa, dołączysz do mnie i Nicka? - uśmiechnął się na mój widok

-Nie, dziękuje. Mam coś do zrobienia

-Szkoda - ponownie uśmiechnął się do mnie szeroko, ale tym razem zabijając przy tym spojrzeniem

Tylko jedno stwierdzenie przyszło mi teraz na myśl.

,,Mistrz zbrodni"

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now