Rozdział 30 Z odsieczą

13.9K 855 60
                                    


Czas ruszać ratować braci. Liczę, że wszystko dobrze się skończy.

Dostałam SMSa.

,,Zaparkuj samochód trochę dalej. Zostaw w nim komórkę. Przeszukają Cię. Głowa do góry. Nie bój się. Nie mów za dużo. Pomoc przybędzie"

Zrobiłam jak kazał mi nieznajomy i teraz byłam prowadzona do miejsca, w którym przetrzymywani są Nick z Joshem.

-Szefie zobacz kto do nas przeszedł - mężczyzna podstępnie uśmiechnął się na mój widok, złapał mnie za włosy i wprowadził do pomieszczenia, w którym przebywali bracia

Nie zabił ich, a to mnie bardzo cieszyło. Jednakże byli w złym stanie, a najgorszym Nick. Siedział na krześle ze spuszczoną głową w dół, a krew kapała na podłogę. Był wyczerpany i cały zakrwawiony, a rany dopiero się goiły, czyli obrażenia musieli mu zadać dosłownie przed chwilą.

-Patrz kto nas odwiedził. Czy to nie twoja ukochana - mężczyzna popchnął mnie tak, abym upadła tuż przed Nickiem

-Co ty tu robisz? - syknął na mnie brunet

-Ratuje was - odpowiedziałam półszeptem 

-Dając się zabić? Idealny plan. Miałaś uciekać, a teraz będę musiał dać mu to czego oczekuje bo jeszcze cię zabiję

-Nic mu nie dawaj. Nie zgadzaj się nawet jeśli mnie skrzywdzi. Jeśli nie będziesz mógł patrzeć na mój ból, odwróć wzrok, ale proszę tylko nie ulegnij. Ponieważ mam pewien plan, uratuję nas - mężczyzna niechętnie zgodził się

Podniosłam się posyłając przy tym bracią delikatny uśmiech. Myślę, że tym gestem chciałam im przekazać, że wszystko będzie dobrze i nie musieli się o mnie martwić.

-Muszę przyznać, że jesteś odważna przychodząc sama do kryjówki wampirów. Ale i głupia, nie myślałaś chyba, że uda ci się ich uratować - zaśmiał się

-Swoją drogą to jest zaciekawiające jak bardzo zależy ci na dwójce wampirów. Czy jako śmiertelniczka nie powinnaś się nas bać i żywić do nas niechęć. Ludzie zazwyczaj nazywają nas potworami i uciekają na nasz widok

-Na twój na pewno bym uciekła i nazwała potworem, ale ta dwójka jest zupełnie inna 

-A wiesz czym twój ukochany się zajmuję w tajemnicy przed tobą - podszedł bliżej

-To nie jest istotne, nie interesuje mnie jakie życie prowadzi - odpowiedziałam pewnym siebie głosem

-On krzywdzi śmiertelników - rzekł zadowolony z siebie

-Podejrzewałam, ale dla mnie jest dobry i liczę, że kiedyś wróci na właściwą drogę z moją pomocą, dlatego nie mogę opuścić tej dwójki - Nick spojrzał na mnie zaskoczony moimi słowami, a Josh posłał mi porozumiewawczy uśmiech

-Głupia - mężczyzna uderzył mnie

Porywacz uderzył mnie kilka razy chcąc przekonać tym bruneta, aby podpisał jakiejś dokumenty, na których zależy napastnikowi. Jednakże wampir nie ulegał. Cieszyłam się, że chociaż raz mnie posłuchał. 

Po kolejnym ciosie upadłam na ziemie. Nie miała siły się podnieść. Natomiast ten uklęknął nade mną, złapał mocno mnie za włosy i siłą zmusił, abym się podniosła. Dla Nicka chyba było to już za dużo bo odwrócił wzrok. Kiedy napastnik chciał zadać mi kolejny cios, ktoś mu w tym przeszkodził.

-Kobiet się tak nie traktuje - do pomieszczenia weszło czterech mężczyzn ubranych na czarno

Rozpoznałam głos osoby, która to powiedziała. I nie wierzyłam własnym oczom. Pomoc naprawdę przyszła i to w dodatku zjawił się sam Luis, a przecież wczoraj miał opuścić miasto. Mężczyźni, którzy towarzyszyli Luis'owi byli do niego dość podobni. Również posiadali całkiem sporą ilość tatuaży. Każdy z nich miał widoczny na szyi tatuaż, który przedstawiał jakiś symbol. Symbole nie różniły się od siebie jakoś bardzo, ale mimo wszystko każdy z nich był nosicielem innego wzoru. Czyli coś one muszą znaczyć. Podobnie jak Luis mieli przesadę do dodatków i byli innej narodowości. A raczej ten samej co on, a skoro pochodzą z jednego kraju to może symbole mają ich jakoś razem łączyć. Nie mówiąc już o tym, że cała czwórka ma czerwone oczy, a jednak większość wampirów ma złote tęczówki.

-Wybacz mała za spóźnienie, ale nasz kolega konieczne musiał odebrać telefon. Mówiłem mu, że nie mamy czasu bo musimy wybawić piękną damę z opresji, ale on swoje bo to ważny telefon i takie tam, ale w każdym bądź razie mamy nadzieję, że się nie nudziłaś czekając na nas. Oczywiście musieliśmy jeszcze poczekać, aż się ściemni bo wiesz...ah to słońce w ogóle nam nie służy - Luis puścił mi oczko

-Na brak rozrywki nie mogłam narzekać - wymusiłam się na uśmiech

Kilka chwil potem przekonałam się, że mój czerwonooki znajomy i jego trójka przyjaciół nie są zwykłymi wampirami. W dosłownie parę chwil pokonali wszystkich obecnych w budynku, a było ich całkiem sporo. Ich moce również były zdumiewające, a kiedy tylko zaczęli walkę ich oczy momentalnie zaświeciły się. Nie wiem jak kto możliwe i kim oni są, ale na pewno nie są zwyczajni.

-Nie daj się złapać po raz kolejny - jeden z wampirów uwolnił Josha

-Spłaciłem swój dług - Luis podszedł do Nicka i go uwolnił

Bracia przyglądali się podejrzliwie jak rozmawiałam z moim nowym znajomym.

-Dziękuję za pomoc, ale myślałam, że wyjechałeś - podeszła do chłopaka

-Musiałem się upewnić, że pewna drobna, brązowowłosa trochę zbyt narwana dziewczyna. Odnajdzie swojego ukochanego i nie narobi sobie przy tym za dużo kłopotów - skarcił mnie spojrzeniem

Rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu. Uznał, że już damy sobie radę i skierowali się do wyjścia, ale przedtem podszedł jeszcze na chwilę do mnie.

-Mała uważaj na siebie bo nie mogę zawsze być twoim wybawcą - poczochrał mnie po włosach po czym mężczyźni zniknęli

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now