Rozdział 6 Uciekinierka

29.1K 1.2K 142
                                    


Następnego dnia wstałam wcześnie rano. Jakoś nie mogłam spać z powodu wczorajszych wydarzeń. Robiłam właśnie śniadanie kiedy bracia postanowili mnie przeszkodzić.

-Wstałaś już świetnie - Nick przejechał po moim włosach, natomiast Josh objął mnie ramieniem

-Nie możecie nawet rano powstrzymać się przed dotykaniem mnie - zgromiłam mężczyzn spojrzeniem

-Możemy, ale po co mamy to robić - szatyn westchnął i niechętnie się ode mnie oddalił

Kiedy skończyłam robić śniadanie usiadłam do stołu, aby w spokoju je zjeść. Ale spokój to pojęcie względne w tym domu.

-Dlaczego patrzycie na mnie jak na śniadanie? - to nie było najmądrzejsze pytanie

-Bo właśnie rozważamy taką opcję - wyszczerzyli się pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe kły

-Ani mi się ważcie bo ukatrupię gołymi rękoma - wstałam od stołu i chciałam szybko udać się na wyższe piętro do swojego pokoju, ale niestety nie udało mi się, gdyż zostałam złapana przez Nicka

Na nic były groźby, wyzywania czy wyrywanie się bo za mocno byłam trzymana. Czuję się jak chodzący worek krwi. Traktują mnie dosłownie jak jedzenie. Tak być może, ale co by tu zrobić. Oczywiście kolejna scena jak z filmu. Jak mnie denerwuje ta przeszkoda w postaci ściany, która utrudnia wszystko. Zostałam wbrew mojej powoli przygwożdżona do ściany przez dwa wampiry, które mam w tej chwili ochotę zabić. Trzymali moje ręce przez co nie miałam za bardzo jak nimi ruszyć. Nie miałam też jak protestować, gdy drugą wolną ręką jeździli sobie po moim ciele. W końcu odgarnęli moje włosy i już po chwili wbili swoje kły. Tym razem bolało mnie bardziej niż jak sam Nick się na mnie pożywiał. Mimo wszystko starałam się dzielnie znosić ból. Czasami zdarzyło mi się lekko wzdrygnąć, gdy pili moją krew, ale zaraz po tym, któryś z nich gładził mnie po włosach. Tym gestem chcieli mi przekazać bym się nie bała i wszystko będzie dobrze. I tutaj wkrada się mały paradoks krzywdzą mnie po przez swoje ugryzienia, ale w między czasie dbają by nic mi się nie stało. I jak ja mam nadążyć za tą dwójką. Kiedy skończyli Josh zlizał strużkę krwi, która wydobyła się z rany. Natomiast Nick standardowe złożył delikatny pocałunek.

-Dokończ śniadanie bo mamy mało czasu - powiedział jeden z nich

-Było by więcej czasu jakbyście nie wykorzystali mnie jako waszego śniadania - usiadłam oburzona przy stole

-Jeszcze cię wykorzystamy - Josh posłał w moim kierunku podstępny uśmieszek

-Ostrzegam z dala ode mnie

-Tobie w głowie tylko nie przyzwoite myśli - do stołu dosiadł się Nick

-Nie prawda, a zresztą to wasza wina - poirytowana odwróciłam głowę w drugą stronę 

-Nie czas na takie rzeczy. Chyba, że tak bardzo mnie pragniesz to odwiedzę cię wieczorem - rozbawiony brunet szepnął mi na ucho swoją propozycję na co ledwo nie dostałam zawału

-Idiota!

-Nick podręczysz ją wieczorem, a teraz wyjaśnij jej plan - Josh nie mógł wytrzymać ze śmiechu

-Mamy pewną sprawę do załatwienia, a wiadome, że nie zostawimy cię samej bo jeszcze byśmy cię nie zastali po powrocie do domu, dlatego udasz się z nami w małą podróż. Jak zjesz śniadanie idź się spakuj, a i nie zapomnij o jakiejś chustce bo chyba nie chcesz by każdy widział twoje ślady - przytaknęła niechętnie

Po śniadaniu udałam się na górę. Spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyruszyłam na 20 minutowe poszukiwania czegokolwiek czym mogłabym zakryć szyję. Nie było to łatwe, ale w końcu udało mi się wygrzebać z dna szafy jakąś apaszkę. Przewiązałam ją na szyi i zeszłam na dół do chłopaków gotowa do drogi.

-Po drodze wstąpimy w jeszcze jedno miejsce - Josh zabrał mój bagaż i w trójkę udaliśmy się do samochodu

-A gdzie? - spytałam zaciekawiona 

-Do sklepu z kwiatami na Victoria Street - odparł Nick

-Czy tam nie pracuje śmiertelniczka? Dlaczego chcecie tam jechać?

-Pracuje tam dziewczyna imieniem Marie, znajduje się w podobnej sytuacji co ty. Tylko z tą różnica, że ty jesteś rozsądna i nie uciekłaś od Nicka, natomiast ona uciekła od swego pana. Dostaliśmy polecenia przyprowadzenia jej z powrotem albo zabicia - szatyn rozwinął wątek brata

-A wiecie, że my nie jesteśmy zabawkami by nas tak traktować - oburzyłam się

-Akurat w tej sytuacji to rodzina podjęła taką decyzję. Zaciągnęli dużo długów u nieodpowiednich wampirów. Mieli je spłacić do końca roku, gdyż w przeciwnym razie dziewczyna zostanie zabrana, ale oni po prostu uciekli z miasta zostawiając ją samą

-To podłe - posmutniałam

-Mogę z nią ja porozmawiać? Może uda mi się ją przekonać by wróciła do tego wampira

-Nie wiem czy to dobry pomysł - Josh był przeciwko 

-Myślę, że to dobry pomysł. Jak nas zobaczy wystraszy się, a jak porozmawia z nią inna śmiertelniczka możemy mieć szansę. Ale nie wspominaj nic o swojej sytuacji, zgoda? - Nick zgodził się po dłuższym zastanowieniu

-Zgoda, ale muszę mieć jakiś argument by ją przekonać. A mogę powiedzieć, że moim wybrankiem został wampir, z którym jestem zaręczona? 

-Możesz, ale tylko to i nic więcej - przytaknęłam

-Nie do końca ci ufam, dlatego chce cię mieć pod telefonem - Josh zabrał telefon od swojego brata. Zadzwonił na komórkę, a następnie wręczył mi swój telefon z aktywnym połączeniem

Zajechaliśmy od sklep. Światła były zgaszone, a drzwi zamknięte. Ukrywa się


Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now