Rozdział 17 Ucieczka

18.4K 901 82
                                    


Jechaliśmy przed siebie. Josh ani na chwilę się nie zatrzymał. Śpieszył się, a ja nawet nie wiedziałam dokąd jedziemy. Zdążyłam jedynie dostrzec, że opuszczamy miasto.

-Dlaczego wyjeżdżamy? I co z Nickiem?

-To coś będzie nas śledzić. Nie możemy jechać do domu. Nicka też na razie nie powiadamiajmy o tym. Nie chcę by przeze mnie jeszcze on był narażony. Zawsze to on mnie chronił, a teraz moja kolej

-Dobrze, ale jakoś będziesz musiał wytłumaczyć nasze znikcięcie

-Najwyżej powiem, że cię porwałem - zaśmiał się

-Josh, a dlaczego powiedziałeś to coś? - spytałam niepewnie

-Uwierzysz jeśli ci powiem, że to kiedyś prawdopodobnie była ludzka kobieta - zaprzeczyłam

-Ponoć była piękną, niewinną i dobrą dziewczyną dopóki wampir nie splamił jej honoru. Po wszystkim zakopał ją w pobliskim lesie myśląc, że jego zbrodnia nigdy nie wyjdzie na jaw. Jednakże ktoś widział całe zajście. Wampir został odnaleziony i naznaczony, lecz kobieta, którą zranił poprzysięgła na nim zemstę. Mijały dni, miesiące, lata wampir myślał, że to tylko plotki i legendy przesądnych ludzi. Nie przejmował się tym. Ranił dalej, aż po 150 latach został odnaleziony przez swoją nieostrożność, a teraz musi uciekać narażając przy tym kolejną niewinną dziewczynę - nie wiedziałam co powiedzieć

-Dlatego posłuchaj mnie teraz uważnie, wywiozę cię z miasta. A ty grzecznie poczekasz w hotelu, zadzwonisz do Nicka, przeprosisz go ode mnie i poprosisz by po ciebie przyjechał. Zrozumiałaś?

-Tak, ale nie posłucham. Nie mogę pozwolić byś dał się zabić - nie odezwał się już nic 

Josh coraz bardziej się śpieszył. Rozumiem, że zależy mu na czasie, ale mam wrażenie, że ten jego pośpiech ma drugie dno. Swoją drogą nie myślałam, że ta opowieść dotyczyła jego osoby, ale z drugiej strony Josh jest zdolny do najróżniejszych czynów.

Mężczyzna nagle się zatrzymał. Nie wiedziałam co się dzieje. Myślałam, że coś jest przed nami, a on po prostu jakby nagle stracił przytomność. Oparł się o kierownicę i nie miał siły podnieść. Przestraszyłam się bo w końcu jak na wampira było to dość niepokojące. Przecież nie powinien mieć takich objawów. Nachyliłam się nad nim by sprawdzić czy wszystko z nim dobrze. Wtedy dostrzegłam, że trzyma się za serce, a jego koszula jest cała zakrwawiona.

-Co jest dzieje?! - zawołam przestraszona

-Jej naznaczenie próbuje pokonać moją nieśmiertelność. Mamy coraz mniej czasu, niedługo siły mnie opuszczą, a ona jest już blisko - ledwo mówił

-Zamieńmy się, ja poprowadzę 

Nie miał zbytnio wyjścia, a więc przystał na moją propozycję. Pomogłam mu wysiąść z samochodu, a następnie wsiąść od strony pasażera. Nie było to łatwe i straciliśmy na tym sporo czasu, ale udało się. Josh był coraz słabszy, rana nie chciała przestać krwawić, a ja nie wiedziałam co robić. Byłam kompletnie zagubiona i bezradna.

Dojechanie do hotelu poza miastem zajęło nam prawie 3 godziny, a wcale wolno nie jechaliśmy. Zaparkowałam samochód i poszłam do rejestracji. Nie chciałam męczyć Josha, a więc na chwilę zostawiłam go w aucie. 

Co się okazało błędem. 

Otworzyłam drzwi od strony kierowcy i pomogłam założyć chłopakowi kurtkę, aby choć na chwilę ukryć jego ranę. Jakby ludzie zauważyli krew zaraz zaczęły by się niewygodne pytania. Pomogłam mu wysiąść z samochodu. Jednakże nie miał siły iść.

-Czy jak się na mnie pożywisz odzyskasz trochę energii? - kiwnął niechętnie

Chłopak oparł się o samochód, a ja podeszłam do niego, objął mnie i po chwili poczułam ugryzienie. Nie wypił za dużo, ledwie kilka kropek, dlatego wróciła mu bardzo mała cześć energii. Jednak wystarczająco by z moją pomocą mógł iść.

Gdy byliśmy już w wynajętym pokoju, położyłam go na łóżku. Odpięłam koszulę i wtedy zobaczył bliznę, którą zadawała mu tak wiele bólu.

-Żałosne, żebym musiał posługiwać się dziewczyną i to jeszcze tobą - wymamrotał pod nosem kiedy delikatnie przemywałam jego ciało z krwi

-Ej! A może byś mi podziękował zamiast narzekać 

-Przypominam, że to kwestia czasu nim zginiemy

-Optymista to z ciebie nędzny

-Jestem realistą. Spójrz na naszą sytuację. Ledwo żyjący wampir i bezbronna dziewczyna, która sama potrzebuje pomocy przeciwko demonicznemu czemuś. Naprawdę uważasz, że mamy szansę jak nawet nie mogę się podnieść

-Masz rację nasza sytuacją jest beznadziejna, ale to nie znaczy, że zginiemy

-Rozumiem, że nas obronisz tak?

-Tak - odpowiedziałam pewna siebie

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak mam nas ochronić, ale wiem jedno nie chce zginąć w wieku 19 lat u boku wampira w jakimś podrzędnym hotelu na obrzeżach miasta przez jakiegoś demona bez duszy.

-Zbliża się! - nagle zaczął zwijać się z bólu, a więc to tylko kwestia czasu, a raczej kilku minut nim nim się tutaj zjawi

-Uciekaj masz jeszcze szanse - ledwo wydukał

-Zostanę, a kiedy będzie po wszystkim przeprosisz mnie za brak wiary we mnie oraz podziękujesz jasne?! - zaśmiał się pod nosem i przytaknął

Josh miał rację była naprawdę blisko po 10 minutach spotkałyśmy się twarzą w twarz. Znaczy tak jakby. Była to kobieta, ale wyglądała jak cień. Twarzy nie mogłam dostrzec przez włosy. Człowiekiem nazwać jej nie można. Już dawno straciła swoją duszę. Nie mogłaś jej dotknąć, ani skrzywdzić bo twój dotyk nic jej nie robił. Miałam wrażenie jakby moja rękę po prostu przelatywała przez jej ciało. Natomiast ona mogła już kogoś skrzywdzić. 

Nim się zorientowałam pobiegła szybko do sypialni, gdzie leżał Josh. Podążyłam za nią.

-Wyglądasz śmiesznie w tej sytuacji. Mogłeś mnie wtedy nie dotykać, a teraz nie musiałabym się mścić - położyła swoja dłoń na bliźnie, a chłopak momentalnie zaczął wić się z bólu

-Zaczekaj! - odwróciła się w moim kierunku

-Nie musisz tego robić - zainteresowana podeszła do mnie i zostawiła szatyna

-Wiesz co on mi zrobił! Wykorzystał, zabawił się, porzucił, a potem skończyłam jako przekąska i zakopał mnie w lesie. Jak jakieś zwierzę. I ty mi mówisz, że nie muszę go zabijać! Dlaczego bronisz tego łajdaka. Zasługuję na śmierć! 

-Masz rację źle cię potraktował, ale nie pozwolę ci go zabić

-Bronisz drania, wiesz ile kobiet potraktował w ten sposób! Myślisz, że  sumienie go męczyło? Traktuje kobiety jak zabawki. Chcesz być następna?! A może ty już mu się poddałaś i uległaś?! Miałam 25 lat, a on zniszczył moje życia. Nie odzyskam już straconych lat - zamyśliła się

-Chyba, że ty mi oddasz swoje lata - zbliżyła się do mnie

-Nie rób tego - wtrącił się Josh

-Ile? - spytałam lekko zdezorientowana


Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now