Rozdział 43 Powrót do rzeczywistości

11.9K 674 54
                                    


-Pojedziemy w jeszcze jedno miejsce, a potem odwiozę cię do domu - wsiedliśmy do samochodu

-Bracia będą się martwić jeśli wrócą, a ciebie nie będzie - dodał po chwili

-Jak z taką łatwością zaakceptowałeś to wszystko?

-Nie żyję przeszłością. Oczywiście nie znaczy to, że wymazałem ciebie i naszego synka z pamięci. Ale pogodziłem się z tym. Zmieniłem się. Pewnie wcześniej byś mi powiedziała, że na gorsze, ale przeszłości nie zmienię, a na przyszłość nie wpłynę 

-A teraźniejszość? 

-Nie przywrócę twoich uczuć. Jestem ci obcy, spotkaliśmy się zaledwie kilka razy w teraźniejszości. Zresztą nie mam prawa ingerować w twoje obecne życie. Nie wiem nawet czy tego byś chciała. Nie zmuszę cię do niczego. Szanuje twoje zdanie i nie chcę byś przeze mnie się źle czuła przy Nicku - zatrzymał się

-Wiesz, dlaczego tu jesteśmy? - spojrzał na mnie 

-Daj mi się rozejrzeć - przytaknął

Rozejrzałam się po okolicy. Weszłam do małego kościółka. Był tak samo zrujnowany jak wszystkie poprzednie lokacje, w których byliśmy. Położyłam swoją dłoń na oparciu jednej z ławek i w tym momencie doznałam pewnego przebłysku. Wyszłam szybko z budynku i podeszłam do Luis'a, który cierpliwie czekał na mnie na dworze.

-Przychodziłam tu często zanim poznałam ciebie. Mieliśmy się też tutaj pobrać. Ja byłam temu przeciwna bo wiedziałam, że to niezręczna sytuacja dla ciebie. Ale ty się upierałeś, że chcesz dla mnie ludzkiego życia, a to będzie dla mnie ważny dzień. Więc dałam ci za wygraną i zgodziłam się. Mieliśmy wziąć ślub jak mały już się urodzi by spojrzenia ludzi mnie nie dosięgły. Ludzie często pokazywali mnie palcami. Cały czas słyszałam jak mówi, że ciężarna, a nawet męża nie ma. Pamiętam jak szeptali sobie do mój widok kurtyzana idzie bądź nierządnic. Krążyły nawet plotki, że oddałam się diabłu. Dlatego przestałam wychodzić z domu. Przez prawie 9 miesięcy siedziałam w zamknięciu, a ty byłeś moim jedynym towarzystwem. Kiedy nocami wychodziłeś, Valentin przypominał mi, że dla niego muszę być silna. Nie czułam się samotna, wręcz przeciwnie, a obelgi mieszkańców dzięki tobie i małemu nigdy mnie nie bolały

-Nie mieliśmy łatwego życia. Jakbyśmy poznali się w tych czasach było by dużo łatwiej - uśmiechnęłam się delikatnie

-Masz rację. Ale to były piękne lata dzięki tobie - szepnął mi na ucho, a ja aż się wzdrygnęłam

-Tchórz - zaśmiał się

-Po prostu mnie przestraszyłeś - szturchnęłam go lekko w ramię

-Wracajmy mała bo jeszcze się we mnie zakochasz - zaśmiał się i poczochrał mnie po włosach

-Jesteś niemożliwy! - udałam obrażoną i wyprzedziłam go. Widziałam kątem oka jak tylko pokręcił głową i westchnął na moją reakcję

Wsiedliśmy do samochodu.

-Mogę cię o coś prosić? - spytał nagle, a ja przytaknęłam

-Kiedy będziesz podejmować decyzję odnośnie Nicka. Nie bierz pod uwagę tego co zaszło między nami w ciągu tych dwóch dni, ponieważ będzie ci tylko ciężej

-Nie powinno ci zależeć na odzyskaniu dawnego życia? - spytałam zdziwiona jego wypowiedzią

Nie miałam na myśli, że nagle postanowię z nim zostać, ale gdyby ja była na jego miejscu. Walczyłabym o odzyskanie tego co straciłam. Ale on jest zupełnie inny. Ciężko go rozgryźć

-Jak już mówiłem, zmieniłem się. A będzie lepiej, jeśli będziesz się trzymać ode mnie z dala

-Dlaczego? - spytałam z ciekawości

-Larisso, nie jestem tym samym mężczyzną, którego pamiętasz z przeszłości...- przerwałam mu

-Masz rację. Jesteś przystojniejszy - zażartowałam na co on tylko się zaśmiał i więcej już nic nie powiedziała

Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Spoglądałam w okno i zastanawiałam się jak to wszystko teraz będzie. Mam nadzieję, że zdążę przed Nickiem i Joshem, ponieważ w przeciwnym razie zamęczą mnie niewygodnymi pytaniami. 

Po kilku godzinach, wieczorem zajechaliśmy pod dom braci.

-Jak będę mogła się z tobą skontaktować? - spojrzałam na niego pytająco

-Nie widzę powodu, dla którego miałabyś się ze mną kontaktować - odwrócił wzrok w drugą stronę

-Luis!

-Dobra, daj telefon - podałam mu telefon

Mężczyzna oddał mi go po chwili z wpisanym w niego numerem telefonu do siebie.

Wysiadłam z samochodu i zabrałam swoją walizkę z tylnych siedzeń.

-Tylko nie dzwoń codziennie bo jeszcze naprawdę pomyślę, że się zakochałaś - puścił mi oczko

-Mówiłam już, że jesteś niemożliwy

-Zdarzyło ci się. Bo wiesz jeszcze twoim ukochany pomyśli, że go zdradzasz - ostatnie zdanie wypowiedział jakimś dziwnym prześmiewczym tonem 

-Jesteś jedyny w swoim rodzaju - westchnęłam

-Potraktuję to jako komplement, a teraz sio do domu mała - uśmiechnął się zadziornie i odjechał

Weszłam do domu. Na szczęście udało mi się zdążyć przed braci. Mam tylko nadzieję, że niczego się nie domyślą. A moje wracające wspomnienia, niczego po mnie nie zdradzą.

Postaram się przypomnieć sobie przeszłość. Jeśli to ma pomóc wszystkim to nie zamierzam się poddać, póki nie poznam każdego z moich wspomnień. Naprawdę chciałabym sobie przypomnieć. Jednakże posiadam tylko niektóre kawałki mojej pamięci. Lecz od czegoś trzeba zacząć. A to i tak już bardzo dużo. 

Od pierwszego spotkania Luis'a, kiedy nieznajomy mnie do niego pokierował. Miałem przeczucie, że w rzeczywistości nie jest taki oschły i oziębły jak na co dzień. Tylko takiego gra przy innych i przez te dwa mi się to potwierdziło. Dla bliskich osób jest zupełnie inny. 

Prędzej czy późnej będę musiała braciom wszystko wyjaśnić. W końcu należą się im wyjaśnienia.

Nie chcę ich okłamywać.

Nie chcę siebie okłamywać.

Pewnego dnia przyjdzie pora, że wszystko wyznam.


Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now