Rozdział 24 Droga do życia

16.5K 778 82
                                    


Następnego dnia rano znalazłam na lodówce kartkę z informacją, że Nick i Josh pojechali razem do firmy. Czyli można czytać, że pojechali znów wykonać jakieś zlecenie. Bo normalnie Josh nie pracuje w firmie brata. Na kartce był jeszcze dopisek mniejszą czcionką, że mam się nie zbliżać do Jane. To wszystko jest grubą nicią szyte. Zamiast z każdym dniem bardziej Nickowi ufać, ja z każdym dniem coraz bardziej tracę do niego zaufanie.

-Larissa - usłyszałam głos dziewczyny dochodzący zza moich pleców. Wystraszyłam się początkowo, ale kiedy na nią spojrzałam ona była bardziej przestraszona ode mnie

Spojrzałam na nią pytająco, a ona gestem ręki zawołała mnie do siebie. Nie miałam ochoty na rozmowy z nią, lecz byłam ciekawa, dlaczego pragnie ze mną porozmawiać. Dlatego wyszłyśmy do jej  pokoju. W domu nikogo nie było, a ona i tak się chowała jakby bracia mieli zaraz wrócić.

-Pomożesz mi?

-Dlaczego mam ci pomagać?

-Naznaczyłam nie tego

-Chcesz mi powiedzieć, że Josh jest niewinny?

-Tak, ale jego brat jest winny

-Co takiego?! 

-Dlatego pomóż mi stąd uciec

-Nie musiałaś tutaj przychodzić. Ale chęć zemsty była zbyt silna prawda? A kiedy odkryłaś, że to nie ten, zaczęłaś się bać prawda? - dziewczyna przytaknęła

-Nie mogę ci pomóc. Musisz radzić sobie sama - chciałam wyjść, ale zagrodziła mi drogę

-Chcesz by mnie zabił, a twoje lata się zmarnowały?

-One już się zmarnowały - westchnęłam

-Starasz się pokochać potwora, popełniasz błąd i kiedyś wspomnisz moje słowa, ale będzie już za późno na odwrót

-Mam już tego dość. Wszyscy mówią mi, że Nick jest potworem i zapewne mają rację. Nawet ty ją masz, ale co ja mam do tego jakie on życie prowadzi. Nie ma ich w domu, drzwi są otwarte, więc korzystaj z okazji i uciekaj, lecz nie próbuj więcej pokazywać mi się na oczy

-Będziesz mieć problemy. Masz pewność, że nic ci nie zrobi?

-Nie mam pewności. Tak samo jak jej nie mam, gdzie wychodzę z domu czy idę do pracy. Swojego losu nigdy nie można być pewnym, ale jeśli już coś złego się wydarzy to wtedy będę się martwić, a teraz uciekaj nim się rozmyślę

-Dziękuję, weź to . Ochroni cię przed diabelskim ostrzem i nie pozwoli zabić, a w razie czego rozbił go i wypił zawartość w ten sposób odrodzisz się po śmierci - włożyła mi do ręki amulet i uciekła

W ręku trzymałam amulet w kształcie łzy wypełniony niebieską cieczą i otoczony srebrem, które ochroniło przed przypadkowym zbiciem naczynia. Czyli tak Jane się uratowała. Co prawda zastanawiało mnie jak powróciła do życia, ale nie wpadłabym nigdy, że za sprawą kilku niebieskich kropel zmartwychwstała. To tłumaczy, dlaczego odrodziła się jako wampir, ale jej ciało dalej regenerowało się jak ludzkie. I pomimo nieśmiertelności była śmiertelna. Wychodzi na to, że ta substancja musi zawierać krew wampira, ale nie tylko. Ciekawe co jest pozostałymi składnikami, że tak dziwne działanie to ma.

Siedziałam wieczorem w salonie i oglądałam jakiś film kiedy do domu wrócili bracia. I tutaj pojawia się teraz pytanie czy powiedzieć im, że Jane uciekła, a może poczekać, aż sami to zauważą.

-Witam piękną panią - Nick podszedł do mnie wręczył kwiatka i pocałował w głowę

Jestem w szoku. Zastanawiam się co z nim się dzieje. Czyżby to był prawdziwy Nick, którego nie znam. Choć nie bo przecież ostatnio sam mi się przyznał, że prawda nie zawsze jest dobry i bym dała zatracić się w fikcji. Gdyż nie chcę pokochać jego prawdziwego oblicza. Swoją drogą ciekawi mnie co miał przez to na myśli. Czyżby był, aż tak okrutny, że boi się, iż od niego ucieknę.

-Bracie jesteś ostatnio strasznie dziwny - Josh spojrzał na nas podejrzenia. Natomiast brunet przysiadł się do mnie i posłał mi zadziorny uśmieszek

-Zgadzam się z moim przedmówcą, ale to całkiem miłe. Już zawsze będziesz taki uroczy? - zaśmiałam się

-To już zależy od ciebie - puścił mi  oczko

I kolejna aluzja, w której nie mam pojęcia o co chodzi. Dlaczego on nie mógł by choć raz powiedzieć mi coś wprost, a nie kazać mi się domyślać. Wydaje mi się, że to jednak rola kobiety być tajemniczą, a mężczyzna powinien rozszyfrowywać co mamy na myśli. A teraz widzę jak ciężkie to zadanie. Szkoda, że nie wymyślili jeszcze instrukcji obsługi do takiego faceta.

-Muszę wam coś powiedzieć - odezwałam się nieśmiało

-Jane uciekła - przerwał mi brunet 

-Wiemy o tym, nie musisz się przejmować - dodał z podejrzanym uśmieszkiem i poczochrał mnie po włosach

-Pozwoliłeś jej uciec? - spytałam zdziwiona

-Oczywiście - odpowiedział ze stoickim spokojem

-Dostała nauczkę, więcej nie będzie się kręcić w pobliżu nas - wtrącił się Josh

-I doprowadzi mnie do celu - zwrócił się Nick do brata

-A ja chyba wolę nie wiedzieć co macie na myśli i jaką dostała nauczkę - podsumowała

-Widzę, że powierzyła ci swoje zaufanie - spojrzał kątem oka niezadowolony na amulet, który otrzymałam od dziewczyny

Naprawdę nie nadążam za tą dwójką. I dlaczego tak bardzo go to zirytowało, że powierzyła mi amulet, który pomógł wrócić jej do świata żywych. Nick jest chyba zbyt skomplikowaną osobą jak dla mnie.

-Dotrzymasz mi towarzystwa? - szepnął mi na ucho

-Nie, idź do  Josha może on ci dotrzyma towarzystwa jak tak bardzo się nudzisz - odpowiedziałam z ironią w głosie

-Wolę ciebie. Josh mi się nie podoba  

-Poczułem się urażony. Twierdzisz, że jestem brzydki - widziałam jak stara się powstrzymać od śmiechu

-Ależ, gdzie tam. Kobiety twierdzą, że ponoć jesteś przystojny, ale wiesz bracie nie bardzo jesteś w moim typie - rzucił sarkastycznie

-Ponoć?! I sam sobie jutro zasuwasz do tego gościa - udawał obrażonego

-Też mam ci kupić kwiatka na przeprosiny czy może czekoladki? - rzucił rozbawiony brunet

-Biorę to i to oraz dorzuć swojego chevroleta, a wybaczę - puścił mu oczko

-Jeszcze ma wymagania. Bracie bo będę musiał zakończyć nasz związek - wybuchnęli śmiechem

-Jesteście nienormalni! - wstałam z kanapy i chciałam się udać na górę, ale Nick złapał mnie za rękę

-A więc jak dotrzymasz mi towarzystwa i umilisz ten nudny czas? Josh zaraz sprawdzi czy nie ma go, gdzie indziej - zaśmiał się i uśmiechnął się zadziornie

-Idiota! - skarciłam go wzrokiem i skierowałam na górę

-To ty masz kosmate myśli - krzyknął za mną

-I widzisz twoja zazdrość spłoszyła mi dziewczynę - ponownie wybuchnęli śmiechem

Humory im dzisiaj bardzo dopisują, ale właśnie dostrzegłam jak świetnie się dogadują. Trochę im zazdroszczę tej więzi. Ja jestem jedynaczką, a przynajmniej od momentu kiedy mój brat zniknął 10 lat temu. Nie wiemy jaki był powód jego odejścia i zapewne nigdy się tego nie dowiemy. Gdyby mój brat wtedy nie zniknął wszystko wyglądałoby teraz inaczej. Wierzę, że żyję i kiedyś go znów ujrzę. Rodzice stracili już nadzieję na powrót Taylora, pogodzili się z jego śmiercią, a przecież nie wiadomo czy mój brat nie żyje. 

Liczę, że kiedyś ponownie go spotkam.

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now