Rozdział 19 Wróciłam

18.5K 925 59
                                    


Od ostatnich wydarzeń minął tydzień. Zapomnieliśmy już o tym co tam zaszło oraz liczę, że te dwa natrętne wampiry też zapomniały o swoim chorym pomyśle, zmiany mnie w wampira.

Jak co dzień rano pomaszerowałam do kuchni by zrobić sobie śniadanie i napić kawy. Standardowo przywędrowały do mnie dwa bezczelne wampiry, do których moje słowa ani trochę nie docierają. Jak zawsze musieli się za bardzo ze mną spoufalać, a ja jak zawsze groziłam im, że łapy poucinam jak będą mnie dotykać. A jeśli zrobią ze mnie śniadanie do czego dążą co rano  to znajdę kruczek na ich nieśmiertelność i pozabijam. Później przez następne 15 minut sprzeczamy się o to kto pierwszy kogo ukatrupi i w jaki sposób. Całkowicie normalny poranek w tym domu. Jednakże tym razem w naszej kłótni przeszkodził nam dzwonek do drzwi.

Poszłam wpuścić gościa do środka, mężczyźni powędrowali za mną. A kiedy otworzyłam drzwi, cała nasza trójka zamarła.

-Co ty tu robisz?! - zawołaliśmy chórem

-Wprowadzam się - posłała nam złośliwy uśmieszek

-Co ty robisz?! - ponownie zawołaliśmy wszyscy w tym samym czasie

-Wprowadzam. A wy zawsze tak macie - popatrzyła na nas

-Rozczaruję cię, ale nie wprowadzisz się do nas. Nie wiem co kombinujesz, ale nie myśl, że ci to ułatwię - odezwał się Nick

-Jesteś świetnym bratem, ale nie moim, więc nie muszę cię słuchać - trzasnęła drzwi i weszła do salonu

-Umowa była inna. Miałaś zabrać moje lata i więcej nie pokazywać nam się na oczy - podeszłam do niej

-Ale rozmyśliłam się - zaśmiała się

Ja tylko śnię. To nie może dziać się naprawdę. Przecież mimo wszystko ona tam siedzi. Ale może to tylko zwidy. Omamy, które zaraz mi przejdą, a gdy otworzę oczy już jej nie będzie i wszystko wróci do normy. 

Niestety kiedy otworzyłam oczy wcale nie zniknęła, a wręcz przeciwnie stała przede mną.

-Co ty robisz? - spojrzała na mnie pytająco

-Kontempluję nad efektownym i wyselekcjonowanym knyfem, który unicestwi nieodwracalnie twą osobę z powierzchni ziemi - odpowiedziałam złośliwym tonem

-Nad czym myślisz? - wpatrywała się zdziwiona

-Nie interere bo kici kici - posłałam jej złowieszczy uśmiech i skierowałam się do pokoju. Słyszałam jeszcze jak chłopaki się śmieją oraz kawałek ich rozmowy

-I z czego się śmiejecie?! - krzyknęła zdenerwowana

-Obraziła cię dwa razy, a ty nawet nie zrozumiałaś ani słowa - ponownie wybuchnęli śmiechem

PERSPEKTYWA JANE 

Od kiedy po raz pierwszy spotkałam tą małą wiedziałam, że będzie mi przeszkadzać i teraz widzę jak nie pasuje jej moje towarzystwo. Szczerze mówiąc sama chętnie bym się jej pozbyła, ale przecież nie po to tutaj przyjechałam. Jednakże muszę z nią coś zrobić bo przy niej nie wykonam choćby najmniejszej części mojego planu.

A może jeśli poderwę jej chłopaka przestanie mi tak szkodzić, gdyż jej myśli będą krążyły tylko w okół niego.  

Poczekam do wieczora, a zresztą będę miała bardzo dużo czasu, aby dostarczyć im rozrywki. Już widzę jak będą mnie błagać bym przestała.

PERSPEKTYWA LARISSY

Obiecuję jej jeśli tylko wejdzie mi w drogę nie ręczę za siebie. W ogóle jak to możliwe, że jest wampirem, ale będzie żyć tylko 30 lat, a jej ciało jest tak samo podatne na zranienia jak człowieka. To na czym polega jej sekret nieśmiertelności. Chociaż w najbliższym czasie będę miała okazję to przetestować. Ponieważ kiedy wywinie jakiś numer zajmę się  nią. Bez powodu tutaj nie przyjechała podejrzewam, że nadal planuje zemścić się na Joshu.

Przez cały dzień praktycznie nie wychodziłam z pokoju ponieważ nie chciałam jej spotkać. Ale prędzej czy później muszę opuścić pomieszczenie choćby, dlatego żeby nie umrzeć z głodu. Udałam się do kuchni z nadzieją zrobienia sobie w spokoju kolacji. Lecz widok, który zastałam w salonie zaniepokoił mnie. Nick pozwalał, aby ta dziewczyna bezkarnie go podrywała. Jak mogło mu to nie przeszkadzać. Przecież ona próbowała zabić jego brata w dodatku teraz jeszcze przyjechała z nieznanymi planami, gdzie prawdopodobnie dalej chce się zemścić i ot tak sobie z nią flirtuje.

-Nick myślałam, że masz wyższe standardy - spojrzałam na niego żałośnie-Przyczepiła się, nie mogę jej się pozbyć - odepchnął ją-Pomóc ci bracie - do pokoju wszedł rozbwiony Josh, a Jane od razu do niego podeszła-A teraz niech mi ktoś pomoże bo ja zaraz zabije - szatyn westchnął -Zabijaj! - zawołałam razem z NickiemMężczyźni patrzyli na mnie błagalnym wzrokiem, ale co ja niby miałam zrobić. Zwykle są tacy cwani, a teraz nie mogą dziewczyny się pozbyć. Hm... Ciekawe.

-Pragnęłaś zabić Josha, ponieważ cię wykorzystał, a teraz sama się pchasz w ich ramiona. Zresztą wiem co chcesz tym osiągnąć, nie uda Ci się, dlatego lepiej trzymaj się z dala, a ode mnie w szczególności bo w przeciwnym razie skrócę twoje lata. W końcu należały do mnie i pełne prawo - zgromiłam ją spojrzeniem

-Chcesz ze mną wojny?! A więc zgoda będziesz ją mieć - podeszła do mnie pewna siebie myśląc, że się przestraszę, ale nic z tego

-Świetnie, nareszcie przekonasz się, gdzie twoje miejsce - uśmiechnęłam się zwycięsko

Skradziona wolnośćWhere stories live. Discover now