Skrzywiłaś się gdy rudowłosa dziewczynka zabrała twoją lalkę pokazując ci język. Żadne z opiekunów oczywiście nie zareagowało, naburmuszona podreptałaś do pudełka z zabawkami. Przygryzłaś wargę widząc, że został tylko jakiś stary, podziurawiony misiek. Sierociniec, w którym mieszkałaś nie miał zbyt wielu funduszy, więc zabawki dostawaliście tylko od jakichś dobrych ludzi chcących rozweselić dzieci. Wzięłaś misia w swoje malutkie rączki i przytuliłaś do siebie. Kiedyś miałaś podobnego, ale wtedy twoi rodzice jeszcze byli razem, gdy skończyłaś 5 lat byli w trakcie rozwodu, żadne z nich cię nie chciało, bo za bardzo przypominałaś to drugie. I tak trafiłaś tutaj. Choć mieszkałaś tutaj dopiero dwa lata, a do osiemnastki było jeszcze daleko to wręcz marzyłaś o tym by stąd uciec. Inne dzieci cię nie lubiły, a opiekunom zależało tylko na tym by się was pozbyć. Żadne z nich nie pracowało tutaj z "pasji" chcąc pomagać sierotom.
Podreptałaś samotnie do "swojego" pokoiku, z lekkim trudem udało ci się wdrapać na twoje łóżeczko, pobrudzony kocyk i stara poducha. Inne łóżka wyglądały tak samo, starsze dzieci zawsze siedziały u siebie, a młodsze - tak jak już wspomniałaś - po prostu cię nie lubiły. Spędzałaś więc dni na samotnym siedzeniu w ciemnym i zimnym pokoju.
Na twojej dziecięcej buzi pojawił się grymas złości i smutku gdy kolejni dorośli przyszli adoptować jakieś dziecko, zawsze się z nimi bawili przytulali i dawali zabawki. A ty ? Siedziałaś sama z boku, żaden dorosły nigdy do ciebie nie podszedł. Ba, omijali cię łukiem. Ale tego dnia było inaczej, w twoim sierocińcu pojawił się średniej wysokości szkielet w czarnym dresie. Na głowie miał kaptur, ale i tak widziałaś jego buzię. Uśmiechał się do wszystkich dzieci, co po niektóre głaskał po główkach. Zdenerwowana chciałaś wyjść z pokoju, ale przeszkodziła ci w tym jego ręka
- Nie przywitasz się ze mną ? - zapytał łagodnie - Nazywam się Sans - wyciągnął dłoń w twoją stronę, zagryzłaś wargę i mocniej przytuliłaś pluszaka - ojej - westchnął - wygląda na to, że twój przyjaciel jest chory, co ? - wskazał na miska w twoich ramionach. Faktycznie odprówała mu się łapka, przytaknęłaś. - pozwolisz, że mu pomogę ?
- Cemu ? - zapytałaś wprost ( zauważyliście, że dzieci są strasznie bezpośrednie ? Nie bawią się w zbędną gadkę tylko walą prosto z mostu )
- Słucham ?
- Dlacemu, pan ce nam pomóc ?
- Oh, to bardzo proste skarbie. Szukam jakiegoś uroczego dzieciątka, którym mógłbym się zaopiekować, a ty kochanie wyglądałaś na smutną - wyciągnął rękę w twoją stronę - zacznie my jeszcze raz, dobrze ? Jestem Sans
- [...] - mruknęłaś łapiąc jego dłoń. Uśmiechnął się ciepło.
- Powiedz, chciałabyś iść ze mną do domku ? Jestem raczej osobą samotną, więc takie maleństwo było by mile widziane, ale to zależy od ciebie słoneczko... Chcesz żebym cię zaadoptował ?
TAK ♥ NIE
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dalsza część zależy od was
Tak - opiszę jakieś zabawne historie Sans'a i czytelniczki
Nie - będą tu dalsze starania Sans'a o przekonanie czytelniczki do siebie
YOU ARE READING
One Shot's [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]
Short Story[Książka zakończona] One Shot'y z: - Undertale/AUs - My hero academia - Fullmetal Alchemist: Brotherhood - Haikyuu (tylko xReader) Głównie znajdują się tutaj xf!Reader Z góry przepraszam, za wszystkie błędy, jestem leniwym człowiekiem i nigdy nie c...