Sans x Oc

858 13 2
                                    

Zamachnęłaś się z całych sił, jednak przeciwnik zdarzył uskoczyć, więc uderzyłaś w ścianę tworząc małe wgniecenie. Odwróciłaś się mierząc go nienawistnym wzrokiem. Warcząc głośno rzuciłaś się ponownie w jego stronę, a on z niebywałą łatwością unikał każdego ciosu. Krzyknęłaś głośno i pobiegłaś do przeciwnika, pchnełaś go na ścianę.

Mierzyliście się ostrym spojrzeniem. Wargi ci drgały, a zęby były tak mocno zaciśnięte, że zaczynały boleć.

  - Będziesz tak stać, czy wreszcie coś zrobisz ? - słowa pełne pogardy, które usłyszałaś złamały barierę. Zamachnęłaś się, a pięść wylądowała na twarzy szkieleta. Przechylił się w boki pod wpływem uderzenia, otworzył szeroko oczy zaskoczony ciosem.

  - Jesteś największym dupkiem jakiego poznałam - wysyczałaś. Potrząsnąłaś głową odganiając łzy - Zaufałam ci - syknełaś siląc się na poważny ton głosu. Uderzyłaś pięścią obok jego głowy. Był wyższy zaledwie kilka centymetrów. Obdarzyłaś go ostatnim spojrzeniem. Odwróciłaś się i wyszłaś z domu. Gdy tylko zniknełaś za rogiem ulicy, puściłaś się biegiem do mieszkania dławiąc się łzami. W duchu błagałaś by rodzice wciąż byli w pracy.

Wbiegłaś do domu zatrzaskując za sobą drzwi. Pobiegłaś schodami w górę, gdzie znajdował się twój pokój. Zamknełaś drzwi na klucz opierając się o nie plecami. Upadłaś na kolana, a granat emocjonalny jaki w sobie trzymałaś wybuchł. Twoją buzię zalewały gorące łzy, a myśli rozsadzały głowę. Złapałaś się kurczowo za włosy. Emocje rozrywały cię od środka. Przez ciągły płacz zrobiło ci się niedobrze. Zdołałaś tylko przejść na łóżko, zatopić się pod kołdrą i tam wylać wszystkie smutki.

Sans

Odskoczył gdy twoja pięść powędrowała w jego stronę. Patrzył na ciebie zobojentniałym wzrokiem. Choć jego duszą miotały emocje. Warcząc ponownie wymierzyłaś kilka ciosów, które zdał ominąć. Stanęłaś naprzeciwko niego drżąc ze wściekłości, krzyknęłaś i pchnełaś go na ścianę. Niemalże zabijałaś go wzrokiem, więc odpowiedział ci tym samym.

  - Będziesz tak stać, czy wreszcie coś zrobisz ? - mruknął, ba, bardziej wypluł te słowa. Był gotowy na cios i wiedział co robi mówiąc to. Dolał tylko oliwy do ognia, silny sierpowy padł na jego policzek. Zachwiał się, spodziewał się ciosu, ale zaskoczyła go siła z jaką go zadałaś

  - Jesteś największym dupkiem jakiego poznałam - słowa, które usłyszał z twoich ust były przepełnione jadem - Zaufałam ci - jej głos drgnął. Niezauważalne drgnął gdy twoja pięść wylądowała obok jego czaszki. Spojrzałaś na niego ostatni razi i wyszłaś z jego domu.

Nie biegł za tobą, jak było to w nie jednym filmie. Wiedział, że potrzebowałaś czasu, spokoju i samotności, no przynajmniej chciałaś być z dala od niego. Osunął się na ziemię i westchnął ciężko. Potarł skroń. Ten dzień był zbyt długi, zbyt emocjonalny... Potrzebował teraz alkoholu, dużą ilość alkoholu.. ale nie ważył się dotknąć barku, odkąd cię poznał starał się radzić sobie inaczej z problemami.

Potarł dłonią obolały policzek, oj należało mu się. Choć nie uważał, że to wszystko było jego winą... To i tak mu się należało, nie był miły.
Ale nie jego winą było to, że spotkaliście się w złym momencie, oboje źli, poirytowani. Logiczne, że zakończyło się to kłótnią. Przełknął gulę, która pojawiła się w krtani. Odetchnął głośno, w głowie cały czas słyszał twoje słowa "Zaufałam ci"... Zaprzepaścił waszą przyjaźń ? Nie.. przynajmniej miał taką nadzieję - nie licząc Friska - byłaś jedynym człowiekiem, z którym zdołał się dogadać. Może to przez zbliżony wiek, jednak większą rolę grały tu podobne charaktery. Podciągnął kolana pod bronę i objął je rękoma. Zaczął się stresować, co, jeśli naprawdę przestałaś mu ufać i właśnie tak zakończy się wasza przyjaźń. Schował czaszkę między kolanami. Nie chciał tego. Lubił cię, nawet bardzo.

Poderwał się na równe nogi spanikowany, jego oddech był szybki i płytki. Potrząsnął czaszką. Rozglądał się po pokoju, jakby szukał tu ciebie. Byś go przytuliła i jak zwykle zapewniała, że będzie dobrze.

Zacisnął pięści i stłumił krzyk złości. Był zły, cholernie zły. Kurwa ! Pokłóciliście się o jakąś głupotę, a przeszło to na drażliwe tematy i.. kurwa ! To jego wina, to pewne.. mógł uważać na słowa, ugryźć się w język. Parsknął, lubiłaś tego typu żarty.

Dopiero po chwili zorientował się, że po jego policzkach płynęły łzy. Dotknął dłonią mokrego policzka, by się upewnić. Płakał, naprawdę płakał. Kiedy ostatni raz płakał ? Cholera, żyli jeszcze w podziemiu.. był to któryś z resetów, ścieżka ludobójcza, a on stojąc w sali osądów* patrząc na Chare po prostu się rozryczał. Zadrżał, opowiadał ci o tym, nie bardzo rozumiałaś, ale starałaś się go uspokoić. Prawie wpadł wtedy w atak paniki, ale udało ci się go uspokoić. Znów potrząsnął czaszką dławiąc się łzami, nie mógł cię stracić. Byłaś zbyt ważna

Reader

Biegłaś z powrotem do domu szkieleta. Pokłóciliście się zaledwie 30 minut temu, a ty już wiedziałaś, że OBOJE nawaliliście. W dodatku, zostawiłaś go samego, samego z myślami. Wiedziałaś, że Sans - choć starał się to ukrywać za wszelką cenę - był bardzo emocjonalny i wiele rzeczy robił pod ich wpływem. Wiek głupich rzeczy. Modliłaś się w duchu by nie zrobił sobie krzywdy ani nic takiego.

Gdy tylko wbiegłaś do domu szkieletów zastałaś tak smutny obrazem, że twoje serce przeszyło tysiące iglic. Sans siedział na ziemi opierając się o sofę i płakał. Doprowadziłaś tego durnia do płaczu, co z ciebie za przyjaciółka ?

  - Sa-nsy - szepnełaś, spojrzał w twoją stronę zmieszani i zaskoczony jednocześnie.

Nie potrzeboaliście słów. Oboje rzuciliście się w swoją stronę, upadłoście na kolana płacząc jak dwójka dzieci, która dawno się nie widziała.

  - Przepraszam - powiedzieliście niemalże jednocześnie. Westchnełaś i ucałowałaś czubek jego głowy. Oparł czoło o to twoje

  - Powiedz mi, że wróciłaś po sweter, a cię zabiję - wypłakał ze śmiechem. Rozryczałaś się jeszcze bardziej

  - Ty debilu - warknełaś wtulając głowę w jego ramię - Przyszłam do ciebie, ale sweter też chce - uśmiechnęłaś się gorzko co szybko odwzajemnił.

Całej sytuacji przyglądał się Papyrus i Undyne, spojrzeli na siebie zmieszani i wyszli z domu. Wrócą później... Bardzo później

======================================

*Ktoś wie jak się to nazywa xd ?

I przepraszam, że wyżyłam się na tym shocie haha. Miał być miły i kochany, ale mój dzisiejszy humor stworzył to heh...

Był już ktoś na Avengers: Endgame ? Ja jadę jutro :P

P. S. W najbliższych dniach pojawi się kolejny rozdział do "Nie taki morderca straszny jak go malują"

One Shot's [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]Where stories live. Discover now