Reaper x Reader

1.9K 26 23
                                    

Siedziałaś na kamieniu mocząc stopy w rzece. Odetchnęłaś spokojnie, dzisiejszy dzień nie należał do najprzyjemniejszych. Praca kasjerki była w opór chujowa. Klienci narzekali, skończyły ci się drobniaki, a jak na złości wszyscy mieli tylko banknoty 100 złotowe, nawet nie będziesz wspominać o aferze z groszami, ah no tak, "odwiedziła" cię jeszcze jakaś kobieta z trójką dzieci, które darły ryje w niebo głosy, bo 'mama nie chce nam kupić autka' gdybyś miała wtedy przy sobie broń... Nie wiesz do kogo strzeliła byś jako pierwszego. Najłatwiej byłoby chyba strzelić do siebie. Jedynym plusem tego chujostwa zwanego "życiem" był twój nietypowy przyjaciel, który, heh, był pierdoloną śmiercią. Nie potrafiłaś wytłumaczyć genezy jego istnienia.. może właśnie dlatego musiałaś odwiedzać psychologa.

Gdy skończyłaś 10 lat zobaczyłaś go pierwszy raz. Był środek zimy, a twoja ukochana sunia musiała być uspana, ze względu na rozległą białaczkę. Siedziałaś wtedy przy "grobie" suczki i płakałaś. Nie zwróciłaś szczególnej uwagi na to, że ktoś się do ciebie dosiadł. "Pewnie rodzice.. albo brat" myślałaś. Jednak słysząc ciężkie westchnienie wiedziałaś, że to nie był nikt z osób, które znasz. Byłaś na tyle załamana, że świadomość iż obok ciebie siedział szkielet w czarnej szacie nie wywołała zaskoczenia. Gdy przez dłuższą chwilę się w niego wpatrywałaś uśmiechnął się krzywo. Rozmowa między wami była... Dziwna. Na pytanie 'kim jesteś' prosto z mostu odpowiedział, że śmiercią oraz, że przyszedł po dusze twojej suczki. Posmutniałaś gdy przypomniał ci dlaczego tak właściwie siedzisz na dworze i z nim rozmawiasz. Westchnął wtedy ciężko i powiedział spokojnie

"Śmierć jest częścią życia, wiesz ? Możesz sobie to wyobrazić w ten sposób, gdy ktoś odchodzi robi miejsce komuś innemu. I choć robi dobry uczynek, to pożegnania nie są łatwe, wywołują wiele emocji, ale nie można się przez to załamywać. Trzeba żyć dalej. Z resztą, zawsze można mieć nadzieję, że po śmierci wszystkie dusze trafiają do miejsca, gdzie będzie im lepiej. Nie wiem czy cię to pocieszy, ale.. nie martw się o nią dobra ? W moim świecie, dusze zmarłych mają się dobrze. Po zasłużonym odpoczynku dostają ważne zadanie, chronić żyjących. Kto wie, może Bella będzie właśnie twoim opiekunem ? Trzymaj się dzieciaku. I pamiętaj o najważniejszym, nigdy, ale to nigdy nie zapomnij o tych, których kochasz, nie ważne czy żyją, czy zmarli. Wszystkich trzeba pamiętać"

Gdy tylko przetarłaś oczy szkieleta nie było, a zza twoich pleców wydobyło się znajome szczeknięcie. Odwróciłaś się, a twoim oczom ukazał się owy szkielet, a obok niego stała twoja sunia, pomachała wesoło ogonkiem, a gdy szkielet uderzył ogromną kosą w ziemię, zniknęli.

Drugi raz spotkałaś kosiarza mając 17 lat. Pogrzeb babci, podczas stypy musiałaś się "przewietrzyć". Nie lubiłaś płakać, a jeszcze bardziej nie lubiłaś gdy ktoś widział jak płaczesz. Usiadłaś w ogrodzie za budynkiem. Pojedyncze łzy spłynęły po policzkach, byłaś na siebie zła, gdyż ostatnia chwila spędzona z babcią polegała na długiej i bardzo nie przyjemnej kłótni. Poszło o twojego byłego, pierwsze miłości zawsze były głupie, przynajmniej w twoim wypadku. Babcia nie rozumiała dlaczego z nim zerwałaś, a zwykłe 'nie układało nam się' nie wystarczyło. Wyszłaś wtedy z domu babci trzeskając drzwiami. Tydzień później dowiedziałaś się, że twoją babcię potrącił samochód, zmarła na miejscu.
Odetchnęłaś starając się uspokoić
"Ładna fontanna" usłyszałaś głos obok siebie. Kosiarz uśmiechnął się ciepło, odwzajemniłaś uśmiech
"Myślałam, że wtedy gadałam sama ze sobą" mruknęłaś cicho, zaśmiał się cicho, już wtedy bardzo polubiłaś ten dźwięk.
"Pamiętasz ? Nie załamywać się, żyć dalej i pamiętać" wyrecytował
"Często rozmawiasz z rodzinami zmarłych?"
"Jesteś jedyna" odpowiedział cicho, spojrzałaś na niego zmieszana "wydajesz się miła" mruknął

  - Skarbie z kim rozmawiasz ? - głos mamy wyrwał cię z zamyślenia. Otwarłaś usta chcąc odpowiedzieć, jednak zaraz potem je zamknełaś. Spojrzałaś na miejsce, gdzie jeszcze kilka sekund temu siedział szkielet
  - Z nikim... Myślałam na głos - westchnełaś i ruszyłaś do środka

Miałaś 18 lat, gdy mama zapisała cię do psychologa. Głównym powodem było to, że przyłapała cię na rozmawianiu z samą sobą, a twoje tłumaczenia, że rozmawiałaś z Reaper'em nikogo nie interesowały. Pan Williams dyskretnie starał się ci uświadomić, że twój przyjaciel tak naprawdę nie istnieje, że go wymyśliłaś. Ale nie zgadzałaś się z nim, ani z rodzicami. Popadłaś w depresję, ciągła presja cię dobiła. Odwiedzał cię tylko brat. Derek bardzo się martwił, a jakże wielkie szczęście miałaś, że twój starszy brat interesował się psychologią i właśnie kończył studia psychologiczne. Tak się jakoś stało, że stał się twoim osobistym psychologiem. Na początku podchodziłaś do tego sceptycznie, ale z czasem zauważyłaś, że Derek nie stara się uświadomić ci, że Reap nie istnieje. Rozmawiał z tobą o tym jak minął ci dzień, czy działo się coś ciekawego, a gdy temat zaczął zmierzać w stronę Reaper'a zadawał proste pytania, jak 'a co u niego ?', 'miły jest?', 'o czym rozmawialiście?' jakby, naprawdę interesował się twoim przyjacielem. Z czasem Derek wydał diagnozę, że możesz mieć lekkie objawy schizofrenii i przepisał ci leki, jednak powiedział też, że ci wierzy.. mówił, że też kiedyś widział coś podobnego, co bardzo cię cieszyło.
Z czasem ty i Reaper spotykaliście się częściej, by po prostu porozmawiać. Był naprawdę miły.

Uśmiechnęłaś się na te wspomnienia. Choć za każdym razem przywracało wspomnienia, w których ginęły bliskie ci osoby, nie potrafiłaś się już smucić, dzięki Reaper'owi. "Pamiętaj" pojawiało się zawsze w twoje głowie gdy chciałaś się użalać nad tym, jak to bardzo tęsknisz za babcią.

  - Witaj - usłyszałaś rozbawiony głos, uśmiechnęłaś się spoglądając na szkieleta

  - Cześć, spóźniłeś się - mruknęłaś

  - Wiesz, jako śmierć mam sporo roboty - zaśmiał się

  - Wiem.. do której masz czas ? - spojrzałaś na zegarek, 17:43

  - Czy ja wiem.. myślę, że do 18:30 możemy spokojnie rozmawiać. Potem się zobaczy. Więc, jak minął ci dzień ?

  - Chujnia - skrzywił się, nie lubił gdy przeklinałaś - eh, źle - westchnełaś, przytaknął na znak, że słucha - praca kasjerki jest do bani, wiesz ?

  - Nah, jakoś śmierć raczej nie mam lepiej - parsknął - dobrze, że mamy siebie.. no nie ? - przytaknęłaś - wiesz... Zawsze się zastanawiałem, jak to jest kogoś przytulić, czy pocałować - dotknął swoich ust - ale chyba nie będzie mi dane się dowiedzieć, w końcu mój dotyk zabija - mruknął - Dobra ! Koniec użalania się ! Opowiadaj, jak tam ogólnie ? - zaśmiałaś się, jednak dobrze wiedziałaś, że Reaper był bardzo samotny. Więc jej bardzo dziwiło cię, że tak bardzo chciałby tego doświadczyć.

  - Skąd wiesz, że twój dotyk zabija ? - palnełaś, zamarł. Przez jego twarz przemknęło zmieszanie i niepewność, w pewnym momencie nawet nieufność. Pochylił się, by wyrwać kwiat rosnący obok, nie minęło kilka sekund, a roślina zamieniła się w pył. Westchnął i spojrzał na ciebie z politowaniem - No, dobra, ale skąd wiesz, że działa to na istoty żywe ?

  - Kwiaty też żyją, w inny sposób niż ludzie i zwierzęta, ale żyją. Z resztą, jestem pierdolonął śmiercią, czego się można było spodziewać ? - warknął - Dobra, przepraszam, nie powinienem się unosić

  - Reap - westchnełaś - popatrz na mnie - zrobił to, o co poprosiłaś. Odetchnęłaś, co ty wyrabiasz ?! Wyciągnęłaś dłoń przed siebie i delikatnie dotknełaś jego policzka. Drgnął, a w jego oczach pojawił się strach. Potarłaś kciukiem delikatnie jego powierzchnię - żyje - uśmiechnęłaś się i założyłaś delikatny pocałunek na jego ustach - zawsze będę, dla ciebie - uśmiechnęłaś się, a po chwili twoje ciało zaczęło się rozpadać. Oczy Kosiarza wypełniły się łzami, nic nie mówił, ale nie musiał, wiedziałaś, że nie rozumiał dlaczego to zrobiłaś - pamiętaj - szarpnełaś, a twoje ciało rozpadło się do końca pozostawiając pył, który szybko został rozwiany przez wiatr.

Narrator

Szkielet wpatrywał się w -  już puste - miejsce obok.

Dlaczego ? Dlaczego go dotknęła ?
Wiedziała, że umrze ? A może nie ?
Miała nadzieję, że przeżyje, a on ją zabił..
Zginęła przez niego. To jego wina.

Reaper niemalże czuł, jak ból ściska jego duszę. Nim zdążył się zastanowić nad tym co robi, po prostu zaczął krzyczeć, płakać.

Upadł na kolana szlochając, choć czuł pustkę, a ból powoli go zabijał wiedział jedno... Nie zapomni

======================================

To było mocne, kurka sama się prawie popłakałam

One Shot's [ZAMÓWIENIA ZAMKNIĘTE]Where stories live. Discover now