Rozdział 9: Niezapowiedziane odwiedziny

940 124 72
                                    

Evangeline nie do końca była pewna, co wydarzyło się po ogłoszeniu wyników Potyczki o Złoty Kociołek. Nie, nie chodziło o to, że miała jakieś luki w pamięci, nie. Chodziło bardziej o to, że nie do końca potrafiła to wszystko zrozumieć.

Wredny komentarz Gregory'ego Willsona nie był niczym odkrywczym. To nawet nie chodziło o to, czy sprawił jej przykrość, czy nie. Bo w sumie dziewczyna była bardziej wściekła niż smutna. Złościła się też na siebie, że w ogóle dopuściła do sytuacji, w której tak wiele osób zobaczyło okropną ranę na jej szyi. Od poprzedniego wieczora widziała, że jej skóra znów zaczyna nadmiernie się przesuszać i pękać. Najbardziej wyraźne było to na kolanach i między palcami dłoni. Właśnie dlatego nawet przez myśl jej nie przeszło, że ropny pęcherz pęknie na szyi.

Stało się, trudno. Przecież kiedy pierwszy raz przekroczyła próg szkoły wyglądała jeszcze gorzej. I w dodatku wsadzili ją wtedy do ciasnej łódki i na jej niestabilnym pokładzie kazali przepłynąć jezioro. Cudowna rozrywka... szczególnie dla osób takich jak ona.

Nieważne... skoro nie chodziło ani o Gregory'ego, ani o skórę, ani nawet o wodę, to o co? Czy raczej o kogo... Bill Weasley zupełnie ją zaskoczył, kiedy po ostrych słowach Willsona wyciągnął różdżkę i bez zastanowienia go zaatakował. Evangeline miała wrażenie, że obserwuje całą tę scenę w spowolnionym tempie. Widziała dokładnie każdy nerw pulsujący na czole chłopaka, jego wargi zaciśnięte w wąska linię, przymrużone powieki i delikatne czerwone rumieńce złości na piegowatych policzkach. Pamiętała ten precyzyjny i delikatny ruch nadgarstka, który zdradzał, że Weasley jest naprawdę dobrym czarodziejem.

Teraz wiedziała, że nie powinna wtedy uciekać. Odchodząc pozwoliła ponieść się emocjom. Gdyby tam została niewzruszona, nie zwróciłaby na siebie aż tak dużej uwagi. A teraz wszyscy wiedzieli, że coś jest z nią nie tak. Ich domysły przeistoczyły się w pewność. No a Marina Blau poznała prawdę.

Evangeline nie przeszkadzało to aż tak bardzo, jak wydawało jej się na początku. O dziwo, Marina była nawet w porządku. Miała swoje dziwactwa i często stanowczo zbyt dużo mówiła, ale jej towarzystwo nie było uciążliwe. Evangeline miała jej dość tylko czasem... głównie wówczas, kiedy Puchonka nie mogła się powstrzymać przed szturchnięciem i szepnięciem jej do ucha: patrzy, patrzy, Bill znów na ciebie patrzy...

Panna Potter nie do końca była pewna, czy w tym roku jakoś wyjątkowo często go widywała, czy w poprzednich latach po prostu nie zwracała na niego uwagi. Byli na tym samym roku, chodzili na wiele wspólnych zajęć: eliksiry, zaklęcia, transmutacja, obrona przed czarną magią, ghuloznawstwo... potem jeszcze dodatkowe lekcje przygotowujące do konkursu... Bill też ciągle przesiadywał w bibliotece. Zaczęli mieć nawet swój dziwny rytuał. Jeśli ona przychodziła pierwsza, to brała z półki wszystkie potrzebne książki i zajmowała miejsce przy dość dużym stoliku blisko okna. Potem przychodził on i bez słowa się dosiadał, korzystając z tego, co wybrała. Kiedy jednak on był pierwszy, to Evangeline siadała naprzeciwko. Niemal ze sobą nie rozmawiali. Głownie dlatego, że bali się, że Pince ich wyrzuci, ale też dlatego, że nie za bardzo wiedzieli jak w ogóle zacząć. Dziewczyna czuła się przy tym dziwnie niezręcznie i dłuższą chwilę zajmowało jej skupienie się na lekturach.

Te wieczory w bibliotece były nawet miłe... A już na pewno milsze od zajęć z obrony przed czarną magią z profesorem Gebinem.

Na tych zajęciach siedziała razem z Mariną. Przed nimi znajdował się Bill, który dzielił ławkę z innym Gryfonem. Evangeline mogła być wdzięczna, bo za plecami Weasleya mogła bez problemu się schować.

– Azkaban... – wycedził przez zaciśnięte zęby profesor Gebin, kontynuując swój wykład. – Jak wszyscy wiecie jest to więzienie dla czarodziejów i czarownic. Dostęp do niego jest ograniczony. Znajduje się on na środku morza, co ma na celu zmniejszenie do zera możliwości ucieczki.

Zakończony || Szczypta przebiegłościWhere stories live. Discover now