Rozdział 31: Szlaban i powrót

770 110 49
                                    

W niedzielny poranek Evangeline Potter zeszła na śniadanie dość wcześnie, ponieważ dawało jej to nikłe szanse na to, że w Wielkiej Sali będzie niewielu uczniów. Miała rację. Przysiadła więc na końcu stołu Ślizgonów i nałożyła sobie owsianki z prażonymi jabłkami i cynamonem. Rozłożyła przed sobą książkę, mając nadzieję, że lektura pomoże jej zapanować nad myślami. Nic z tego. Czytanie w kółko tego samego zdania sprawiło, że dała sobie spokój.

Evangeline miała mętlik w głowie. Kiedy wczorajszego wieczora dowiedziała się, że Bill nie wrócił z Hogsmeade, to naprawdę zaczęła się o niego martwić. Potem jednak dobiegła ją informacja, że wraz z nim zaginęła Beatrice Doyle, co odrobinę ją zaskoczyło. Przez kilka godzin siedziała jak na szpilkach i błąkała się po korytarzach Hogwartu, mając głupią nadzieję, że jednak gdzieś go znajdzie. Do sypialni przegonił ją Gebin, grożąc szlabanem, choć jeszcze było przed ciszą nocną. Około dwudziestej drugiej jedna z jej współlokatorek wpadła do dormitorium z informacją, że się znaleźli i, jak głoszą plotki, zasiedzieli się gdzieś i stracili poczucie czasu. Później jednak ktoś zdementował te nowości, mówiąc, że Bill wrócił z rozwalonym nosem, a Bea z wybitym barkiem, więc prawdopodobnie ktoś ich zaatakował. Evangeline sama nie wiedziała, w co ma wierzyć, ale była na tyle inteligentna, aby domyśleć się, że prawda leży gdzieś pośrodku.

Jednak z jakiegoś powodu Bill był widziany w Hogsmeade z Beatrice i z tego na pewno będzie musiał się wytłumaczyć.

– Nie ma co, ale akcja. – Rozległ się damski głos po jej prawej stronie, a Evangeline nie musiała nawet obracać głowy, bo wiedziała, kto się do niej dosiadł.

Marina przeczesała dłonią niesforne włosy i nałożyła sobie kilka tostów, parówkę i jajecznicę na boczku. Ogromna porcja niemal nie mieściła się na jej talerzu.

– Od kiedy tak wcześnie wstajesz? – zapytała Evangeline, siląc się na naturalny ton.

– Specjalnie się poświęciłam, bo wiedziałam, że tu będziesz – odpowiedziała, nabierając stanowczo zbyt dużo jajecznicy na widelec. – Wczoraj wieczorem próbowałam cię znaleźć, ale Gebin na mnie nawrzeszczał, że mam spadać.

– Zabawne... mnie też dopadł i odesłał do pokoju wspólnego – burknęła panna Potter. – Straszny typ, mam nadzieję, że tradycji stanie się zadość i w przyszłym roku znów zatrudnią kogoś nowego na nauczyciela obrony przed czarną magią, bo nie mogę znieść jego osoby – dodała, wzdrygając się znacząco.

– Fakt, ale ponoć to on uważa się za bohatera, bo odnalazł Beatrice i Billa. Chociaż z drugiej strony słyszałam już tyle wersji, że sama nie wiem, w co wierzyć. Denis Boot twierdzi, że przylecieli na hipogryfie.

– Jasne... szkoda, że nie na pegazie – powiedziała Evangeline, wpychając sobie do buzi pełną łyżkę owsianki.

W jednej chwili poczuła, że ją mdli. A potem odwróciła się nieznacznie i zauważyła, że do Wielkiej Sali wkroczył nie kto inny, jak profesor Gebin. Idąc w stronę stołu nauczycielskiego, przystanął na chwilę za plecami dziewcząt.

– Cóż – rzekł przeciągle, a Evangeline naprawdę była pewna, że zaraz zwymiotuje. – Myślę, że w Hogwarcie powinny istnieć jakieś zasady. Skoro Tiara przydzieliła was do poszczególnych domów, to spędzajcie posiłki przy własnych stołach.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała, ale zauważyła, że Marina szykowała jakiś komentarz. Gebin jednak nie był nim zainteresowany, bo natychmiast odszedł.

– Pacan – burknęła tylko panna Blau. – Evie, dobrze się czujesz? Jesteś blada jak pergamin.

– Zemdliło mnie od patrzenia na mieszaninę na twoim talerzu – odburknęła nie do końca zgodnie z prawdą.

Zakończony || Szczypta przebiegłościWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu