Rozdział 44: Rozrachunek z przeszłością cz. 3

475 105 8
                                    

Przebudzenie się po kilkunastu godzinach snu było dla Mariny czymś wyjątkowo nieprzyjemnym. W pierwszej chwili pomyślała, że wydarzenia minionej nocy i poranka były tylko koszmarnym snem, ale później zdała sobie sprawę, że nawet sny nie mogą być tak okrutne jak to. Kiedy w końcu zwlekła się z łóżka, to przez kilkanaście długich minut wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze. Wcześniej raczej tego unikała, ale teraz coś się zmieniło. Przestała się bać Davida. Podświadomie wiedziała, że prawdopodobnie już nigdy nie zobaczy tego człowieka, wiedziała, że jej noga nie przekroczy progu domu i że nigdy nie będzie już zasypiać w strachu i stawiać pod drzwiami sypialni szklanych butelek, aby ostrzegały ją przed nieproszonym gościem. Był to koniec pewnego etapu, ale jednocześnie początek kolejnego, a dziewczyna nie do końca była pewna, czy lepszego.

Na razie musiała zmierzyć się ze wszystkimi konsekwencjami swoich czynów. Czekała ją rozmowa z Dumbleodre'em, której chyba obawiała się najmniej. Bardziej martwiło ją to, że będzie musiała spojrzeć w oczy Evangeline, która prawdopodobnie nie będzie chciała mieć z nią nic wspólnego. Była też opiekunka jaj domu, profesor Sprout, z którą miała spotkać się za kilka chwil, aby dowiedzieć się, jak będzie wyglądać kara za złamanie szkolnego regulaminu i nocną ucieczkę ze szkoły. No i Snape. Co prawda nauczyciel eliksirów nie prosił ją o spotkanie, ale Marina mimo wszystko chciała z nim porozmawiać.


W lochach zjawiła się zaraz po niezbyt przyjemnej rozmowie z profesor Sprout. Musiała z kamienną twarzą wysłuchać tyrady o narażaniu życia swojego i swojej koleżanki, a potem lamentu, jak to nauczycielce zielarstwa jest bardzo przykro i żałuje że nie wiedziała wcześniej o rodzinnych kłopotach swojej uczennicy, bo na pewno coś by zaradziła. Marina przytakiwała mechanicznie, chcąc zakończyć ten teatr jak najszybciej.

Przed gabinetem Snape'a stała dłuższą chwilę zanim odważyła się zapukać. Nauczyciel również zwlekał z zaproszeniem jej do środka, więc w pewnym momencie pomyślała, że go nie ma.

Drzwi uchyliła cicho i powoli, a do wnętrza weszła niepewnym krokiem.

– Dzień dobry, panie profesorze – rzekła cicho. – Mogę zająć panu chwilę?

Snape popatrzył na nią znacząco i odłożył na bok książkę, którą jeszcze przed sekundą studiował. Wyglądał dziwnie. Jego cera była bledsza niż zwykle, a podkrążone oczy świadczyły o tym, że nie zdążył jeszcze porządnie wypocząć po tym wszystkim.

– Wejdź, Blau – powiedział, wskazując jej krzesło, a potem spojrzał na zegarek. – Nie mam zbyt wiele czasu, bo za kilkanaście minut zjawi się tu ojciec Evangeline.

Marina przytaknęła, ale mimo wszystko wykonała jego polecenie. Usiadła na skrawku krzesła i westchnęła. Czuła, że brakuje jej słów, co było do niej zupełnie niepodobne.

– Rozmawiałaś z profesor Sprout? – zapytał Snape, widząc jej zakłopotanie.

– Tak... odjęła mi milion punktów i dała sto lat szlabanu – odpowiedziała, siląc się na beztroski ton. – Ale wiem, że zasłużyłam. To moja wina. Nie powinnam była prosić Evangeline o pomoc i narażać jej na to wszystko. Dlatego chciałam zapytać, czy mówił pan poważnie, że wyrzuca nas pan z konkursu?

– Tak – odpowiedział nauczyciel cierpko. – Dobrze wiesz, że powinienem to zrobić jeszcze przed pierwszym etapem, kiedy przyszłaś do mnie z rzekomo swoim pomysłem na eliksir.

– To było coś innego – szepnęła dziewczyna. – Mnie może pan wyrzucić. Obydwoje wiemy, że nigdy się do tego nie nadawałam, a dostałam się tylko dlatego, że byłam najlepsza z najgorszych. Nie przeczę, że zaczęło mi się to nawet podobać i nauczyłam się inaczej patrzeć na eliksiry, ale nigdy mi na tym aż tak nie zależało. Co innego Evangeline. Ona żyła tym od września. Nie może pan jej tego odebrać po tym wszystkim, co się stało.

Zakończony || Szczypta przebiegłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz