Rozdział 18: Czwartkowa katastrofa

875 132 71
                                    

Niemal w każdej szkole panuje przeświadczenie, że jeśli jakiś uczeń jest dobry z jakiegoś przedmiotu, to wówczas zajęcia te są dla niego swoistym relaksem. Choć bardzo by się chciało, nie można tego samego powiedzieć o lekcji eliksirów w Hogwarcie. Kiedy Severus Snape stał za biurkiem, nikt nie mógł czuć się bezpieczny. I nie miało znaczenia, czy były to normalne, obowiązkowe zajęcia, czy czwartkowe kółko dla uczestników Potyczki o Złoty Kociołek. W zasadzie ci drudzy mieli dużo gorzej, bo nauczyciel wielokrotnie wymagał od nich stanowczo zbyt wiele i nie szczędził gorzkich słów oraz drwiących uwag przy każdym niepowodzeniu.

W ten czwartek nie miało być inaczej. Szczególnie, że był to dzień, w którym każdy z uczniów miał zdać relację na temat swojej wstępnej wizji dotyczącej eliksiru odporności na ogień.

Albert Walker jak zwykle próbował udawać, że go nie ma i jak zwykle słabo mu to wychodziło. Pięć osób w pracowni eliksirów to stanowczo zbyt mało, aby mówić o jakimkolwiek tłumie, w który można się wtopić. Oczywiście chłopak był przygotowany. Do wczoraj wydawało mu się, że całkiem dobrze. Pewność siebie uleciała dopiero w momencie, kiedy zobaczył srogie spojrzenie Snape'a i jego napiętą twarz.

Profesor obserwował swoich uczniów, przenosząc wzrok na każdego z nich. Albert nie chciał się gapić, ale mimowolnie rzucił okiem na swoich towarzyszy niedoli. Tylko jedna osoba nie wyglądała, jakby zjadła coś nieświeżego na obiad. Marina Blau twarz miała spokojną i nieprzeniknioną jak zwykle, w kącikach jej ust błąkał się nawet cień uśmiechu. Tylko czasem ukradkiem zerkała na Evangeline, jakby chciała się przekonać, że z nią wszystko w porządku. Walker jednak doskonale wiedział, że nic nie jest w porządku. Choć jakby się nad tym wszystkim poważnie zastanowić, to chłopak nie wiedział, dlaczego wszyscy uczniowie przeżyli taki szok, gdy dowiedzieli się o chorobie Ślizgonki. Patrząc na nią, naprawdę nie trudno było się zorientować, że z jej skórą jest coś nie tak. Dziś jednak wyglądała naprawdę fatalnie, niewiele miała z dawnej, niezależnej i pewnej siebie osoby. Albert mógł nawet przysiąc, że jej oczy są zaczerwienione od płaczu, a policzki pokryte okropną wysypką po kontakcie ze łzami. Zrobiło mu się jej żal. A potem przypomniał sobie, jaki okropny był w stosunku do niej Gregory i poczuł gorzki wstyd palący w gardło.

Nie chcąc się dłużej gapić, przeniósł wzrok na Billa Weasleya. Oczywiście wszyscy huczeli o jego spektakularnej podwójnej randce z Evangeline i Mariną, z której, jak widać, nic nie wyszło. A Gryfon najwyraźniej nie potrafił się do końca z tym pogodzić. Jego wzrok uciekał, a Albert dokładnie wiedział, w którą stronę. Musiało go nieźle trafić i wbrew plotkom wcale nie urwał znajomości z racji choroby dziewczyny. Prawda musiała być inna...

W swoich rozmyślaniach Walker niemal zapomniał o Beatrice Doyle. Może dlatego, że dziewczyna zdawała się stawać coraz bardziej przezroczysta? Bea miała w sobie jakiś dziwny paradoks. Od początku roku na jej twarzy pojawiły się trzy kolczyki, często zamiast klasycznych, zapinanych na srebrną klamrę półbutów wkładała trampki (co nie do końca odpowiadało wszystkim nauczycielom), a w dodatku zaczęła się malować (co już w ogóle było nie do przyjęcia). Mogłoby się wydawać, że takie zmiany w wyglądzie sprawią, że dziewczyna stanie się jeszcze bardziej pewna siebie i buntownicza, a prawda była taka, że mocno przygasła. Jej skóra stała się dziwnie blada i cienka, policzki lekko się zapadły, a szata stała się coraz luźniejsza. Bea mocno chudła, tracąc przy tym swój animusz. I choć ona i Albert byli z tego samego domu, to jednak chłopak miał wrażenie, że nie znają się na tyle dobrze, aby pytać, czy aby na pewno wszystko z nią w porządku. Przecież to normalne, że każdy ma jakieś problemy...

– Walker, przestaniesz rozglądać się po sali, jakbyś widział ją pierwszy raz w życiu i zaczniesz w końcu uważać na to, co mówię? – wyrwał go z zamyślenia szorstki głos Severusa Snape'a. – No chyba, że nie interesuje cię dalszy udział w konkursie.

Zakończony || Szczypta przebiegłościWhere stories live. Discover now