1

7K 139 27
                                    

Przyjemny wiatr rozwiewał moje marchewkowe włosy. Słońce grzało tak że aż się roztapiałam. Nie no jeszcze chwila i będe kałużą. Zawszę muszę tyle na nich czekać?!! Czy choć raz w życiu mogą przyjść punktualnie na ten cholerny peron??! Co roku to samo, stoje godzinę na pełnym słońcu, może moja blada cera wreszcie się trochę opali?
Nie no wątpię, ostatnio jak się chciałam opalić byłam cała czerwona jak pomidor.
Rodzina i przyjaciele nazywali mnie ,,pomidorkiem,, przez to. Ugh!!

Coraz więcej uczniów zbierało się na peronie. Jak ja nie lubię tego tłoku i bicia się o dobre miejsce w pociągu. Czy nie można kulturalnie ustawić się w kolejce a nie przepychać się jakby sprzedawali ostatnie przecenione adidasy?!! Już nie raz przez to miałam pełno siniaków, w sumie mam je od byle czego. Najgorzej jest na wakacjach, gdy mam spodenki to widać piękne poobijane nogi.

Po chwili zobaczyłam znane mi dwie rude czupryny.
-nareszcie! Co tym razem się stało że Znowu się spóźniliście?? -podparli się plecami o ścianę obok mnie. Lekko podniosłam głowę żeby mieć lepsze pole widzenia. Niby jestem wysoka i mam te 172 centymetry ale oni to po prostu jakieś wieżowce.
-też cię kochamy Aveline- uśmiechnął się Fred. Po tych słowach zostałam ściśnięta w geście przytulasa przez te dwa wieżowce. Zawsze sprawiali że nie gniewałam się na nich długo. A takich przypadków kiedy się gniewałam było mnóstwo!

Po niedługiej chwili przyjechał pociąg, co oznacza totalny haos. Jakimś cudem dostałam się do pociągu w jednym kawałku. Tylko że zgubiłam Freda i Georga, mam nadzieję że mnie znajdą, a teraz szybko trzeba znaleźć wolne miejsce. Szłam dosyć długo, od kiedy tyle uczniów jest w Hogwarcie?? Wszystkie przedziały były wypełnione po brzegi. Na szczęście znalazłam jedno wolne. Wsiadłam do niego i odrazu opadłam na fotel. Jak ja się zmęczyłam....
Wejście tutaj jest większym wyzwaniem niż wspinanie się na Mont Everest. Albo po prostu mam słabą kondycję?

-dzień dobry słoneczko! - odpowiedzieli bliźniacy jednocześnie a ja że strachu pod skoczyłam na siedzeniu. Kiedy oni? Jak?!
-jeszcze raz tak mi zrobicie a dostanę zawału! -krzyknełam z złością a oni się na to zaśmiali.
-o nie, nie pozwolimy na to! Musisz skończyć tą szkołę z nami!!! -za chwilę o głuche przez ich wrzaski.
-czemu nie trafiłam do Hufflepuffu?? Czemu Gryffindor??? Czemu wyyy?! - położyłam głowe w dłonie i zaczęłam się głośno śmiać.

Cała podróż minęła nam w wspaniałym nastroju. Śmialiśmy się, wygłupialiśmy i obmyślaliśmy plany na tegoroczne kawały. Cel jak co roku Slytherin i Flich. Czasem nawet było trochę mi ich szkoda, żeby przez tydzień mieć różowe włosy i szaty?! Hahaha dobrze że mi żadnych dowcipów nie robią. Chociaż raz było że dodali mi do soku jakąś miksturę, która zmieniła mój głos na męski. Cały dzień nie odzywałam się do nikogo! Każdy myślał że straciłam głos lub że się obraziłam. A gdy nie odpowiedziałam na pytanie Snape'a to dostałam karę i myłam przez tydzień kociołki. Bez magi!!

Gdy dotarliśmy do Hogwartu poczekaliśmy aż każdy wyjdzie żeby znów się nie przepychać. Od razu skierowaliśmy się do wielkiej sali i usiadliśmy przy stole Gryffindoru. Mój dobry nastrój trwał dotąd aż nie przyszła Angelina. Czy ona zawsze musi mnie wkurzać?! Od pierwszego roku nie przepadła mi do gustu, zawsze musiała chwalić się czego on nie ma. Przy każdym chłopaku zachowywała się jak najbardziej przychylnie do niego, z wszystkiego się śmiała nawet wtedy kiedy coś w ogóle nie było śmieszne. Ten sztuczny śmiech nadal śni mi się w koszmarach. Brrrrah

-cześć Gorgie, cześć Fredziu! - no i się zaczyna. Usiadła koło mnie na przeciwko chłopaków. Specjalnie tak usiadła żebym się odsuneła. Nic z tego!
-jak wam minęły wakacje, u mnie bombowo dostałam od rodziców mojego wymarzonego zwierzaczka! -czy ona może się zamknąć??? Proszę!
Jak na moje zawołanie przyszedł Dumbledore i wszystkich uciszył.
Na początku jak zawsze było przydzielanie pierwszaków do domów a potem dyrektor zaczął swoją przemowę.

-w tym roku zaszły pewne zmiany. Mamy nowego nauczyciela obrony przed czarną magią. Chciałabym wam przedstawić Remusa Lupina! - każdy zaczął bić brawo, uff dobrze że to nie Snape. Od stołu nauczycielskiego wstał nowy nauczyciel i lekko się ukłonił. Brązowe włosy układały się w nieładzie na jego głowie. Koszula i płaszcz idealnie podkreślały jego umięśnioną figurę. Jego blizna na policzku dodaję mu tajemniczości, ciekawe skąd ją ma. Nie jest jakoś bardzo przystojny ale oczy to ma hipnotyzujące. Niebiesko zielone...
Nagle nasze spojrzenia się spotkały a ja poczułam coś dziwnego, jakby przeszła przez moje ciało fala ciepła? Z zdziwieniem odwróciłam wzrok i zaczęłam oglądać moje palce.

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now