21

1.7K 51 8
                                    

Na całe szczęście zdążyliśmy na czas. Chociaż byłam lekko zdyszana to starałam się jak najlepiej zaprezentować mój esej o niuchaczach. Hagrid nawet jednego pokazał, skubany chciał ukraść mi mój złoty naszyjnik. Na szczęście w porę się zorientowałam i zabrałam od niego moją własność. Hagridowi chyba się spodobało moje przedstawienie bo dostałam wybitny! Wybitny! Rozumiecie?!
Tak się cieszyłam że prawie bym przytuliła Angeline.
Na szczęście tego nie zrobiłam, brrr.
Ciarki mnie przechodzą jak tylko o tym pomyślę.

Dziś pierwszy dzień szlabanu, czy się boję? Po trochu tak...
Nigdy nie wiadomo jaki będzie miał humor, na prawdę nie potrafię zrozumieć tego człowieka.
Oby był dziś miły, chociaż taki agresywny ma swoje zalety. Nie, nie stop!
Moje myśli pędzą za daleko, ale gdyby tak wziął mnie w swoje ramiona i znowu pocałował, namiętnie i gorąco....
Ja powinnam się leczyć!
Jeszcze raz powtórzę, to mój nauczyciel!
Ale gdyby tak.....

Z moich ciekawych rozmyślań wyrwali mnie bliźniacy.
-achhh jak cudownie zapowiada się reszta dnia! -powiedział Fred z sarkazmem.
-tak nie wyobrażam sobie nic lepszego do roboty. Jest po prostu cudownie, szkoda  że ten szlaban trwa tylko dwa tygodnie. Nawet nie zdążę się nim nacieszyć! -zawturował mu George.
-tak, tak świetnie jest. Teraz Panowie wybaczą ale muszę was opuścić żeby spędzić cudowne cztery godziny na segregacji książek. -ukłoniłam się teatralne i weszłam do sali obrony przed czarną magią.

-dzień dobry? -powiedziałam niepewnie i weszłam do pustej sali.
-O już jesteś! -krzyknął gdzieś z oddali Lupin, tak jakby był w innym pomieszczeniu? Czy on tu ma swój pokój?! Czekaj ja w jego pokoju już byłam! Ale jestem głupia, nawet nie skapnęłam się że tu mieszka.
-wejdź do mojego gabinetu i zacznij segregować książki alfabetycznie!

Dobra zapowiada się dobrze, jak na razie nie ma go więc mogę w spokoju pracować.
Weszłam do jego gabinetu, pierwsze co zobaczyłam to sterty książek.
Jakim cudem ma ich aż tyle?!
Przecież ja tego nigdy nie ułożę....

Położyłam swoją torbę na krześle, moje spojrzenie mimowolnie powędrowało na biurko. Masa papierów, tabliczki czekolady, pióro i eliksir?
Wzięłam buteleczkę do ręki i przyjrzałam się jej dokładnie.
Kojarzę go....
Czy to nie jest wywar tojadowy?
Ale po co był by mu potrzebny??
Przecież ten eliksir łagodzi objawy likantropii...
Nie to nie możliwe...
Czy Remus Lupin to wilkołak??
To nie może być prawda....

Chyba że...
Jakby połączyć wszystkie fakty...
Te blizny...
To jak się agresywnie zachowuję w okresie pełni...
Fakt że wiedział gdy byłam w zakazanym lesie...
On był tym wilkołakiem..?
Teraz rozumiem, przecież dziś ma być pełnia...
O matko jedyna..

Wszystko wskazuje na to że mój nauczyciel to wilkołak!
A może to tylko moje urojenia?
Może przechowuje ten eliksir dla kogoś innego?

Przez to wszystko zakręciło mi się w głowie i musiałam usiąść. Przetarłam dłońmi twarz i zaczęłam się uspokajać.
Muszę sobie z tym jakoś poradzić.
To że jest wilkołakiem nic nie zmienia...
Nadal jest tą samą osobą którą poznałam na początku....

Teacher's pet- Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz