2

3.1K 113 13
                                    

-no to jak? Czas na pierwszy dowcip! - zaśmiał się Fred wychodząc z Wielkiej sali.
-trzeba rozpocząć ten rok z przytupem, w końcu jesteśmy już na 6 roku więc nie ma co zwlekać.- zawturował George pocierając ręce.
-kto ostatni do kryjówki odwala brudną robotę! - krzyknęłam z śmiechem i szybko pobiegłam do naszej,, bazy,,.
Było to pomieszczenie znajdujące się za jednym z pomników. Znaleźliśmy je dzięki mapie którą zwineliśmy z składzika woźnego. Gdy byłam już prawie na mecie bliźniacy mnie wyprzedzili. Ale jak to?!! Od kiedy tak szybko biegną? To jakieś gepardy normalnie.
-pierwsi- staneli przy pomniku i szeroko się uśmiechnęli. Czyli brudna robota dla mnie, lepiej być nie może.

Rozejrzeliśmy się czy nie ma nikogo na korytarzu i szybko weszliśmy do naszej kryjówki. Pomieszczenie jest całkiem spore, w końcu trzymamy tu wszystkie nasze rzeczy do dowcipów. Podłoga jest brązowa a ściany brudno beżowe. Powiedziałabym że jest tu całkiem przytulnie oprócz tego dziwnego obrazu na ścianie. Ni to krowa ni to koń.
-jakieś pomysły? -zaczęłam i usiadłam na stole pod ścianą.
-łajno bomby? -powiedział George.
-nie to musi być coś większego, żeby przez cały rok zapamiętali. -odpowiedział Fred z zamyślonym wyrazem twarzy.

-wiem! -krzyknełam przez co uwaga chłopaków zwróciła się na moją osobę- jutro cała wielka sala będzie w barwach Gryffindoru!!
-miny Slytherin Slytherinu będą bezcenne! Cała wielka sala będzie złoto bordowa, nie będzie miejsca gdzie będzie inny kolor!! - wykrzyknął Fred, i zaczął tańczyć po pokoju. Wstałam z stołu i razem z Georgem przyłączyliśmy się do tańca szczęścia.
-zrobimy to dzisiaj w nocy, musimy czymś załatwić Flicha żeby nie zepsuł nam planu. Mamy jeszcze eliksir słodkiego snu?
-powinniśmy mieć- zaczęłam szukać w jednej z skrzynek.- mam! - podniosłam rękę do góry i pokazałam im eliksir.
-bomba, przygotowania do akcji  ,,Gryffindor,, uważam za otwarte!

Po paru godzinach przygotowań byliśmy gotowi rozpocząć akcję. Jest już 22 czyli cisza nocna więc nikt nam nie przeszkodzi. Jako że ja przegrałam wyścig muszę podrzucić Flichowi babeczki nasączone eliksirem snu.
-my idziemy już do wielkiej sali a ty idź z babeczkami, tylko szybko wracaj mamy tu dużo roboty. -powiedział George, ja tylko skinełam głową i skierowałam się do składzika woźnego. Jak najciszej się da położyłam babeczki przed jego drzwiami, schowałam się za zakrętem i czekałam na rezultat. Po chwili Flich wyszedł z składzika by rozpocząć swój codzienny nocny patrol.
-babeczki? - wziął pudełko do ręki i odkleił kartkę znajdująca się na opakowaniu. -za bycie dobrym woźnym Albus Dumbledore- cicho przeczytał, uśmiechnął się zwycięsko i rozpakował opakowanie. Powoli wziął jedną babeczkę do buzi- fuu czy on nie umie jeść?! Całą twarz miał w bitej śmietanie. Czy to możliwe? Przecież dzieci lepiej umieją jeść!

Gdy zjadł już całą, potarł dłońmi oczy i ziewnął. Podparł się o ścianę, powoli osunął się na ziemię i usnął. Chciałam podejść bliżej by upewnić się że zasnął ale przez jego głośne chrapanie wiedziałam że nie kontaktuje. Dobra pierwsza część z głowy, teraz ta łatwiejsza. Skierowałam się szybko do wielkiej sali, już miałam mijać swój ostatni zakręt lecz wpadłam na kogoś.
-bardzo przepraszam- powiedziałam i odsuneła się szybko.

Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam że wpadłam na tego nowego nauczyciela. Cholera! Pierwsze spotkanie i taki przypał? Oby się na mnie nie uwziął...
Z daleka nie wydawał się być wysoki ale teraz z bliska mogę stwierdzić że jest odrobinę wyższy od bliźniaków.
-nie ma przypadkiem ciszy nocnej? - jego głos był niski i w dodatku melodyjny.
-jeszcze raz przepraszam, ja zasiedziałam się w bibliotece ale już szybko zmierzam do dominatorium.- od kiedy się jąkam?!! Nie pamiętam żebym tak kiedykolwiek robiła.
-jak się nazywasz? -zapytał spokojnie, no to po mnie. Teraz powie dyrektorowi a ja znowu będę musiała odrabiać szlaban. Tylko nie kociołki!!
-Aveline Switch proszę pana- odpowiedziałam niepewnie, nauczyciel zeskanował mnie wzrokiem. Podniósł prawy kącik ust do góry a jego oczy za błyszczały.

-mam nadzieję że trawisz do swojego pokoju?
-oczywiście, dowidzenia.- przeszłam obok niego i poczułam nieziemski zapach wody kolońskiej. Była połączeniem słodyczy i ostrości.
Po upewnieniu się że nauczyciel nie idzie za mną, weszłam do wielkiej sali.
-no nareszcie! Gdzie ty się tyle podziewałaś?!- powiedzieli obaj w tym samym czasie. Podrapałam się reką po głowie.
-lekkie komplikacje- zaśmiałam się nerwowo a bliźniacy tylko dziwnie na mnie popatrzyli. -już, już zabierajmy się do roboty bo do jutra tego nie skończymy.

Teacher's pet- Remus LupinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz