35

1.2K 51 27
                                    

Badania zajęły godzinę. Jak ja nie lubię jak to tak się dłuży....
Czy to nie może być pięć minut i już z głowy? Mehhh..

-no dobra wszystko jest w porządku. -zaklęciem przywolała wózek inwalidzki. Wydawało mi się zawsze że są one znacznie większe. To wygląda jak zwykle krzesło tylko że z kołkami.

Zaklęciem uniosła mnie i posadziła na wózku.
-szybko się przyzwyczaiisz to tylko tak wygląda a tak naprawdę jest bardzo łatwy w użyciu.

Poprawiłam się na nim i od razu mogę stwierdzić że jest całkiem wygodne. W sumie kolor też ładny i całościowe wykonanie. Przesunełam palcami po kółkach i spróbowałam pojechać trochę do przodu.

Wózek tylko nieznacznie się poruszył. Jakim cudem to jest takie ciężkie do kręcenia?! No nie tak nie może być...
Już mnie ręce bolą...

-gotowa? -zapytała pielęgniarka z promiennym uśmiechem a ja tylko kiwnęłam głową na tak. No to co raz kozie śmierć. Mam nadzieję że będzie dobrze.

Madame Pomfrey wyciągnęła dziwne przyrzadzenie, czy to nie przypadkiem jest wazon na kwiatki? Żeby Dumbledore nie miał nic innego do użycia jako teleportowania. Już by mógł nawet zegarek wziąć.

W pare sekund przetransportowałyśmy się w miejsce docelowe. Moje pierwsze wrażenie było jak ,,wow!,,. Wszystko jest urządzone bardzo elegancko w ciemnych barwach. Jest tu taki klimat bogatej rodziny z mroczną historią.

Nim nacieszyłam się tym widokiem przyszedł do nas jakiś mężczyzna. Dłuższe kręcone włosy koloru mocnego brązu, czerwony szlafrok i masa tatuażów.

Czy to nie przypadkiem Syriusz Black?!!
Jak to możliwe?!
Przecież był w Azkabanie!
A stamtąd nie da się uciec....
Musi być bardzo sprytny i silny magicznie że tego dokonał.

-witam piękne panie. -ukłonił się szarmancko, złapał mnie za dłoń i ucałował jej wierzch. Tak samo przywitał się z Pomfrey i stanął na przeciwko nas.

-mam nadzieję że Aveline będzie miała tu dobre warunki do regeneracji. -powiedziała pielęgniarka i popatrzyła na Blacka z przestrogą.
-tu będzie miała najlepsze warunki niż gdziekolwiek indziej. -uśmiechał się szeroko i  objął ramieniem Pomfrey.

-oby tak było. -z lekkim oburzeniem ściągnęła jego rękę z siebie i kucneła przy mnie.
-wszystko będzie dobrze, skarbie. Trzymaj się. - lekko mnie przytuliła i przeteleportowała się z powrotem do Hogwartu.

-przedstawiać to chyba się nie muszę. -zaśmiał się a ja zrobiłam to samo.
-no to tak może zacznę od początku, w tym domu mieszkają w sumie to jeszcze dwie osoby, Luniek i Kingsley. Nie powinni sprawiać problemu bo z reguły są dobrze wychowani.
To może o prowadzę cię po domu?
-prowadź. -lekko się zaśmiałam i poczułam że Syriusz zaczął pchać mój wózek

-więc tak, na parterze znajduje się kuchnia, slalon plus jadalnia,sypialnia Kingsleya oraz gabinet gdzie omawiamy najważniejsze sprawy zakonu. No i tu zaczynają się schody, dosłownie.
Ale o to się nie martw twój wózek jest łatwo zaczarowac więc pokonanie schodów to nie wyzwanie.

-trzeba tylko wypowiedzieć pare słów ,,pefacicus catrin,,.  -po wypowiedzianych słowach momentalnie poczułam że unoszę się nad ziemią.
Na pierwszym piętrze byłam w pare sekund. Wow nie spodziewałam się że można tak ułatwić se życie.

-no to tu właśnie znajduje się twój pokój, mój też i lunatyka, jest też przestronna biblioteczka. A na trzecim to są tylko pokoje gościnne. Dodam też że na każdym piętrze jest jedna łazienka.

Weszliśmy do mojego pokoju. Pierwsze na co zwróciłam uwagę było ogromne łóżko. Musi być wygodnee....
Ściany są jasne w przeciwieństwie do reszty domu. Ogólnie już mi się tu podoba.

-dziękuję. -powiedziałam z lekko załzawionymi oczami.
-to przyjemność gościć tu ciebie, muszę coś załatwić ale jak będziesz potrzebowała pomocy to wołaj. -uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia.

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now