koniec

1.6K 51 21
                                    

-to była straszna wojna i dużo osób straciło w niej życie. -odparł smutno a mi zaczęło się robić coraz słabiej.
-nie... -ledwo słyszalnie wypowiedziałam i złapałam się mocno za głowę.

Serce biło mi jak oszalałe, chciało mi się krzyczeć na cały głos. Czemu to wszystko musiało się tak skończyć? Moje życie to jedno wielkie rozczarowanie...

-gdzie on jest.. ? - zapytałam błagalnie chcąc móc pożegnać się z nim ostatni raz.
-niestety  jego ciała jeszcze nie znalezio. -momentalnie popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem.

Czy jest szansa... Że on żyje..?
Wszystko momentalnie w mojej głowie zaczęło wariować..
Jest maleńka szansa...

Bez słowa odeszłam od Syriusza i skierowałam się w tą część szkoły gdzie była wieża astronomiczna.
Wszędzie były kamienie i gruzy przez co moje chodzenie tym bardziej było utrudnione.

Gdize on może być..? I jak mam go szukać? Wzięłam różdżkę do ręki i wypowiedziałam zaklęcie szukające.
Mała iskra zaczęła szybować w powietrzu po czym poleciała w dół i rozpłynęła się na Ziemi.

Zdziwona patrzyłam w miejsce znikającej iskry. Ale jak?
Coś musiało się zepsuć...
To nie możliwe przecież na dole całe lochy są zniszczone i nie ma tam wstępu żadnego..

Podeszłam bliżej tego miejsca i delikatnie dotknęłam je ręką. Nagle poczułam że dotykam coś, wyciągnęłam to szybko i przetarłam z pyłu.

Przecież to książka do transmutacji, ale co ona tu robi? Nagle wyszła z niej iskra i zaczęła lecieć w stronę sali do transmutacji. Raczej do pozostałości po sali.

Drzwi leżały na ziemi a wszystko w niej było rozwalone. Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i zobaczyłam coś okropnego.

Ciało Remusa leżało bezwładnie pod grubą warstwą pyłu przygniecione gruzami.
-nie.. -wyszeptałam i cała zalana łzami podeszłam do niego.

-Remus... -ogarnęłam za pomocą magi wszystko z ciała i przetarłam jego brudną twarz.
-proszę żyj... Otwórz oczy.. -klenczałam nad nim i szlochając przytuliłam się do niego.

-nie rób mi tego... Potrzebuje cię.. -niespodziewanie poczułam że poruszył swoim palcem. Od razu spojrzałam na jego twarz. Oczy miał lekko otwarte ale bardzo mu drżały.

W mgnieniu oka wysłałam wiązkę światła do Madame Pomfrey.
-Remus.. -złapałam jego twarz  trzęsoncymi dłońmi. -kocham cie...

On lekko otworzył buzie i powiedział.
-przepraszam.. -wyszeptał z trudem i zamknął oczy.
-nie.. Nie Remus.. -zaczęłam lekko go dotykać żeby się wybudził.

W tym momencie w pomieszczeniu pojawiła się pielęgniarka.
Bez zbędnego słowa zabrała się do działania. Zaklęciem zabrała jego ciało do specjalnego oddziału w szkole.

.......
Minęło już pół godziny a ja siedzę pod drzwiami czekając na jakiekolwiek wieści. Nie nie wytrzymam....
Skuliłam się na ziemi i zaczęłam lekko się trząść.

Remus to trudny człowiek, bawił się moimi uczuciami i zranił mnie. Ale były też lepsze chwilę. To że jest wilkołakiem wcale nie pomaga ale wyjdzie z tego tylko musi zacząć się leczyć.

Co tak naprawdę mnie ciągnie do niego?
Może po prostu mam daddy issues?
Może potrzebowałam stabilności i opiekuńczości od drugiej osoby.
Dlatego żaden chłopak w moim wieku mi się nie podobał. Lupin to dorosły mężczyzna który jest w wieku mojego nieżyjącego ojca.

Nagle drzwi od sali się otworzyły.
-możesz już wejść, jego stan jest w normie wyjdzie z tego. -pielęgniarka uśmiechneła się. Wstałam na równe nogi i otarłam łzy.
Jedno jest pewne, mimo wszystko wchodzę w to i nie poddam się łatwo.

Bo miłość nie wybiera...

-------------------------------------------------------------

Dziękuję wszystkim za przeczytanie tego i za całą waszą aktywność!

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now