11

2.1K 58 31
                                    

Próbowałam zebrać jakiekolwiek siły lecz nic z tego. Osunełam się po ścianię, ostatkami mocy wypuściłam potajemnie mojego patronusa. Niebieski feniks prawie niezauważalnie pognał przez korytarz.
-masz to i nikomu nie mów o tym. -powiedział ostrym tonem Derek, po chwili zostałam sam na sam z nim.
-teraz już mi nie uciekniesz. -brutalnie złapał mnie za ramiona i zaprowadził do jakiegoś pomieszczenia. To się nie może skończyć dobrze....

Rzucił mną na łóżko i zaczął ściągać koszulkę. Chciałabym zrobić cokolwiek ale jestem sparaliżowana. Czuje i widzę wszystko a nie mogę nawet kiwnąć palcem. Cokolwiek Alice wrzuciła mi do napoju na pewno nie jest ani z hogwartu ani z hosmage. Pozostało mi czekać na cud...
Momentalnie Derek znalazł się tuż nade mną i zaczął zachłannie mnie całować. Brutalnie wepchnął język w moją buzię i zaczął penetrować jej wnętrze. Zrobiło mi się strasznie niedobrze, jego ślina była na całej mojej twarzy.

Pocałunkami zszedł do dekoltu mojej sukienki. Opuścił jej ramionczka i zajął się moim stanikiem. Odpiął go i wyrzucił w kąt. Tym samym moje piersi były odkryte. Zaczął je macać, lizać, podgryzać i całować. Moja skóra zrobiła się cała czerwona a sutki były w krwi. Wszystko robił brutalnie jakbym była zwykłą zabawką.

Po chwili przeszedł do moich nóg. Rozłożył moje uda i zaczął całować je z wszystkich stron. Idąc to coraz bliżej do mojej intymnej strefy. Momentalnie rozerwał moje majtki na strzępy. Bezgłośnie zaczęłam szlochać. Obrócił mnie na brzuch i ułożył mnie tak żebym miała podniesiony tyłek. Usłyszałam jeszcze szybkie odpinanie spodni i wszedł we mnie. Głęboko i brutalnie....

Niespodziewanie drzwi pokoju się otworzyły. Usłyszałam jak ktoś rzuca zaklęcie na Dereka. Czy to Remus?! Jak? Czemu mój patronus wybrał akurat jego??
-Aveline? -spytał drżącym głosem kucając przy łożku. Gdy spojrzał mi w oczy od razu zrozumiał że jestem pod wpływem eliksiru. -spokojnie już jesteś bezpieczna. Owinął mnie w pościel i wział na ręce.
-n.. Ni.. Niee..mów... O... Ttt.. Tym ni.. Nikomu... Pro... Pros... Proszę- ledwo co powiedziałam, Lupin spojrzał na mnie z troską i kiwnął twierdząco głową.

Zaniósł mnie do swojego pokoju i delikatnie położył na łóżku. Ja nadal pół przytomna nie mogłam się ruszyć.
-gdzieś powinien być eliksir wzmacniający- powiedział grzebiąc w szafkach. Gdy znalazł buteleczkę, podniósł lekko moje ciało do pozycji siedzącej. Powoli przystąpił naczynie do moich ust i rozszerzył moje wargi. Chociaż Lupin mi pomógł to ledwo co połknęłam miksturę. Nawet tego nie miałam siły zrobić.

Po jakiejś minucie oprzytomniałam na tyle by móc czymkolwiek poruszyć. Moje ruchy nadal były blokowane.
-Aveline powinnaś pójść do skrzydła szpitalnego. -powiedział łagodnie Remus i poprawił mi poduszkę.
-nie mogę... Nie chcę żeby ktoś się o tym dowiedział a na pewno nie moi przyjaciele... -słabo odpowiedziałam, łzy zaczęły napływać do moich oczu.
-muszę to powiedzieć Dumbledorowi, żeby ta sytuacja już nigdy się nie powtórzyła...
-ale tylko dyrektorowi...
-obiecuję- przyłożył rękę do piersi i się uśmiechnął. -a teraz musisz odpocząć- przykrył mnie kocem aż po szyję- dobranoc....

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now