43

1.1K 48 7
                                    

Przez cały dzień byłam tak szczęśliwa że cieszyłam się z każdej błahostki.
To że mamy piękną pogodę czy o nowy obrus na stole. Uśmiechałam się jak głupi do sera.

Na razie nie jestem w stanie chodzić ale jak będę regularnie ćwiczyć to szybko się nauczę. Wszystko zaczyna nabierać koloru, choć jest jedną sprawa która mnie męczy.

Voldemort i ta cholerna wojna..
Chcę walczyć z zakonem feniksa tylko nie wiem jak to mam im powiedzieć.
Pewnie uważają mnie za słabą ale na bitwie liczy się każda jedna osoba.

Stanę na nogi i będę tak jak inni. Umiem rzucać czary i to bardzo dobrze. Uczyłam się za trzech jeśli chodzi o zaklęcia.
Na obronie przed czarną magią też mi dobrze wychodziło, no oprócz tego roku.

Wjechałam do salonu gdzie byli wszyscy domownicy którzy zawzięcie o czymś dyskutowali.
-ten plan musi się udać, śmierciożercy będą zdezorientowani a my dopadniemy ich w najmniej spodziewanym momencie. -zaczął gadać Syriusz wymachując rękami.

-a ja? -spytałam się niepewnie przez co skupiłam na siebie całą uwagę. -co ja mam robić? Chce walczyć z wami.
-Aveline... -zaczął powoli Black. -sama dobrze wiesz w jakim stanie się znajdujesz. Nie możemy cię tam puścić na pewną śmierć.

-mam siedzieć bezczynnie w domu i czekać na jakiekolwiek wieści? Mam patrzeć  na to jak wszyscy poświęcają swoje życie za nas, za wolność i życie bez strachu? Nie ma opcji że tak to zostawię!

-ty nadal chodzić nie umiesz. -odparł Kingsley.
-to co nauczę się, albo będę na wózku. Naprawdę dam radę... -mówiłam coraz ciszej żeby ich jakoś przebłagać. -proszę ja naprawdę mogę tam walczyć, każda jedna osoba się przydaje.

-Aveline zrozum że.. -zaczął powoli Remus lecz natychmiast przerwał mu Syriusz.
-dobra niech ci będzie, pójdziesz z nami. -zszokowany Lupin i Kingsley patrzyli na Blacka.

-nie taka była umowa Black. -wstał nerwowo Remus.
-spokojnie da radę. -mrugnął do niego oczkiem a on uniósł jedną brew do góry i usiadł z powrotem na kanapie.

-ile jest jeszcze czasu? -spytałam zaciekawiona.
-to już jutro- rzekł smutno Kingsley a mnie zamurowało. Jutro? Przecież ja dopiero co znowu mogę czuć moje nogi. Muszę zacząć się przygotowywać.

-ja już pójdę do mojego pokoju. -szybko wyjechałam z pomieszczenia i zwróciłam się w stronę sypialni. Dobra rozpoczynam trening.

Wstałam z wózka i przeniosłam się na łóżko. Trzymając się kurczowo ramy próbowałam wstać. Bardzo powoli zaczęłam się podnosić aż stanęłam na równe nogi.

Dobra teraz cięższa rzecz, delikatnie przesunęłam nogę a potem drugą. Wolno oderwałam ręce od łóżka, znowu podniosłam nogę lecz tym razem spadłam głucho na materac.

Super po prostu wspaniale. Jak ja chce walczyć...
Niespodziewane do pokoju wszedł Lupin z jakąś fiolką w ręku.
-przyniosłem eliksir na wzmocnienie, przyda się do ćwiczeń. -uśmiechnął się słabo i usiadł koło mnie na łóżku.

Bez zastanowienia wypiłam całą zawartość butelki.
Remus pogłaskał mnie po włosach i pocałował mnie w czoło.
-kocham cię. -powiedział prawie szeptem.

Co on powiedział..? Popatrzyłam zdziwiona na niego lecz przed moimi oczami zaczęły pojawiać się mroczki. Zrobiło mi się słabo i wszystko zaczęło wirować. Nagle popadłam w ciemność słysząc tylko te dwa słowa...

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now