33

1.2K 46 15
                                    

Minęły już dwa tygodnie odkąd się wybudziłam. Kompletnie się nudziłam.
Codziennie eliksiry, badania i opowiadania bliźniaków.

Chce wrócić do normalnego życia wreszcie. Gdzie moja frajda?!
Jak bardzo bym chciała poczuć czym jest życie jak dawniej. Chciałabym powrócić do mojej rutyny szkolnej....

Czemu ja?? Przecież nic takiego nie zrobiłam... Nawet nie jestem tak silna żeby być zagrożeniem dla innych.

Do pokoju niespodziewanie wszedł, Dumbledore?
A on po co tu?!
Przeczuwam że to nic dobrego...

-jak się pani miewa panienko Aveline? -zapytał starzec i usiadł na jednym z krzeseł.
-czuję że z dnia na dzień jest coraz lepiej. Moje siły powracają ale bardzo powoli.

-to dobrze, to dobrze. -rozglądnął się po pokoju badawczym wzrokiem i skrzyżował ręce na swoich kolanach.
-pewnie wiesz że nie przyszedłem tu specjalnie pytać się jak się czujesz.

Ja tylko przytaknełam lekko głową a on głośno westchnął. Wiedziałam że nie będzie dobrze...

-z powodu tego całego zajścia nie jesteś już bezpieczna. Jeśli zwolennicy Voldemorta dowiedzą się że żyjesz to będą chcieli znów pozbyć się ciebie. Nie wiem z jakich powodów chcą ciebie zabić ale na pewno musisz być dla nich ważna.

Słuchałam wszystko uważnie i lekko poprawiłam się na łóżku.
-musisz się ukrywać a co za tym idzie nie możesz już więcej uczyć się w Hogwarcie.

To jedno zdanie sprawiło że cała osłupiałam. Ale jak to?!
To gdzie indziej mam być?!
Nie mogę narażać jeszcze mojej rodziny na niebezpieczeństwo.
-postanowiłem że od teraz będziesz przebywać w bazie Zakonu Feniksa.

Zakon Feniksa, gdzieś już to słyszałam...
A no tak przecież rodzice należeli do niego..
-należą do niego tylko zaufani ludzie więc nie masz się co martwić. Codziennie będziesz miała rehabilitację a pomagać ci będą w takich codziennych czynnościach domownicy.

Nie przecież miałam być z bliźniakami...
Jak ja mam się odnaleźć z obcymi mi osobami w jednym domu..?
Nie tak to miało być..

-wyjeżdżasz jutro wieczorem.- spojrzał na zegarek i pokiwał głową. -życzę powrotu do zdrowia. -schylił głowę i wyszedł z pokoju.

Zanim zrobiłam cokolwiek do pomieszczenia weszli bliźniacy z moimi bagażami. Położyli je obok mojego łóżka i smutno na mnie popatrzyli.
-mieliśmy być razem przecież. -westchnełam bez entuzjazmu.

-będziemy cię odwiedzać tak często jak to będzie możliwe. Nikt nas nie rozdzieli. -odparł Fred a George kiwnął głową na znak zgody.
-no dobra ale to nie znaczy że macie opuszczać się w nauce! -zagroziłam im palcem i się głośno zaśmiałam.

-pff my i uciekanie z lekcji, niee. To nie w naszym stylu haha- odpowiedział George i sięgnął do  swojej kieszeni. -a żebym nie zapomniał, znaleźliśmy list na twoim łóżku. -wyciągnął do mnie rękę z papierem.

Kto mógł by to napisać dziwne..
Obejrzałam go dokładnie z wierzchu ale nie zobaczyłam żadnej wskazówki. Wzięłam do dłoni końcówkę wstążki i rozwiązałam zwinek papieru.
Od razu rozpoznałam pismo Remusa i szybko znowu zwinełam list.

-a to tylko moja kuzynka. -powiedziałam szybko a chłopacy pokiwali tylko głowami.
-przez to że jutro już jedziesz to dziś zrobimy sobie noc gier!- wykrzykneli równocześnie i wyciągneli przeróżne gry. Kocham ich hahah....

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now