27

1.5K 66 20
                                    

Lupin cały czas trząsł się trzymając się za głowę. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Co mam zrobić!?
Myśl Aveline myśl! Hmmm...
Eliksir na uspokojenie na pewno tu pomoże.

Wybiegłam jak najszybciej się da z łazienki i skierowałam się do szafki sprawdzić czy są jakieś mikstury.
Eliksir słodkiego snu, wywar tojadowy, o jest! Wyciągnęłam z szufladki eliksir na uspokojenie, schowałam go do kieszeni i spowrotem pobiegłam do Lupina.

Usiadłam obok niego i chwyciłam jego dłoń by jakkolwiek go uspokoić.
-nie, nie bliżaj się do mnie jestem potworem... Jestem potworem..
-Remus... -zaczęłam niepewnie i spojrzałam mu prosto w oczy.

-nie jesteś potworem..
-nawet nie wiesz kim tak naprawdę jestem- przerwał mi moją wypowiedź i spuścił swoją głowę.
-wiem kim jesteś.. -momentalnie podniósł swój zdziwiony wzrok na mnie.

-wiem że jesteś wilkołakiem. -otworzył lekko buzie a ja złapałam mocniej jego dłoń. -ale to nic nie zmienia, jesteś taki jak każdy. Wszyscy mają w sobie coś innego i każdy się różni. Dlatego świat jest wyjątkowy.

-ja jestem dziką bestia, która jest niebezpieczna. Jestem tylko zagrożeniem dla innych.
-powiedz mi, czy przydarzyło ci się kiedykolwiek że podczas pełni kogoś zraniłeś?
-nie ale...

-nie ma żadnego ale, jesteś tym samym Remusem Lupinem jakiego poznałam na początku roku szkolnego i zawsze będe cię takiego postrzegać.
-nie przeszkadza ci to że jestem wilkołakiem?

-gdy się tego dowiedziałam to nic się nie zmieniło. Nigdy bym się od ciebie nie odsunęła przez to i nigdy cię nie zostawię. -wyciągnęłam szklaną buteleczke z kieszeni i włożyłam ją mu do ręki. -wypij to, pomoże Ci się uspokoić.

Lupin popatrzył na mnie załzawionym wzrokiem i niespodziewanie mocno mnie przytulił.
-zawsze będziesz ze mną nawet w tych najgorszych chwilach?
-obiecuje- mocniej wtuliłam się w niego i zaczęłam lekko gładzić jego plecy. Ciepło jego nagiego ciała rozgrzało mnie całą.
-nie mam nikogo innego, wszyscy moi przyjaciele odeszli.
-masz mnie...

Po chwili odsunęłam się od niego żeby zaopatrzyć mu rany. Ten od razu wypił całą zawartość eliksiru  i odwrócił się do mnie plecami. Wzięłam gaze z komody i zaczęłam delikatnie czyścić jego rany.

Miał ich bardzo dużo, ciekawe skąd? Przecież sam by sobie nie zrobił, a może..? Po około dwóch minutach Lupin zaczął się lekko kołysać. O to pewnie eliksir już zaczął działać. Wydaje mi się na moje oko że to była jakaś mocniejsza dawka.
Ciekawe skąd ją miał, przecież nie koleguje się z mistrzem eliksirów.

Jego głowa zaczęła powoli opadać w dół. To musi być mocny eliksir, że aż zasypia.
-Remus? -delikatnie zapytałam i lekko szturchnełam jego ramię. On nie zareagował i osunął się w moje ramiona.

Świetnie, jak mam go teraz przenieść do łóżka? Dobrze że moja różdżka daleko nie poleciała. Sięgnęłam po nią i lekko poprawiłam moje włosy.

A jak go obudzę?
Tak słodko i niewinnie wyglada jak śpi.
-oj Remus- lekko pogładziłam jego policzek. -kocham cię -powiedziałam szeptem całując go w głowę.
-jesteś moja a ja jestem twój. -powiedział bliżej się do mnie przesuwając. Ja momentalnie zamarłam. Czy w tym momencie wyznałam mu miłość?

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now