32

1.2K 48 3
                                    

-niestety byłaś za długo pod wodą i twoje ciało było niedotlenienione.. -zaczęła spokojnie i powoli a ja cała w nerwach mogłam tylko nasłuchiwać. -robiłam wszystko żeby ciebie dotlenić ale stan twoich nóg nie chciał się poprawić.

Co?! Ale jak??
Nie, to nie może być prawda.
Ja muszę być zdrowa...
-straciłaś czucie w nogach i będziesz musiała przemieszczać się na wózku...
Na szczęście wszystko inne jest w normie, twój mózg nie został uszkodzony.

Jestem kaleką...
Mimowolnie pojedyncze łzy zaczeły wpływać po mojej twarzy.
Nie będę mogła chodzić...
Jestem zwykłym bezużytecznym człowiekiem...
Nawet wstać nie będę mogła sama..

-c..czzz..ccc... cczzzy kkk... kkkieee....kkkieedyś mmmi...mine? -ledwo co powiedziałam.
-trudno mi to stwierdzić na ten moment ale jeśli będziesz codziennie ćwiczyć to możliwe że, się uda...

******
Możliwe. To jedno słowo cały czas krążyło po mojej głowie.
Po co mam ćwiczyć jak nie jest w stu procentach pewne że znowu będę mogła chodzić??
Czy to ma sens...
Co teraz ma sens w ogóle??

Co z Remusem? Przez to wszystko prawie o nim zapomniałam. Ciekawe co robi..
Mam nadzieję że wszystko z nim dobrze. Ile bym dała żeby teraz z nim być, przytulić go..
Tęsknię za nim...

Niespodziewanie do sali weszli bliźniacy.
-dzień dobry śpiąca królewno! -równocześnie wykrzykneli z entuzjazmem.
-lepiej się już czujesz? -zapytał Fred i razem z bratem zajął miejsce na krześle obok mojego łóżka.

-powiedzmy, że jest dobrze ale gorzej z moją psychiką. Nie wyobrażam sobie jeżdżenia na wózku, sama myśl o tym sprawia że czuję się źle. -lekko poprawiłam się na łóżku i spuściłam głowę w dół.

-Aveline, przecież wiesz że to nic nie zmieni zawsze będziesz tą pewną siebie niepowtarzalną osobą.-powiedział zmartwiony George.
-będę zdana na pomoc innych, nie będę zależna w nawet błahej sprawie.

Fred pokręcił przecząco głową i zaczął.
-my zajmiemy się wszystkim, dopilnujemy każdego szczególika.
-już się boję. -zaśmiałam się na co chłopcy mi zawtórowali.

-z początku będzie  gorzej ale z czasem się przyzwyczajasz i nie będziesz potrzebować naszej pomocy. Zobaczysz będzie tak jak dawniej.
-mam nadzieję... -westchnęłam- tak w ogóle to ile spałam?

-dwa miesiące.
-cooo?!! -wystrzerzyłam szeroko oczy. Jakim cudem tyle byłam nieprzytomna?!
-o matko jedyna, pewnie dużo mnie ominęło.
-no troszkę się działo. -zaczął George.

-Ben ostatnio na OPCM wyleciał przez okno gdy ćwiczyliśmy..
-na prawdę nie spodziewałem się że aż tak się porobi, to nie moja wina-zarzekał się Fred a ja tylko prychnełam z śmiechu.

-a i mamy nowego nauczyciela od obrony przed czarną magią.
Cooo?! Przez to jedno zdanie momentalnie zdębiałam. Remus już nie uczy.?!
-stało się coś że musieli zmienić profesora?- przebrałam naturalny ton głosu by nie zrobić podejrzeń.

-powiedzieli że został wylany przez to że jest wilkołakiem. -powiedział Fred.
-ale była też plotka że ma romans z uczennicą. -odpowiedział George a ja tylko przełknełam głosno ślinę...

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now