3

3K 104 38
                                    

Jak ja się nie wyspałam!!! Siedziałam razem z bliźniakami aż do 4 nad ranem!
Nie spodziewałam się że tyle nam to zejdzie, dla efektu było warto. Wstałam o 7 bo dzisiaj zaczynają się lekcje już normalnie o 8. Kiedy mineły te wakacje? I czemu tak szybko?! Dobra koniec marudzenia trzeba iść jak najszybciej na śniadanie żeby zobaczyć te zdezorientowane miny uczniów.
Zeszłam do pokoju wspólnego i zobaczyłam moje ulubione dwie rude czupryny. Siedzieli na kanapie, a może spali? Trudno stwierdzić bo wyglądają jak pół żywi.

-pobudka!! - krzyknełam przez co szybko się obudzili i spadli z mebla. Zaczęli coś pod nosem mruczeć i masować obolałe miejsca.
-przyznaj się! Jaki eliksir wypiłaś że masz tyle energii?!! -zaśmiał się Fred i wstał z podłogi.
-3 godziny snu tobie wystarczają?! - zdziwił się drugi z braci.
-to że wyglądam na wyspaną niczego nie świadczy. Po prostu trochę się pomalowałam ale wewnątrz to nadal śpię. -ziewnełam teatralne i się zaśmiałam.

Po dotarciu do wielkiej sali, zajęliśmy miejsca i oglądaliśmy reakcje na nasze dzieło. Na samym początku weszła grupa Gryffonów, byli zaskoczeni ale tak pozytywnie. Zaśmiali się i weszli do sali z zwycięskim uśmiechem. Następnie przyszli uczniowie z Slytherinu, chyba się im nie spodobał nowy wystrój sali. Nawet w pasowali się w kolor. Całe ich twarze zrobiły się bordowe z złości. Razem z chłopakami próbowaliśmy nie wybuchnąć ze śmiechu gdy do sali weszli nauczyciele i staneli jak wryci na widok dekoracji. Po chwili ciszy wszyscy zajęli miejsca i zaczęło się śniadanie.

Położyłam głowę na stole i zamknęłam oczy, mój odpoczynek nie trwał długo. -Aveline..? -spytał niepewnie Fred i lekko mnie szturchnął.
-jeszcze pięć minut- wymruczałam i mocniej wtuliłam głowę w swoje ręce. Momentalnie poczułam coś mokrego na mojej głowie. Zdezorientowana podniosłam ją i zobaczyłam śmiejącego się Freda z pustą szklanką w ręce.
-dziękuję- powiedziałam z sztucznym uśmiechem po czym próbowałam zabić go wzrokiem. George patrząc na nas zaczął śmiać się jak opętany. Zaczął się zginać z śmiechu i spadł z ławki. Na całe jego szczęście mało osób to zauważyło bo był straszny chaos na sali.
Gdy zobaczyłam jak George turla się po ziemi zamiast wstać, zaczełam cicho chihotać a razem ze mną Fred.

Muszę coś zjeść żeby mieć jakiekolwiek siły. Chociaż nie jestem głodna to nałożyłam sobie dwa gofry z dżemem truskawkowym i do tego kawe żeby postawiła mnie na nogi. Nie piję jej często ale jak jestem strasznie senna pomaga mi momentalnie. Jest jak taki mój akumulator do działania i myślenia.
-co mamy dziś pierwsze? -powiedziałam popijając gorący napój.
-obronę przed czarną magią? -powiedział Fred a George kiwnął mu na znak zgody. Mimowolnie mój wzrok powędrował do stołu nauczycielskiego. Przed oczami znowu miałam wczorajsze wydarzenie, oby się na mnie nie uwziął. Następnym razem muszę być bardziej ostrożna, raz już przez moją nie uwagę prawie pod paliłam bibliotekę. Nadal nie wiem kiedy moja świeczka się przewróciła na stos książek. Dobrze ze mam jeszcze dobry węch i nie doszło do wielkich szkód.

Przez całe moje rozmyślania cały czas mój wzrok tkwił w nowym nauczycielu. Po chwili zrozumiałam że patrzę mu prosto w oczy!!  Kiedy?! Jakim cudem?!
Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia i uchyliłam usta. Nauczyciel uśmiechnął się zalotnie i puścił mi oczko. Matko jedyna!!! Od razu od wróciłam głowe spowrotem na talerz. Zrobiło mi się gorąco i poczułam że moje policzki się czerwienią. Opanuj się! To twój nauczyciel...
Po paru wdechach i wydechach opanowałam się na tyle by normalnie myśleć. Dotknęłam swoich policzków i poczułam że już się nie rumienie.
-to jak Idziemy już do sali?- spytał George, ja z Fredem kiwneliśmy głowami i wyszliśmy z wielkiej sali.  

Jak na pierwszą lekcję organizacyjną dużo się dowiedziałam. Większości będziemy mieć praktykę, na szczęście nie będziemy wkuwać całe książki jak w tamtym roku. Czego się nauczyliśmy?!
Niczego praktycznie, mam nadzieję że w tym roku to się zmieni. Nauczyciel też wydał się być bardzo sympatyczny, cały czas się uśmiechał i czasami nawet żartował. Zapowiada się że na każdej lekcji będzie luźna atmosfera.
-mam nadzieję że wiecie już ogólnie co będziemy robić na zajęciach.-każdy skinął głową- to możecie już iść, lekcja skończona. -jak na zawołanie każdy zaczął się pakować, wziełam moje książki i miałam już iść ale zatrzymał mnie głos nauczyciela.

-Aveline zostań na chwilę. - no to mam kłopoty na 100%. Na pewno chodzi o wczorajsze szwędanie się po korytarzu. Nie chce szlabanuuu.. Niepewnie odłożyłam książki na ławkę i czekałam aż każdy pójdzie.
-chodź do mojego gabinetu- pokazał mi drzwi ręką i poszłam przodem.
Gdy znalazłam się w pomieszczeniu, stanełam przed biurkiem i czekałam na profesora. Usłyszałam zamykanie drzwi i kroki zmierzające w moją stronę. Tylko czemu kroki ustały a ja go nie widzę?

Momentalnie poczułam duże ciepłe ręce na moich ramionach. Przęknełam ze zdziwieniem ślinę, w miejscu gdzie mnie dotykał poczułam dziwne uczucie. Jakby jego dłonie wypalały moją skórę, mimowolnie zadrżałam. Czemu nie mogę się ruszyć z miejsca? Czuje jakby wmurowali moje nogi w podłogę.
-czemu mnie Pan wezwał- próbowałam opanować swój drżący głos.
Zsunął powoli swoje ręce z moich ramion aż do nadgarstków. Przez jego dotyk moja skóra się rozpływała. Dłonie położył na mojej talii i przesunął moje ciało do swojego, tak że czułam jego unoszącą się klatkę piersiową.

Zanim cokolwiek innego się stało ktoś zapukał do drzwi. Profesor odsunął się ode mnie i otworzył je.
-Remus musisz mi pomóc bardzo pilna sprawa- powiedział Dumbledore, Lupin kiwnął głową i spojrzał na mnie.
-możesz już iść Aveline
-dowidzenia- szybko wyszłam z gabinetu i powędrowałam na następną lekcję. Co ta cała sytuacja miała znaczyć?!!

Teacher's pet- Remus LupinWhere stories live. Discover now