Rozdział 1

8.4K 374 153
                                    

- Może usiądziesz ze mną i dziewczynami? - dwie rudowłose siostry przeciskały się pomiędzy uczniami w czerwonej lokomotywie Hogwart Expressu.

- Lily nie obraź się, ale ja od razu idę do przedziału dla prefektów - Larisa spojrzała na swoją siostrę przepraszająco i mocniej zacisnęła rękę na uchwycie kufra.

- Jak wolisz - mruknęła i szybkim krokiem poszła przed siebie. Larisa pokręciła głową wzdychając głęboko. Rude włosy związane w kucyka lekko się poruszały przy każdym kroku nowej prefekt naczelnej, którą była właśnie dziewczyna.

- Dzień dobry - przywitała się miło Gryfonka, kładąc kufer na wyznaczone do tego miejsce. W przedziale siedziało już kilka osób, które cicho odpowiedziały dziewczynie.

Larisa uśmiechnęła się do uczniów i zajęła swoje miejsce. Jej zielone oczy z uwagą obserwowały nowych, jak i starych znajomych. Wśród z gromadzonych było kilka znanych Larisie osób z Ravenclawu, oraz paru Puchonów, których kojarzyła z widzenia.

- Prefekt naczelny już przyszedł? - zapytała rudowłosa, obserwując reakcję uczniów Hogwartu. Sama nie wiedziała z kim będzie pracować przez najbliższy rok i szczerze liczyła na jakiegoś miłego, i przede wszystkim odpowiedzialnego chłopaka.

- Nie ma go - mruknął jasnowłosy Krukon, poprawiając swoje okulary. Larisa znała go już z poprzednich lat i miała z nim nawet dobre relacje.

- Jak oni mogli wybrać szlamę na naczelną? Ta szkoła schodzi na psy - mruknął cicho ciemnowłosy Ślizgon. Chłopak powiedział to jednak wystarczająco głośno, by Larisa to usłyszała.

- Wybrali mnie dlatego drogi Nicholasie, że nie faworyzuję Huncwotów, - tu znacząco spojrzała na Remusa Lupina - oraz dlatego, że jakby coś zrobili jestem najbliżej. Ale jeśli masz jakieś zastrzeżenia, to proszę mów śmiało. Tylko coś oprócz szlam i głupich Gryfonek, które tylko wzdychają do chłopców.

Pociąg ruszył, a Nicholas spojrzał na Larisę ze wściekłością. Dziewczyna jednak przewróciła oczami i uśmiechnęła się do nowych prefektów.

- Przepraszam za spóźnienie - drzwi do przedziału otworzyły się i wszedł przez nie wysoki brunet z okrągłymi, czarnymi okularami na nosie. James Potter był jednym z Huncwotów, oraz reprezentantów Gryffindoru w Quidditchu.

- Ty jesteś prefektem naczelnym? - oczy Larisy się powiększyły ukazują zdziwienie nastolatki. James raczej nie należał do spokojnych i poukładanych osób. Głupkowate żarty, oraz sport od zawsze przypisywano chłopakowi. James również był znany z tekstu ,,Evans, umówisz się ze mną?''. Lily serdecznie miała go dość, choć Larisa nawet lubiła Pottera. Jeśli oczywiście nie zachowywał się głośno i nieodpowiedzialnie.

- Tak... - zaczął chłopak.

- Dyrektor oszalał - Larisa wstała i zaczęła coś mówić pod nosem, chodząc po przedziale.

- Jak rozumiem ty jesteś również naczelną?

- Nie ma innego Pottera w szkole? To musi być pomyłka - zastanawiała się na głos rudowłosa. Remus śmiał się cicho, obserwując, jak dziewczyna chodzi zdenerwowana po przedziale.

- Nie ma. Co więcej, jestem również kapitanem drużyny Gryffindoru w Quidditcha - nastolatka lekko się zdziwiła, choć już wcześniej podejrzewała, że James zostanie kapitanem. Brunet miał talent do gry.

- Dobra, Potter miejmy to już z głowy - westchnęła ciężko rudowłosa.

- Evans tylko Ruda Furia mówi do mnie po nazwisku - Mruknął brunet, a Larisa mogłaby przysiąc, że w jego oczach coś błysnęło. Irytacja Gryfonki szybko wzrosła i spojrzała zdenerwowana na Jamesa.

- Dobra słuchajcie, więc mnie. Każdy z was odpowiada za uczniów swojego domu. Po kolacji prowadzicie pierwszorocznych do ich dormitoriów. Wszystkie kartki i ogłoszenia będziecie dostawać na bieżąco. Oprócz tego patrole są dwuosobowe i nie wolno w tym czasie chodzić gdzie się chce - Larisa spojrzała znacząco na Remusa i Jamesa. - W tym roku zawody w Quidditcha zostały rozszerzone na specjalną prośbę uczniów, dlatego wszystkie domy zagrają w sumie po dziewięć meczy. Po trzy z każdym rywalem...

- Ale po co to robią?- jasnowłosa Puchonka przerwała przemowę Larisy.

- Pięć liter. M-A-S-K-A - mruknął James. Tak nazywała się jedyna zawodniczka Quidditcha w reprezentacji Gryffindoru. Nikt nie wiedział kim naprawdę jest ta dziewczyna. Na każdym treningu i meczu miała maskę, oraz zmienione za pomocą magii włosy i oczy. Jej sekret był pilnie strzeżony. Co roku uczniowie główkowali nad tym kim jest ta dziewczyna. Jedyne co ludzie o niej wiedzieli to to, że jest na siódmym lub szóstym roku. Maska dołączyła do drużyny na trzecim roku Huncwotów i od tamtej pory była najlepszą ścigającą w całym Gryffindorze.

- Chcą żeby miała szanse się wykazać i zdradzić nam swoją tożsamość?- dopytał jakiś Krukon. Larisa dziwnie się czuła słuchając, jak ktoś mówi o niej nie znając jej sekretu. Rudowłosa była Maską, jednak bardzo bała się braku akceptacji, przez co nie zdradziła nikomu swojej tożsamości. Chociaż opiekunka jej domu i dyrektor czegoś się domyślali. Albus Dumbledore wiedział kim jest Larisa, ale profesor McGonagall nie miała takiej wiedzy. Prawdę z ust rudowłosej znał tylko Hugo Fill - były kapitan drużyny Gryffindoru, który skończył już naukę. Hugo zmarł jednak w ataku śmierciożerców, zabierając tajemnicę zielonookiej do grobu.

- Skupmy się na rzeczach ważnych. Maska to nasz najmniejszy problem - przerwała Larisa wracając do swojej przemowy. - Sami-Wiecie-Kto rośnie w siłę, dlatego na patrole zawsze macie zabierać różdżki. Jeśli coś się dzieje zgłaszacie to bezpośrednio do mnie lub nauczycieli. Od dwudziestej drugiej panuje cisza nocna. Nikt nie może wyjść bez dobrego argumentu do szóstej rano. Grafiki patrolów dostaniecie jutro. Hasło do łazienki prefektów to ''złoty wiek'', do Gryffindoru ''lwiątka'', do Slytherinu ''zawsze czyści'', do Ravenclawu jak zwykle zagadka, a do Hufflepuffu pukanie w beczkę. Nic się nie zmieniło. Jakieś pytania?

- A dlaczego mają się tylko do ciebie kierować? - James poczuł się nieprzyjemnie, ponieważ również chciał coś zrobić dla szkoły. Tymczasem Larisa zrobiła za niego całą robotę.

- Żadnych pytań? To świetnie - rudowłosa klasnęła w ręce. - Możecie się rozejść.

Gryfonka wyszła z przedziału na patrol w pociągu, co należało do jej nowych obowiązków. Idąc korytarzem mijała przedziały, w których siedziały całe grupy przyjaciół. Larisa lekko posmutniała na ten widok. Sama nie miała jakiś wielkich znajomości. Wszystkie koleżanki dzieliła z Lily. Nawet współlokatorki Larisy znały bardziej jej siostrę niż ją. Chociaż Aelin nie spędzała prawie wcale czasu z dziewczynami...

- Nie lubię jak się mnie ignoruje - Larisa podskoczyła w miejscu odwracając się w stronę bruneta.

- James nie obraź się, ale powiedz mi, czy ty sądzisz, że powierzę ci tak ważne obowiązki? Dla nas mugolaków sprawa z patrolami jest naprawdę ważna. Przystopuj w tym roku z żartami, proszę. Chcę ci zaufać. Udowodnij, że mogę na tobie polegać i nie zrobisz jakiegoś durnego numeru już na samym początku.

- Sądzisz, że dla mnie to się nie liczy? To, że mam czystą krew niczego nie zmienia. Jesteś taką samą czarownicą jak ja. Może trochę bardziej upierdliwą, ale dalej czarownicą. A żarty mają po prostu przypominać, że jesteśmy dalej dziećmi. Nudno by było słuchać tylko o morderstwach, a tak przynajmniej młodzi mają rozrywkę.

- Ale przystopujcie trochę. To jak, rozejm? - Larisa wyciągnęła dłoń, a James ją uścisnął.

- Rozejm - uśmiech Pottera był szczery tak samo jak Larisy. Razem postanowili przejść się po przedziałach, przy okazji rozmawiając o kilku ważnych sprawach. Larisa uśmiechała się do Jamesa i naprawdę miło spędzała czas w jego towarzystwie.

Maska • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz