Rozdział 11

4.9K 289 267
                                    

James Potter nigdy nie pomyślał, że będzie chciał chronić w jakiś niezrozumiały dla niego sposób Larisę. Tu nie chodziło o to, że okularnik nie chciał jej szczęścia, wręcz przeciwnie. Brunet naprawdę miał nadzieję, że Evans znajdzie sobie kogoś odpowiedniego, choć i tak wizja rudowłosej w objęciach innego mężczyzny napawała go dziwnym lękiem. Bał się o nią jak przyjaciel o przyjaciółkę, a może nawet bardziej.

James tak naprawdę nic nie rozumiał. Od zawsze podobała mu się Lily, choć i tak zafascynowanie nią minęło okularnikowi. Przy Larisie czuł się inaczej, niż przy jej siostrze. Tak bardziej wyjątkowo. Lily chciał mieć, w jakiś dziwny sposób mu imponowała swoim twardym charakterem. Z kolei o Larisę chciał się troszczyć, wtedy gdy ona wyrazi swoje pozwolenie. Prefekt naczelna imponowała mu swoją czułością, tym jakie sekrety miała i jak sobie z nimi radziła. Z Larisą James czuł się dziwnie, zupełnie inaczej niż przy Lily, ale jednocześnie dobrze.

Potter siedział na jednej z kanap w towarzystwie męskiej części Huncwotów, oraz bliźniaków Prewett i rozmawiał o najbliższym meczu Quidditcha.

Dziewczyny jeszcze nie zjawiły się na imprezie, a Gwen już próbowała namówić Jamesa na drinka, wspólny taniec... Potter jednak grzecznie odmawiał Ellison, która mimo swojej urody nigdy mu nie podobała się.

- Tu jesteście! - krzyknęła nagle Aelin. Brunetka miała na sobie krótką, obcisłą sukienkę w kolorze czerni.

- A gdzie Lara? - zapytał od razu James, na co Reeves posłała mu znaczące spojrzenie.

- Poszła po drinki - powiedziała Marlene, stając przy Remusie.

- Łosiu, Borsuk na dziewiątej - mruknął Syriusz, a James momentalnie odwrócił się w stronę stołu z napojami.

- Idę - rzekł pewnie James i ruszył w kierunku Larisy, która właśnie sięgała po koleją butelkę piwa kremowego.

- Hej - powiedział Potter i delikatnie objął rudowłosą ramieniem.

- Hej - odpowiedziała zielonooka, czując przyjemne ciepło w miejscu gdzie kapitan drużyny Gryffindoru trzymał rękę.

- Zatańczysz? - zapytał okularnik.

- Tylko zaniosę im piwo - mruknęła Evans i wzięła cztery butelki (pozostałe zabrał brunet).

- A ty, Larisko nie pijesz? - zdziwił się Syriusz, gdy dziewczyna podała każdemu szklane naczynie, sama zostając z pustymi rękami.

- Idę tańczyć z Jamesem - oznajmiła rudowłosa i pociągnęła bruneta w stronę parkietu.

Gwen i Hector stali pod ścianami i obserwowali z obrzydzeniem scenę jaka miała miejsce przed nimi. Potter i Evans tańczyli razem w rytm muzyki, kompletnie ignorując przyjaciół, którzy pokazywali w ich stronę serduszka, bądź jak w przypadku Aelin i Fabiana udawali omdlenie.

Syriusz postanowił przyśpieszyć przebieg akcji i poprosił Rebeccę McKollister (to ona włączała muzykę) o jakiś wolny kawałek.

Muzyka zmieniła swoje tempo, a James bardzo niepewnie zbliżył się do Larisy, kładąc swoje ręce na jej talii. Evans delikatnie splotła ręce za jego szyją, a potem oboje bujali się do rytmu muzyki.

- Ładnie wyglądasz - mruknął James, na co rudowłosa uśmiechnęła się.

Potterowi naprawdę podobała się kreacja zielonookiej. Ostatnimi czasy brunet zaczął zauważać coraz więcej rzeczy związanych z Larisą - to jaką herbatę pije, to jak się ubiera czy choćby w jaki sposób wyraża swojej emocje.

- Dziękuję, ty też niczego sobie - odpowiedziała dziewczyna patrząc w brązowe oczy Jamesa.

- I odbijamy - przerwał im Hector, i nie czekając na reakcję bruneta odszedł kawałek z rudowłosą by chwilę później tańczyć razem z nią do nowej piosenki.

Maska • James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz